Donald Tusk Fot. PAP/Piotr Nowak
Donald Tusk Fot. PAP/Piotr Nowak

Prof. Domański: Tusk już nie umie bez konfliktu. Ale ta strategia nie jest skuteczna

Redakcja Redakcja Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 45
Donald Tusk od 2005 roku, gdy przegrał wybory prezydenckie z Lechem Kaczyńskim, był w ostrym konflikcie, który regularnie podsycał. On inaczej już nie potrafi. Ale nic nie wskazuje na to, by strategia na ostry podział przyniosła mu sukces – mówi Salonowi 24 prof. Henryk Domański, socjolog, Polska Akademia Nauk.

Donald Tusk podczas piątkowej konferencji prasowej ostro zaatakował rządzących. Uderzył w „religijną sektę” Kai Godek, zaatakował PiS za opuszczanie Unii. Czy ta bardzo ostra retoryka byłego premiera może mu przynieść profity w staraniach o odzyskanie władzy?

Prof. Henryk Domański: Na razie nie przyniosła i nie widzę przesłanek, by miała przynosić. Uważam, że te ostre sformułowania raczej psują jego wizerunek. Tak radykalne zachowanie odbiega od ideału politycznego lidera, który ma stanąć na czele całej opozycji, a w oczach Polaków być dobrym kandydatem na premiera rządu. Co więcej – polityk z takim dorobkiem i doświadczeniem, jakie niewątpliwie Donald Tusk posiada, powinien raczej budować image spokojnego męża stanu, dystansującego się od bieżącej przepychanki. Lider PO w tę ostrą walkę wchodzi. A powinien zachować dystans.

Przeczytaj też:

Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu

Dlaczego banki centralne inwestują w złoto? NBP wyjaśnia

Z czego wynika to, że nie stara się o zachowanie dystansu, może jednak ma jakieś dane mówiące, że na polaryzacji może docelowo wygrać?

Trudno jednoznacznie stwierdzić, z czego to wynika, ale wydaje się, że po prostu nie jest w stanie zaoferować niczego innego. Mówię tu o konstruktywnym programie. Pamiętać też należy, że Donald Tusk od 2005 roku, gdy przegrał wybory prezydenckie z Lechem Kaczyńskim, był w ostrym konflikcie, który regularnie podsycał. On inaczej już nie potrafi.

 Natomiast walka polityczna, podniesienie emocji na wyższy poziom w oczach Donalda Tuska może sprawić utrzymanie poparcia dla PO jako głównej siły opozycyjnej, największej formacji antypisu. A w przypadku utrzymania tych nastrojów do 2023 roku, a także jakiegoś potknięcia się mocnego partii rządzącej może mieć nadzieję na zmianę władzy.

A czy sstrategią Tuska nie jest też gra na skrócenie kadencji i wcześniejsze wybory?

Nie wykluczam tego, choć byłaby to strategia bardzo ryzykowna. Tusk powinien mieć świadomość, że wcześniejsze wybory by przegrał. Natomiast były premier prawdopodobnie wierzy, że poprzez podsycanie napięć, utrzymywanie świadomości, że trwa walka, w jakiś sposób narzuci narrację, że PiS już całkowicie oderwał się od rzeczywistości, i Władysław Kosiniak-Kamysz, Hołownia i Lewica muszą uznać, że jedyną opcją na powstrzymanie partii rządzącej jest zjednoczenie opozycji. Tusk liczy, że jako lider wspólnej formacji uzyska fotel premiera bądź prezydenta.

Mocno gra przy tym kartą unijną. Na ile znaczące jest umiędzynarodowianie polskich spraw przez byłego premiera, zarazem byłego szefa Rady Europejskiej i przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej?

Na pewno jest znaczące dla samego Tuska. On chce pokazać Unii Europejskiej, że sytuacja w Polsce jest trudna, że demokracja prawie nie istnieje, że wszystko zmierza w kierunku autorytaryzmu. Chce, żeby Unia o tym wiedziała.

Ale Unia Europejska nie może tak sobie bezpośrednio zaingerować w sprawy wewnątrz Polski?

Myślę, że on nie liczy na to, że Unia bezpośrednio wpłynie na polską politykę, bo tego nie robiła nigdy. Natomiast może liczyć na to, że europejscy politycy w jakiś sposób będą inspiracją dla rozmów liderów opozycji pod patronatem Tuska.

Czyli nowa Koalicja Europejska pod przewodnictwem Tuska i patronatem UE. Jednak samo zjednoczenie opozycji nie musi wystarczyć. Aby wygrać, konieczny jest spadek poparcia dla PiS-u. Czy tematy takie jak aborcja, mówienie o polexicie, czy drożyzna mogą być tym czynnikiem, który sprawi, że partia rządząca utraci poparcie?

Drożyzna na pewno tak. Natomiast mówienie o polexicie wydaje się nie mieć większego znaczenia w kontekście poparcia dla formacji rządzącej. Po pierwsze – ze strony opozycji słowa o tym, że PiS wyprowadzi Polskę z Unii padają od dawna i ludziom już bardzo spowszedniały. Ci, co w to wierzą głosują na opozycję. Wyborcy PiS nawet ci proeuropejscy nie bardzo w tę narrację o polexicie wierzą. W mówienie, że PiS nas wyprowadzi z Unii Europejskiej nie działa. A poza tym ludzie też zaczynają mieć krytyczny stosunek do UE.

Przeczytaj też:

Tusk: Zawiniła religijna sekta Kai Godek

Janusz Kowalski mocno o Tusku. “Nie spodziewam się niczego dobrego”

Kowalski: Na Unii tracimy. Odejście od węgla to samobójstwo, alternatywą gaz Putina


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka