PAP/EPA/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT HANDOUT
PAP/EPA/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT HANDOUT

"Kaczyński wypowiadał brednie" - reakcje części opozycji na wizytę w Kijowie

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 145
Europejska delegacja spotkała się wczoraj w Kijowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Wizyta premiera Mateusza Morawieckiego, premierów Czech i Słowenii i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego miała pokazać solidarność z atakowanym przez Rosję krajem.

Według zagranicznej prasy wizyta europejskich dyplomatów była ważna z kilku powodów: obecność europejskich polityków na Ukrainie miała pokazać jak silne jest wsparcie działań kraju zaatakowanego przez Rosję i wzmocnić poczucie solidarności europejskiej. 

Zobacz: "Historyczna misja pokojowa" - zagraniczna prasa o wizycie w Kijowie

Kaczyńskiemu się dostało

Mimo że politycy przyjechali na Ukrainę z pustymi rękoma (jak wypomina "Wyborcza" wbrew zapowiedziom przedstawiciele polskiego rządu nie przywieźli mandatu Rady Europejskiej), słowa, które padły z ust premiera Mateusza Morawieckiego były istotne - szef polskiego rządu podkreślał kolejny raz, jak ważne jest jak najszybsze nadanie Ukrainie statusu kandydata na członkostwo w UE.

Na tym jednak lista sukcesów się kończy (przynajmniej z perspektywy opozycji).

"Miało być polityczne złoto i agresywny PR. Skończyło się wygłupem Kaczyńskiego, który opowiadał kompromitujące brednie" - pisze na Twitterze dziennikarz Tomasz Lis. Jego wpis odnosi się bezpośrednio do słów, które padły z ust Jarosława Kaczyńskiego.

"Kompromitujące brednie"

Jarosław Kaczyński, który (jak przypomina "Wyborcza") odpowiada za bezpieczeństwo w naszym kraju, stwierdził, że na Ukrainę powinna zostać natychmiastowo wysłana misja pokojowa NATO.

– Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO, ewentualnie jeszcze jakiegoś szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie wstanie także się obronić i która będzie działała na terenie Ukrainy – mówił prezes PiS po zakończeniu spotkania z Wołodymyrem Zełeńskim.

"Trudno uwierzyć w to, że najważniejszy polityk rządzący Polską nie zdaje sobie sprawy, że, taki ruch byłby początkiem wojny NATO z Rosją" - komentuje "Wyborcza".

W związku z tym, że wysłanie NATO na tereny walczącej Ukrainy z wielu powodów byłoby bardzo ryzykowne, przywódcy Traktatu Północnoatlantyckiego odrzucili wcześniej żądania prezydenta Ukrainy dotyczące włączenia się sił NATO do konfliktu.

WP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka