Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Partia ważniejsza od Ewangelii. Smutne wnioski po sondażu wśród katolików o uchodźcach

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 206
Sondaż IBRIS wskazał wyraźnie, że wśród ludzi wierzących i praktykujących jest najwięcej przeciwników pomocy humanitarnej dla uchodźców na granicy. To pokazuje, że wierność Ewangelii dla niektórych jest mniej ważna od wierności partii politycznej – mówi Salonowi24 dr Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta.

Na Facebooku jako przerażające ocenił Pan wyniki sondażu IBRIS, wg którego polscy katolicy nie chcą udzielania pomocy humanitarnej ludziom na granicy. Czy jednak nie jest tak, że ludzie po prostu nie zrozumieli tego pytania. Że chodziło im o to, że nie należy otwierać granic dla wszystkich jak leci. Tu przecież nie ma sporu?

Dr Tomasz Terlikowski: Pytanie zostało zadane w bardzo prosty sposób. Dotyczyło tego, czy ludzie chcą nie wpuszczenia kogokolwiek do Polski i otwarcia granicy, ale przyjazdu na miejsce organizacji humanitarnych, które tam na miejscu udzielą pomocy. I wyszło na to, że wśród wierzących i regularnie praktykujących katolików przeważająca ich liczba nie popiera udzielania pomocy humanitarnej ludziom, którzy znaleźli się w potrzebie. Jeśliby faktycznie miało być tak, że nie zrozumieli pytania, to bardzo źle by to świadczyło o inteligencji wierzących. Bo okazałoby się, że wszyscy pytania zrozumieli. Nie rozumieją ich wierzący i praktykujący. Ale w rzeczywistości zwyczajnie ci ludzie te pytania zrozumieli. I wielu z nich – bo nie wszyscy – tak uważa.

Przeczytaj też:

Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu

Dlaczego banki centralne inwestują w złoto? NBP wyjaśnia

Co oznacza taki wynik sondażu?

Jest bardzo smutny. Bo to pytanie nie dotyczyło tego, czy otwierać granice. Nie chodziło o wpuszczanie kogokolwiek, niekontrolowane pozwolenie na wjazd tutaj imigrantów. Ale o konkretne niesienie pomocy przez organizacje humanitarne – w tym kościelną Caritas. I według sporej części tych ludzi nie należy tej pomocy udzielać. Jest to wbrew i Ewangelii – słowom „byłem przybyszem, a przyjęliście mnie”, nauce Kościoła, jak i słowom samych biskupów. Bo przecież i prymas Polski Wojciech Polak, i metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz, i przewodniczący episkopatu Polski Stanisław Gądecki, i biskup Damian Muskus mówią jasno, że pomagać cierpiącym ludziom na granicy trzeba.

No tak, ale tu państwo ma swoje racje. Chronić granicy trzeba?

Tu przecież nie ma sporu, inaczej uważa tylko najbardziej skrajna lewica. Spór dotyczy nie tego czy, ale jak tych granic chronić. I tego, jak ludziom, którzy są w rzeczywistej potrzebie, pomóc. Patrząc na wynik tego sondażu i postawę ludzi wierzących można ze smutkiem przyjąć, że wielu z nich wybrało wierność nie Ewangelii, a linii partii politycznej.

A może nie do końca. Niewykluczone, że dziś, w zaciszu domów, ludzie ci tak mówią, a gdyby realnie mieli pomóc, faktycznie by pomogli?

To, że między deklaracjami a realnym działaniem są często różnice, jest faktem. I możliwe, że ludzie, którzy zapewniają, że chętnie pomogą, w praktyce by nie pomogli i odwrotnie, ci, którzy twierdzą kategorycznie, że pomagać nie należy, w sytuacji ekstremalnej sami przyjęliby uchodźcę pod własny dach. Ale mój wpis, w którym skrytykowałem wynik tego sondażu, dotyczył czegoś innego. Tego, że ludzie wierzący i praktykujący na dalszy plan odsuwają Ewangelię na rzecz przekazu politycznego partii, które lubią – mam tu na myśli PiS, ale też Konfederację. Mamy w Polsce, w której zawsze emocje polityczne brały górę nad religijnymi, nasilenie tego zjawiska. I ludzie są dziś wyznawcami partii politycznych, a nie sympatykami Kościołów i wyznań. A powinno być odwrotnie.

Wracając do samego traktowania uchodźców. Oprócz tego, że są tam ludzie – czego nikt nie neguje, jest też problem samego niekontrolowanego przekraczania granic. Jak z chrześcijańskiego punktu widzenia powinniśmy podchodzić do tego problemu?

Są tu dwie racje – bezpieczeństwa wspólnego – państwa, obywateli. Jak również racja gościnności. I tu nikt nie neguje, że ludzie ci są często wykorzystywani. Że Łukaszenka i Putin próbują tu zdestabilizować sytuację. Ale też nie można zanegować, że wśród uchodźców są dzieci, kobiety, ludzie chorzy i cierpiący. Wymagający natychmiastowej pomocy. Oczywiste jest, co oznacza dla nich nadchodząca zima. I o ile rozumiem, że można i trzeba uszczelniać granicę, tak zupełnie nie rozumiem uniemożliwiania pomocy ze strony organizacji humanitarnych. Ani tego, że na teren objęty stanem wyjątkowym nie wpuszcza się dziennikarzy.

Tu tłumaczone jest to tym, że niektóre media także zachowują się jak strony sporu...

Ale obecność mediów także powinna służyć rządzącym. Ja przypomnę, że podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej media zgodziły się na to, by dziennikarze korzystali tylko z przekazów od rzeczników prasowych. I rzetelność tych informacji pozostawiała wiele do życzenia. Obecność mediów tak naprawdę służyłaby też Straży Granicznej, bo widzowie widzieliby jak realnie wygląda praca żołnierzy na granicy. Aby uniknąć niekontrolowanej obecności dziennikarzy można wprowadzić system akredytacji. Pod jednym wszakże warunkiem.

Jakim?

Akredytacje muszą uwzględniać media o różnym profilu, także niekoniecznie życzliwe władzy. Nie może być tak, że akredytowani zostaliby tylko przedstawiciele TVP Info bądź mediów przychylnych obecnemu rządowi. Zupełnie też nie rozumiem, dlaczego Polska nie zdecydowała się na wsparcie Frontexu i umiędzynarodowienie tej sprawy. Zrobiła to Litwa. A przecież tu jest granica wschodnia nie tylko Polski, ale Unii Europejskiej. I uchodźcy chcący dostać się na nasz tak naprawdę nie traktują Polski jako celu swojej podróży. Ich celem są kraje zachodnie, przede wszystkim Niemcy. Stąd logiczne jest umiędzynarodowienie problemu. Dopuszczenie organizacji z pomocą humanitarną, obecność relacjonujących sytuację mediów i umiędzynarodowienie sprawy na szczeblu unijnym, to działania, których zabrakło.

Przeczytaj też:

"Marsz Niepodległości do mainstreamu wprowadził prezydent Andrzej Duda"

Nowe mandaty dla kierowców uchwalone przez Sejm

"Rząd powinien posłuchać Kościoła i zgodzić się na korytarze humanitarne dla uchodźców"


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo