Paulo Sousa. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Paulo Sousa. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Minister sportu o odejściu Sousy. "Kadra zasługuje na lepszego trenera"

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 15
Selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa chce zakończyć współpracę z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Wygląda na to, że potwierdzi się widoczna w jego karierze tendencja - Portugalczyk rzadko utrzymuje posadę dłużej niż przez kilkanaście miesięcy.

Bortniczuk o odejściu Sousy

Wieści na ten temat rozgrzały w niedzielę opinię publiczną. Głos zabrał na Twitterze minister sportu Kamil Bortniczuk.

"Pełne poparcie dla prezesa @Czarek_Kulesza. Trener Sousa niestety nie dorósł do roli, którą powierzył mu poprzedni zarzą @pzpn_pl. Nie wolno mu teraz "pójść na rękę" w kwestii kontraktu, ale kadra zasługuje na poważnego i lepszego trenera, dla którego zawsze będzie 1. wyborem".


Portugalczyk - krótkodystanowiec

O zatrudnieniu 51-letniego obecnie Sousy przez PZPN ówczesny prezes Zbigniew Boniek poinformował 21 stycznia. Portugalczyk zastąpił zwolnionego Jerzego Brzęczka. Został 48. selekcjonerem biało-czerwonych w historii, a pierwszym szkoleniowcem z Portugalii w tej roli.

Polecamy:

Paulo Sousa trenerem drużyny z Rio de Janeiro? W Brazylii zaskoczenie

Kto za Sousę? Wpis Jerzego Dudka daje do myślenia!

Jego zadaniem było poprowadzenie biało-czerwonych w eliminacjach przyszłorocznych mistrzostw świata w Katarze, a latem dodatkowo w mistrzostwach Europy. Czerwcowo-lipcowy turniej jego podopieczni zakończyli na fazie grupowej po porażkach ze Słowacją i Szwecją oraz remisie z Hiszpanią.

Z kolei w kwalifikacjach mundialu Polska zdobyła 20 punktów w 10 meczach i zajęła drugie miejsce w grupie I, ustępując Anglii - 26 pkt. Za jej plecami uplasowały się Albania - 18 i Węgry - 17, a w tej grupie rywalizowały także Andora - 6 i San Marino - zero.

Fatalny mecz z Węgrami

Drugie miejsce w grupie i zarazem prawo startu w marcowych barażach biało-czerwoni mieli już zapewnione przed ostatnią kolejką, w której mieli zagrać z Węgrami. Plan minimum został więc wypełniony, bo trudno było zakładać, że uda się zepchnąć Anglię z pierwszej pozycji. Jednak to właśnie mecz z Madziarami w Warszawie stał się kością niezgody.

Sousa nie wystawił w nim Roberta Lewandowskiego, Kamila Glika ani od pierwszej minuty Piotra Zielińskiego (wszedł z ławki po przerwie) i jego zespół przegrał 1:2. Była to pierwsza porażka reprezentacji na PGE Narodowy od ponad siedmiu i pół roku, a do tego sprawiła, że w losowaniu baraży Polska była nierozstawiona.

Za wynik i decyzje kadrowe na Sousę spadła ostra krytyka, jednak los okazał się dla biało-czerwonych łaskawy i wygląda na to, że walka o mundial nie jest jeszcze przegrana. W marcu trzeba będzie pokonać na wyjeździe Rosję, a następnie u siebie Szwecję albo Czechy. Mogło być znacznie gorzej, bo rozstawione w losowaniu były m.in. Włochy i Portugalia.

W grudniu odbyło się spotkanie Sousy z Kuleszą, po którym prezes PZPN zapewnił, że atmosfera została oczyszczona.

Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że Sousa nie chce już mieć swojego udziału w barażach i jeśli zostanie z biało-czerwonymi, to tylko dlatego, że zmusi go do tego kontrakt. Zgodnie z nim ma prowadzić biało-czerwonych w marcowych meczach, a jeśli uda się je wygrać - także w mundialu w Katarze.

Sousa chce odejść "za porozumieniem stron"

W niedzielę prezes PZPN Cezary Kulesza poinformował na Twitterze, że Sousa poprosił go o zgodę na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.

"To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera. Dlatego stanowczo odmówiłem" - podkreślił Kulesza.

Już od kilku dni brazylijskie i portugalskie media donosiły o rozmowach Sousy z rozmaitymi klubami w Brazylii. W niedzielę pojawiły się informacje, że Portugalczyk porozumiał się z Flamengo, osiągając z ekipą z Rio de Janeiro ustne porozumienie. Nie wiadomo jednak, kiedy miałby rozpocząć w niej pracę.

Sousa dotychczas poprowadził drużynę narodową w 15 spotkaniach, a jego bilans to sześć zwycięstw (po dwa z San Marino, Andorą i Albanią), pięć remisów (w tym z Hiszpanią, Anglią i w debiucie z Węgrami) oraz cztery porażki. Bilans bramek: 37-20.

Jeśli Portugalczyk odejdzie w najbliższych dniach lub w marcu, PZPN będzie kolejnym jego pracodawcą, z którym "wytrzymał" nie więcej niż kilkanaście miesięcy. Na nieco dłużej pozostał tylko z Videotonem Szekesfehervar (niecałe 20 miesięcy) i Fiorentiną (prawie dwa lata) oraz na początku trenerskiej kariery z reprezentacją Portugalii do lat 16.

Sukcesów Sousa miał niewiele

W roli szkoleniowca sukcesów Sousa odnosił niewiele. Do największych należą triumfy w ekstraklasie Izraela (2013/14 z Maccabi Tel Awiw) i Szwajcarii (2014/15 z FC Basel), poza tym zdobył na Węgrzech Puchar Ligi i dwukrotnie Superpuchar.

Znacznie więcej osiągnął jako piłkarz. Seniorską karierę rozpoczął w Benfice Lizbona w 1989 roku i już z tym zespołem cieszył się z mistrzostwa i Pucharu Portugalii. Później przeniósł się na krótko do ekipy lokalnego rywala - Sportingu, z którego trafił w 1994 roku do Juventusu Turyn.

Tam spędził dwa lata, a odchodził mając w dorobku triumf we włoskiej ekstraklasie, krajowym pucharze i Superpucharze, a także w Lidze Mistrzów. Ten ostatni sukces powtórzył 12 miesięcy później, już w koszulce Borussii Dortmund.

W późniejszych latach bronił barw Interu Mediolan, Parmy, Panathinaikosu Ateny i Espanyolu Barcelona, ale już bez sukcesów. Trapiły go liczne problemy zdrowotne, przez które w połowie 2002 roku ogłosił zakończenie kariery w wieku 32 lat.

W reprezentacji Portugalii Paulo Sousa rozegrał 51 spotkań. Był m.in. członkiem drużyny, która dotarła do półfinału mistrzostw Europy w 2000 roku.

KW

Czytaj dalej:

"Sousa porozumiał się z Flamengo, ale nie ma umowy o pracę"

Co dalej z Paulo Sousą? Gorące wieści od szefa PZPN

Nowa szczepionka wkrótce w Polsce. Na czym bazuje?

Putin znowu się odgraża. Żąda gwarancji od NATO

Tankowce ze Stanów Zjednoczonych w drodze do Europy. Ceny za gaz spadną?

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport