Prof. Wojciech Maksymowicz, poseł Polski 2050. Fot. screen TVP
Prof. Wojciech Maksymowicz, poseł Polski 2050. Fot. screen TVP

Skandal wokół Maksymowicza. Lekarza nie było na sali w trakcie zabiegu, pacjentka zmarła

Redakcja Redakcja Polska 2050 Obserwuj temat Obserwuj notkę 56
Prof. Wojciech Maksymowicz w czasie badania tętnic szyjnych 81-letniej kobiety nie był obecny sali zabiegowej i pozostawił przy niej uczącego się lekarza. Sąd w nieprawomocnym wyroku stwierdził, że istnieje korelacja między zachowaniem posła Polski 2050, a śmiercią kobiety.

"Wirtualna Polska" wróciła do skandalu z 2015 roku i opisała zachowanie profesora Wojciecha Maksymowicza w olsztyńskim szpitalu. Medyk najpierw był posłem Zjednoczonej Prawicy w ramach Porozumienia Jarosława Gowina, a obecnie zasiada w Sejmie jako przedstawiciel Polski 2050. 

Portal dotarł do nieprawomocnego wyroku z procesu między rodziną 81-latki, wydanego w grudniu 2020 przez Sąd Okręgowy w Olsztynie. Pod opiekę Maksymowicza trafiła pacjentka ze skierowaniem do Kliniki Neurologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego z usztywnieniem lewej strony ciała i problemami z mową. 

Czytaj: 

Wybuch na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Kuźnicy

Europejscy sędziowie usuwają KRS ze swoich szeregów. Podali powód

Przychodzi Luca Tsue do Polski - tekst Jastrzębowskiego


Okazało się, że konieczny będzie ryzykowny zabieg angiografii tętnic szyjnych, a na oddziale był tylko niedoświadczony Mariusz Sz., który odbywał specjalizację. Tam potrzebowano lekarza, zdolnego w pełni do wprowadzenia i manewrowania cewnikami wewnątrz ciała kobiety. Mimo to - jak podaje wp.pl - w trakcie trudnego zabiegu, Maksymowicz opuścił pacjentkę. 

- Maksymowicz w lekarskim raporcie jest wpisany jako osoba asystująca. Gdy wszystko będzie szło dobrze - zadaniem profesora będzie po prostu przyglądanie się pracy młodszego kolegi po fachu. Gdyby jednak pojawił się jakikolwiek kłopot, bardzo doświadczony neurochirurg przejmie dowodzenie na sali - opisał portal rolę profesora podczas skomplikowanej procedury. 

Śmierć pacjentki w Olsztynie

Badanie się nie powiodło - 81-letnia pacjentka z uszkodzoną nerką została przewieziona do Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie. Tam specjaliści określili jej stan jako ciężki. Kobieta doznała udaru mózgu, a 12 września 2015 r. - niecałe dwa tygodnie po zabiegu, w którym powinien asystować Maksymowicz - zmarła. Rodzina nie dała za wygraną i pozwała szpital, w którym pracuje poseł Polski 2050. 

- Szpital (bądź jego ubezpieczyciel) musi zapłacić rodzinie zmarłej kobiety ponad 98 tysięcy złotych. Wyrok jest nieprawomocny. Nie zgodziły się z nim obydwie strony sporu. Rodzina uważa, że jej krzywda jest więcej warta. Szpital obstaje, że do błędu nie doszło, więc nie powinien płacić wcale - pisze wp o wyroku z grudnia 2020 roku. 

- Niewątpliwie powikłania w postaci uszkodzenia nerki są wkalkulowane w ryzyko zabiegu. Jednakże fachowość lekarza polega na tym, aby powikłanie najszybciej zlokalizować i jak najszybciej zaopatrzyć. W realiach niniejszej sprawy powikłanie nie zostało rozpoznane w trakcie zabiegu. Powyższe spowodowało opóźnienia w leczeniu powikłania - podano w uzasadnieniu orzeczenia sądu, który podkreślił istotny brak doświadczonego lekarza na sali zabiegowej.  

Maksymowicz odpiera zarzuty

W oświadczeniu dla mediów Maksymowicz odpiera zarzuty dziennikarzy: twierdzi, że wyrok jest na razie nieprawomocny, więc nie będzie "zabierał głosu w tej sprawie, bo nie jest stroną postępowania". Tekstami na jego temat zajmują się natomiast prawnicy posła. Maksymowicz zamierza prawdopodobnie pozwać osoby "szkalującego dobre imię". 

- Zasadniczą kwestią jest to, czy w tej sprawie popełniono tam błąd w sztuce lekarskiej, czy nie. Tego nie rozstrzyga sąd cywilny, bo ten rozstrzyga o odszkodowaniu. Szósty rok jest prowadzone postępowanie prokuratorskie. Do tej pory nie stwierdzono przekonujących danych, które świadczyłyby o tym, że jestem w błędzie, a uważam, że nie było żadnego błędu w sztuce kolegi. Uważam, że jego postępowanie było normalne i właściwe. Powikłania nie były bezpośrednio związane z zabiegiem, a powikłaniami działań środków przeciwkrzepliwych - stwierdził w rozmowie z "Wirtualną Polską" Maksymowicz. 

- Jeżeli chodzi o postępowanie, to dobrze by było, gdyby prokuratura nie miała nacisków medialnych, ani nacisków politycznych, dlatego nie będę tego dalej komentować. Jeżeli postępowanie jest w toku, to nie powinienem tego robić, tak jak i państwo nie powinni tego robić. W najbliższym czasie poinformuję opinię publiczną o podjętych krokach prawnych, bo uważam, że wiele danych było błędnych i zmanipulowanych - dodał lekarz. 

Komentarz Hołowni

Szymon Hołownia na razie nie zamierza wyciągać konsekwencji wobec posła Polski 2050 i wierzy w wersję, podaną przez Maksymowicza.

- Profesor Maksymowicz poinformował nas, że w tej sprawie, która w jego ocenie bardzo poważnie narusza jego dobra osobiste i godzi w jego dobre imię oraz jego chwalebną historię wykonywania zawodu, podejmie kroki prawne i będzie bronił swoich praw, przedstawiając stan faktyczny - podkreślił Hołownia. 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka