Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

Zmiana premiera ucieszyłaby wielu w PiS. Ale nie ucieszyłaby Kaczyńskiego

Redakcja Redakcja Polski Ład Obserwuj temat Obserwuj notkę 50
Dymisja ministra finansów był to jedyny możliwy i sensowny ruch ze strony PiS. Polski Ład, który miał być wizerunkowym sukcesem, okazał się dużym obciążeniem. W związku z tym minister Kościński musiał zapłacić stanowiskiem. I oczywiście wszyscy mają świadomość, że jest tu kozłem ofiarnym. Bo nie był twarzą Polskiego Ładu, ba, nawet osobiście go nie przygotowywał. Natomiast był szefem resortu, który za ten program był odpowiedzialny – mówi Salonowi 24 prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.

Odchodzi minister finansów Tadeusz Kościński. Czy ta dymisja związku z porażką Polskiego Ładu pomoże PiS-owi załagodzić złe wrażenie związane z tym programem?

Prof. Antoni Dudek: Oczywiście przyszłości nie jestem w stanie przewidzieć, natomiast był to jedyny możliwy i sensowny ruch ze strony PiS. Polski Ład, który miał być wizerunkowym sukcesem, okazał się dużym obciążeniem. W związku z tym minister Kościński musiał zapłacić stanowiskiem. I oczywiście wszyscy mają świadomość, że jest tu kozłem ofiarnym. Bo nie był twarzą Polskiego Ładu, ba, nawet osobiście go nie przygotowywał. Natomiast był szefem resortu, który za ten program był odpowiedzialny. Ale na tym polityka polega, że kozły ofiarne w niej są poświęcane. Pytanie tylko, czy ten jeden wystarczy. Jednak wpadka z Polskim Ładem była duża. Poza tym to niejedyny problem, z jakim zmagają się rządzący. Bo oprócz Polskiego Ładu są inne problemy, jak szalejąca drożyzna, która według ekonomistów będzie się pognębiać.

Przeczytaj też:

Sejm uczcił pamięć "Łupaszki". Posłowie opozycji wyszli z sali

Również sami politycy PiS w kuluarowych rozmowach przyznają, że należało nie kombinować, nie przygotowywać jakiegoś skomplikowanego programu, ale skupić się na kwocie wolnej od podatku, czy podwyższeniu progu podatkowego?

Oczywiście, że samo podwyższenie progu podatkowego lepiej spełniłoby rolę kiełbasy wyborczej. Zmiany powinny iść w kierunku uproszczenia systemu podatkowego. Ale tu zawsze jest obawa, że w ślad za uproszczeniem nastąpi spadek wpływów do budżetu. Prawdziwie reformatorski rząd nie przejmowałby się tym – uznał „dobrze, wpływy może spadną, przegramy wybory, ale ogółem gospodarka zyska”. Ten rząd chciał jednak pogodzić i uproszczenia i utrzymanie programów socjalnych.

Teraz rząd chce Polski Ład naprawiać. Wielu ekspertów, jak choćby dr Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że program ten nie jest już do odratowania?

Być może faktycznie najlepszym rozwiązaniem dla rządu byłoby przyznanie się, że cały Polski Ład był potężnym błędem. I wycofanie się z niego. Jednak to by wymagało zapewne zmiany także premiera, który ten program osobiście promował. A na to szanse są bardzo niewielkie. Bo wprawdzie wielu polityków PiS taka zmiana by ucieszyła, jednak bynajmniej myśl o niej nie cieszy prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Za dużo zainwestował w Mateusza Morawieckiego. Po drugie, nie bardzo jest na kogo obecnego szefa rządu wymienić. Ani Beata Szydło, ani Mariusz Błaszczak nie gwarantowaliby jakiejś jakościowej zmiany od strony wizerunkowej. Po trzecie – o ile jeszcze kilka lat temu Mateusz Morawiecki był całkowicie człowiekiem z zewnątrz, który opierał swą pozycję wyłącznie na wsparciu Jarosława Kaczyńskiego, teraz swoją pozycję zbudował, co widać po głosowaniu przy wyborze wiceprezesów PiS. Morawiecki uzyskał najlepszy wynik. Świadczy to o tym, że choć ma w partii wrogów, ma też liczne grono stronników.

Co do potencjalnych następców pada też nazwisko Piotra Nowaka, który ma opinię eksperta, technokraty, fachowca.

Wymiana technokraty na technokratę wizerunkowo nie daje nic. Poza tym Piotr Nowak ma objąć funkcję ministra finansów. I zajmie się łataniem Polskiego Ładu, co na wzrost jego osobistego poparcia raczej nie wpłynie. Jest jeszcze jeden problem. Operacja wymiany premiera jest trudna, bo wcale nie jest powiedziane, że PiS uzyskałoby większość 231 posłów dla takiej zmiany.

Ostatnio media informowały o tym, że z klubu PiS może odejść senator Jan Maria Jackowski. Z kolei były poseł PiS Zbigniew Girzyński w Salonie 24 skrytykował partię rządzącą. Czy Zjednoczona Prawica nie zaczyna już przypominać AWS z końcówki rządów?

Analogia do AWS nie jest adekwatna w tym sensie, że AWS była konglomeratem wielu środowisk, partii, PiS jest jednolitą strukturą. Natomiast faktem jest, że na tym monolicie są pęknięcia. I politycy, którzy odchodzą mogą wejść do Sejmu z innych list – czy to Konfederacji, czy jakiegoś zupełnie nowego ugrupowania. Ale paradoksalnie właśnie ci rozłamowcy mogą PiS-owi bardzo pomóc.

W jakim sensie?

Kończy się czas rządów jednej partii, do zapewnienia poparcia dla gabinetu konieczne będzie zbudowanie koalicji. W przyszłym Sejmie może się okazać, że PiS ma wciąż największy klub, a utrzyma władzę dzięki wsparciu dawnych posłów, którzy dziś odchodzą. To dla nich szansa na odegranie istotnej roli. Dla PiS na utrzymanie władzy.

Tu oczywiście jest stały temat – kondycja ugrupowań opozycyjnych. PiS słabnie, ale opozycja nie jest w stanie przedstawić na ten moment żadnej oferty, nie wiemy ile list pójdzie do wyborów?

W jedną listę nie wierzę, zbyt wiele jest różnic. Żeby opozycja poszła razem od Zandberga do Kosiniaka-Kamysza, musiałby PiS dokonać jakiejś radykalnej zmiany ordynacji wyborczej. Z kolei trzy listy to zbyt wielkie ryzyko, że któraś się nie dostanie i wtedy PiS może utrzymać się u władzy. Dlatego najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłyby dwie listy. Tu bardzo ciekawe jest to, w jakiej konfiguracji opozycja pójdzie, jak te listy będą wyglądać, czy będzie to na przykład PO z Polską 2050, czy może PSL i Polska 2050 a PO osobno. Gdzie znajdzie się Lewica. To wszystko rozstrzygnie się jednak nie w tym roku, ale w przyszłym. Sądzę, że jeśli wybory będą jesienią 2023 roku, to najbliższe miesiące liderzy opozycji wciąż będą się kopać po kostkach, a jednoczenie zacznie się wiosną. Na to, czy pozycja przejmie władzę, wpłynie też wynik Konfederacji. Jeśli będzie słaby, szanse opozycji na lewo od PiS są większe. Bo nie oszukujmy się, Konfederacja może być koalicjantem wyłącznie PiS. Jej współpraca z innymi ugrupowaniami byłaby rzeczą dość kuriozalną.

Przeczytaj też:

Włosi to ogłosili jako pierwsi w Europie. Kończą z pandemią, ale podają ważny powód

Rośnie liczba samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Nawet 7-latki odbierają sobie życie

Aż 2/3 emerytów nie chce powrotu Tuska do władzy


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka