Czy PiS przegra przez równość?

Rafał Woś Rafał Woś Rafał Woś Obserwuj temat Obserwuj notkę 122
Nie przez aborcję. Nie z powodu sądów. Nie za sprawą Czarnka. Bardzo możliwe, że PiS upadnie dlatego, iż próbuje uczynić z Polski bardziej równy kraj. A to już przecież jest zbyt wiele.

„No to Kaczyński i spółka mogą się już pakować” – słychać ostatnio coraz częściej. I to z ust bardzo rożnych obserwatorów. Zarówno takich bardziej prawoskrętnych. Jak i tych deklarujących przywiązanie do wartości lewicowych. O libkach już nawet nie mówię, bo oni „koniec PiSu” obwieszczają średnio dwa razy w miesiącu.

Czytaj: Wielki protest w Kanadzie, chcą obalić rząd i szczepienia. Setki tysięcy ludzi na ulicach

Najnowsza komentatorska moda głosi więc, że PiSowi władza wypadnie z rąk przez Polski Ład. A konkretnie przez to, że Kaczyński zamachnął się tym razem na absolutną świętość. Na Świętą Arkę III RP. Czyli na „MOJE PIENIĄDZE”. I choć PRowskie departamenty rządu Morawieckiego dwoją się i troją, by przedstawić Polski Ład jako „największe obniżki podatków w historii” to prawda co chwila wychodzi przecież co chwila na wierzch jak stopy spod przykrótkiej kołdry. A ta prawda wygląda tak, że Polski Ład jest zamierzeniem - co do swej zasady - równościowym oraz progresywnym. Czyli, że jego głównym celem jest wyrównanie obciążeń podatkowych. A co za tym idzie właśnie wyrównywanie nierówności społecznych. Tymczasem z równością jest przecież tak, że aby ją osiągnąć, to silniejsi, bogatsi i bardziej rzutcy muszą się podzielić. Muszą oddać trochę więcej, by ci, którzy są słabsi, biedniejsi i mniej rzutcy mogli trochę nadgonić stracony dystans. Nie da się inaczej niż przez naruszenie świętości „moich pieniędzy”.

PiS podniósł płacę minimalną do poziomu 50 procent średniej płacy

Pod wieloma względami PiS robi to od roku 2015. Dotąd udawało im się działać „w rękawiczkach” i mylić tropy. I tak na przykład rewolucyjnie lewicowy i równościowy program 500+ był przed gniewem, agresją i otwartą wrogością polskiej klasy średniej oraz sytego mieszczaństwa (i to zarówno tego antypisowskiego, ale przecież i wrogów „rozdawnictwa” we własnych szeregach) chroniony poprzez system zasłon dymnych. Służyły za nie argumenty demograficzne albo powszechny charakter świadczenia. Albo płaca minimalna. To dość niesamowite, że PiSowi udało się ją wywindować do poziomu 50proc. średniej płacy bez wielkiej rewolty ze strony wszechmocnego lobby pracodawców, które latami blokowało wszelką rozmowę o poprawie losu polskiego pracownika. A jednak się udało!

Zapraszamy do subskrypcji naszego kanału na Youtube


Wszystkie te posunięcia sprawiały, że Polska ostatnich lat była tym miejscem, gdzie spełniały się marzenia lewicy społecznej. Tej krytykującej III RP za niskie płace, duże nierówności i dbanie tylko o interesy klas posiadających. Pod wieloma względami to właśnie PiSowcom udało się politycznie zrealizować to, o co po kryzysie 2008 modły wznosili wszelkiej maści krytycy neoliberalizmu zaczytani w „Kapitale” Piketty’ego i narzekaniach Stiglitza oraz innych postkeynesistów. Jest chyba największym osiągnięciem Zjednoczonej Prawicy, że przez lata udawało im się wmontować w polski kapitalizm szereg antyneoliberalnych oraz równościowych mechanizmów. A jednocześnie nie zostać wyrzuconym z siodła przez te grupy interesu, które na nierówności budowały swoją społeczną pozycję i poczucie własnej wartości. Sprawić, by przeciwnicy marnowali siły i uwagę na sprawy z punktu widzenia fundamentalnych przesunięć w społecznym status quo drugorzędne.

Czytaj: Polska specjalnosć: marudzenie

I tak dochodzimy do roku 2022. I do Polskiego Ładu. Wprowadzając go w życie PiS tak naprawdę mówi: no dobra, dość tych wybiegów. Chcecie więcej równości? To tak ona właśnie wygląda!

Patrząc na reakcje panika jest faktycznie spora. Ożywiła się bowiem nieformalna antyrównościowa koalicja. Rozpościerająca się od „kuców i libków” ze Zjednoczonej Prawicy, przez korwinowską część Konfederacji (warto zwrócić uwagę, że jej druga „narodowa” cześć jest trochę bardziej stonowana w krytyce). Oczywiście po otwarcie antyrównościową większość Koalicji Obywatelskiej czy Polski 2050. No i (trzeba to powiedzieć) Lewicy, która odkrywa w sobie nagle zapał do ochrony interesów polskiego przedsiębiorcy przez zakusami państwa. I udaje, że nie rozumie jak wiele PiS zmienił (na lepsze) w życiu zwykłych polskich pracowników (pytanie, czy dobrobyt szerokich mas społecznych kiedykolwiek naszą lewicę interesował?).

"Boją się Ci, którzy awansowali społecznie"

Poza sceną polityczną wrogów równości też jest w Polsce wielu. I nie mam tu na myśli tylko „bogaczy z grubymi cygarami”. To by była karykatura i przesada. W prawdziwym życiu większej równości boją się też ci, którzy właśnie społecznie awansowali. Albo po prostu aspirują do bycia częścią klasy średniej podkreślając na każdym kroku jak wiele ich od ludu odróżnia. Często słyszycie na przykład narzekania nauczycieli, że „już nawet kasjerka w supermarkecie zarabia lepiej ode mnie”? Czytaj: „powinienem zarabiać od niej więcej, bo jestem od niej lepszy, mądrzejszy, bardziej wykształcony”. Z tych rejonów gospodarki pomruki niezadowolenia na temat Polskiego Ładu też płyną.

Jako zwolennik równościowych projektów cieszę się, że Kaczyński i spółka się na ten skok w nieznane zdecydowali. W polityce (i w życiu) warto walczyć „o coś” a nie tylko „z kimś”. To nadaje sens wszelkim działaniom. Najbliższe półtora roku pokaże jakim wynikiem ten równościowy eksperyment PiSu się zakończy. Ja nie potrafię przewidzieć dziś jego wyniku. Możliwe są – moim zdaniem – oba scenariusze. Zarówno ten, że PiS na równości wygra i zmieni Polskę ostatecznie i nieodwołalnie na bardziej równościową. Ale może też niestety się o ten wielki ideał przewrócić.

No, ale przynajmniej wtedy nie będzie można powiedzieć, że nie próbowali.

Rafał Woś

Czytaj więcej: 

Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka