Fot. PAP/CO MON
Fot. PAP/CO MON

Ekspert: Limitowanie dostępu dziennikarzy na granicy podważa wiarygodność intencji rządu

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 54
Jeśli oczekuje się od opozycji realizowania racji stanu, to prawo do relacjonowania sytuacji na granicy nie może zostać ograniczone wyłącznie do prorządowych mediów – mówi Salonowi 24 prof. Wawrzyniec Konarski, politolog, rektor Akademii Biznesu i Finansów Vistula.

W polityce krajowej dzieje się wiele, na granicy jest stan wyjątkowy, tymczasem w ostatnich tygodniach jest bardzo cicho o Donaldzie Tusku. Jak się okazało, nieobecność byłego premiera wynikała z faktu, że miał się przygotowywać do kongresu Europejskiej Partii Ludowej, który i tak się nie odbędzie w terminie. Jak ten brak aktywności może wpłynąć na notowania byłego premiera i opozycji?

Prof. Wawrzyniec Konarski: Możemy tylko i wyłącznie spekulować co ten brak aktywności powoduje. Natomiast to, co dzieje się na naszej wschodniej granicy jest całkowicie nową sytuacją jeśli chodzi o doświadczenia w uprawianiu czegoś, co nazywamy stosunkami międzynarodowymi. Uprawianie polityki zagranicznej oparte jest jednak na działaniach pokojowych. Negocjacjach, dyplomacji. Teraz chyba pierwszy raz zbliżyliśmy się do tego, co ma odzwierciedlenie w teorii Clausewitza, która mówi, że wojna jest także pewną formą przedłużenia polityki.

Na szczęście na wschodzie toczy się wojna nie w znaczeniu militarnym, ale wojna o charakterze hybrydowym. Co jest określeniem znanym już wcześniej z sytuacji na pograniczu ukraińsko-rosyjskim, czy działań Rosji na Kaukazie. To, co się dzisiaj dzieje jest jakąś formą przeniesienia wzorców wcześniej widzianych na Krymie, na naszą granicę. I wiemy doskonale, że nie jest to samodzielne działanie Aleksandra Łukaszenki, ale jest to wspierane przez Wladimira Putina i Federację Rosyjską. Choć Moskwa tego głośno nie powie. To jest nowa jakość, która jest zaskoczeniem nie tylko dla nas, nie tylko dla rządu, opozycji, której emanacją jest Donald Tusk, ale także dla Unii Europejskiej. I ta nowa jakość – w sensie bardzo negatywnym i niebezpiecznym – jest wyzwaniem dla wszystkich.

Przeczytaj też:

Najnowszy banknot kolekcjonerski NBP: „Lech Kaczyński. Warto być Polakiem”

No właśnie – wyzwaniem dla wszystkich. Czy Donald Tusk i opozycja powinni w takim razie milczeć, krytykować błędy polskich władz, czy może z uwagi na grozę zaistniałej sytuacji wspierać rząd i w tej konkretnej sprawie schować animozje do kieszeni?

Myślę, że wszelkie próby limitowania dostępu dziennikarzy na granicę, ograniczania obecności tam mediów, które są na szczęście jeszcze spluralizowane, zasługuje na krytykę. I jest ogromnym bledem ze strony rządzących.

Jednak jest stan wyjątkowy i absolutnie groźna sytuacja?

Oczywiście to nie Polska stworzyła warunki do stanu wyjątkowego i tu sytuację rozumiem. Ale wszelkie limitowanie obecności mediów, dziwne zapowiedzi choćby Jarosława Kaczyńskiego o tym, kto może być na granicę dopuszczony, a kto nie, z perspektywy obiektywnej podważa wiarę w intencje tego rządu.

Bo jeśli rząd odwołuje się do racji stanu i bezpieczeństwa, to musi mieć świadomość, że wartości te nie mogą być zawężone wyłącznie do jednej opcji politycznej. A jeśli premier apeluje do opozycji, by stworzyć wspólną płaszczyznę współpracy wobec tego zagrożenia, to zarówno on, jak i rząd, którym kieruje, musi być konsekwentny. Jak się powiedziało „a” trzeba powiedzieć „b”. To znaczy, jeśli chce się od opozycji realizowania racji stanu, to prawo do relacjonowania sytuacji na granicy nie może zostać ograniczone wyłącznie do prorządowych mediów.

Przeczytaj też:

„Konfederacja gra o elektorat antyszczepionkowców. Nawet kosztem przedsiębiorców”

Tusk o kryzysie na granicy: "Czy chcemy, aby tam nadal ginęły dzieci"?

Artur Dziambor: Jak ktoś się szczepi, to jego prawo. Ale nie wolno segregować ludzi


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka