PAP/Marcin Bielecki
PAP/Marcin Bielecki

"Kadrę czeka wyprawa na Mount Everest". Legenda piłki ręcznej mówi o szansach na awans

Redakcja Redakcja Piłka ręczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Nazwisko Zygfryd Kuchta znają nawet średnio zorientowani w kwestiach sportowych czytelnicy Salonu24. To najlepszy obrońca w historii polskiej piłki ręcznej i brązowy medalista olimpijski z Montrealu, a później ceniony trener. Pretekstem do rozmowy z legendarnym szczypiornistą był awans Biało – Czerwonych do drugiej fazy grupowej trwających w Hiszpanii mistrzostw świata. - Naszą odmłodzoną kadrę czeka wyprawa na Mount Everest. Zmierzą się z Francją, Słowenią i Czarnogórą. Dlatego o awans do ćwierćfinału będzie bardzo, bardzo trudno – uważa Zygfryd Kuchta.

Prawdziwy test przed nami

Salon24.pl: - Po porażkach z Serbią i Rosją, dopiero wygrana z egzotyczną drużyną Kamerunek dała Polką awans do z trzeciego miejsca do fazy zasadniczej. W czwartek nastąpi prawdziwy test umiejętności naszych zawodniczek. Biało – Czerwone zmierzą się z mistrzyniami olimpijskimi Francuzkami. Mają choćby minimalne szanse na sprawienie sensacji?

Zygfryd Kuchta: - Nie ma co kryć – będzie niezwykle ciężko. Francja ma sprawdzony w boju, ograny i pewny siebie zespół. To typowo turniejowa drużyna, która rozkręca się z każdym kolejnym spotkaniem. Jak lokomotywa z wiersza Tuwima, która rusza powoli, ale jak już nabierze prędkości, to jest piekielnie trudna do zatrzymania. Dlatego nie myślę o wygranej. Chciałbym, żeby nasze reprezentantki podjęły walkę, postawiły się faworytkom. Tym bardziej, że dla wielu naszych zawodniczek te mistrzostwa świata to pierwsza poważna impreza międzynarodowa. A Francuzki to jedne z głównych kandydatek do złota tego mundialu.

- W kolejnych starciach ze Słowenią i Czarnogórą Polki również nie będą faworytkami?

- Musimy spojrzeć na nasze dziewczęta przez pryzmat dwóch pierwszych, przegranych meczów z Serbią i Rosją, bo o planowym zwycięstwie nad Kamerunem nie ma się co rozwodzić. No, chyba że analizując błędy jakie Polki popełniały w obronie. Ale wracając do pierwszych spotkań, to jeśli ze Słowenią i Czarnogórą Biało – Czerwone zagrają przez 60 minut, tak jak w drugiej połowie starcia z Rosją, to naprawdę nie są bez szans i mogą powalczyć o wygrane.

Kontrowersyjna decyzja. Czy słuszna?

- Szanse na postawienie się Francji i ogranie dwóch ekip z Bałkanów byłby zdecydowanie większe, gdyby nie niezrozumiała decyzja trenera Polski Arne Senstada o nie zabraniu na mistrzostwa liderek kadry – kapitan drużyny Karolin Kudłacz – Gloc, lewoskrzydłowej Kingi Grzyb i bramkarki Joanny Drabik.

- Z tego co wiem, to Drabik sama poprosiła żeby jej nie powoływać na turniej w Hiszpanii. Co do dwóch pozostałych, to szkoleniowiec tłumaczył, że chciał postawić na nowe zawodniczki, tzw „nowe pokolenie”, które ma stanowić o sile drużyny na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.

- Tyle, że najpierw trzeba się do Igrzysk zakwalifikować. A droga do Paryża wiedzie przez mistrzostwa świata w Hiszpanii. Dlatego

szczególnie rezygnacja z najlepszej strzelczyni w historii polskiej kadry – Karoliny Kudłacz – Gloc została odebrana jako sabotaż ze

strony norweskiego trenera. Słusznie?

- Nie posuwałbym się do takich radykalnych sądów. Nie ma trenera, który zrobiłby sobie na złość, strzelił w kolano, nie wysyłając nominacji do kadry dla najlepszej zawodniczki. Musiała być jakaś przyczyna rezygnacji z Karoliny. Może niewłaściwa komunikacja na linii szkoleniowiec – zawodniczka? Pani kapitan mówiła, że nie rozmawiała z trenerem o braku powołania, natomiast Arne Senstad utrzymuje, że dzwonił do rozgrywającej. Widocznie coś zaiskrzyło. Nie wiem, tylko głośno myślę, bo nie jestem w szatni, nie towarzyszę drużynie na co dzień, nie żyję życie tej ekipy. Jednak powtarzam – żaden trener nie jest samobójcą , żeby ot tak sobie, rezygnować z liderki i kapitana zespołu.

- Karolina Kudłacz – Gloc nie chce rozmawiać o występie drużyny na mundialu, ale nie ukrywa, że ma żal i jest strasznie zawiedziona. Przez 15 miesięcy leczyła bardzo poważny uraz barku że by wrócić do drużyny, a została posłana do kąta, jak niepotrzebna zabawka…

- Cóż mogę powiedzieć? Jako kibic bardzo żałuję, że Karolina swoją charyzmą i umiejętnościami nie pomoże młodszym koleżankom. Jednak cały czas wierzę, że rozdział „Kudłacz – Gloc w reprezentacji” nie jest już ostatecznie zamknięty. A gdyby jednak tak się stało, to Związek Piłki Ręcznej w Polsce powinien zorganizować Karolinie pożegnalny mecz i pięknie podziękować za te 17 lat gry w narodowych barwach. Ta dziewczyna zasługuje na to, jak mało kto.

Rozmawiał Piotr Dobrowolski


Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport