Zdaniem prof. Kazimierza Kika jedna lista opozycji byłaby wypaczeniem demokracji Fot. PAP/Mateusz Marek
Zdaniem prof. Kazimierza Kika jedna lista opozycji byłaby wypaczeniem demokracji Fot. PAP/Mateusz Marek

„Jedna lista opozycji byłaby dowodem na niedojrzałość polskiej klasy politycznej”

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 33
Bardzo możliwe, że Andrzej Duda w końcowej fazie swojej drugiej kadencji zacznie budować własny blok polityczny. W oparciu o ludzi PiS, ale daleko poza PiS wykraczający. Ja liczę na prezydenta, że rozbije tę polaryzację i zbuduje system, który będzie polegał na rządach większości, a nie największej mniejszości – mówi Salonowi 24 prof. Kazimierz Kik, politolog, Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Główne partie opozycyjne w Polsce – Koalicja Obywatelska, Polska 2050, Polskie Stronnictwo Ludowe – Koalicja Polska oraz Lewica podpisały pakt w obronie wyborów. Co to porozumienie oznacza?

Prof. Kazimierz Kik: Ten podpisany przez ugrupowania opozycyjne pakt jest wynikiem braku zaufania. Braku zaufania do obecnie rządzących i do procesu wyborczego. W tym kontekście to bardzo dobrze, że taki pakt powstał. Bo zapewnia nam spokój społeczny. Gdyby bowiem takiego ruchu kontrolującego wybory nie było, to niezależnie od tego, jak proces by przebiegł, gdyby strona opozycyjna przegrałam, na pewno by zakwestionowała uczciwość głosowania.

Przeczytaj też:

Kaczyński ogłosił mobilizację PiS. Tusk komentuje

Czy tworzenie takiego paktu może być wstępem do daleko idącej współpracy opozycji, może budowy jednej listy?

Tu musielibyśmy ustalić, co ma być celem partii opozycyjnych. Czy pokonanie PiS, czy może przekonanie Polaków do swojego programu. Przedstawienie oferty dla wyborców. Jeśli to pierwsze, to na krótka metę jedna lista miałaby sens. Ale jak ten drugi cel, już absolutnie nie.

Mało tego - stawianie sprawy w ten sposób, że jedyny, celem jest pokonanie partii rządzącej, to wykrzywienie ducha funkcjonowania partii w systemie politycznym. Bo w normalnej, zdrowej demokracji partie polityczne działają po to, by przekonać wyborców do swojego programu. Konkretnych rozwiązań. Tak jest w demokracji normalnej, zdrowej, a nie wypaczonej, jak nasza. Jedna lista byłaby dowodem na niedojrzałość polskiej klasy politycznej.

Część opozycji mówi jednak o zagrożeniu autorytarną władzą PiS, od której pokonania zależy przyszłość polskiej demokracji?

Przyszłość polskiej demokracji zależy od rozbicia bipolaryzacji polskiej sceny politycznej, straszliwego podziału na my i oni. W sytuacji bipolaryzacji, dwubiegunowego podziału, nie ma mowy, by PiS przegrał. On wybory może wygrać, ale nie rządzić, bo zabraknie mu kilku głosów. Może być tak, że będzie bardzo krucha władza opozycji, przy potężnym opozycyjnym PiS-ie, albo rząd PiS przy potężnym bloku opozycji. Jednak również zwycięzca nie będzie reprezentował większości Polaków. Bo będzie reprezentować 40 proc. głosów przy frekwencji np. 50 proc.

W takiej sytuacji budowanie podziałów na dwa wrogie bloki, podkręcanie sporu, budowanie dwóch narodów, jest drogą donikąd. W tym kontekście lepszym rozwiązaniem jest moim zdaniem kilka list opozycyjnych. Tak, by Polacy nauczyli się, że nie głosuje się przeciwko komuś ale wybiera się konkretne propozycje. A potem różne ugrupowania budują koalicję poprzez kompromis. A jaka to demokracja, gdy rządzi partia nie mająca w gruncie rzeczy większości?

Czy punktem zwrotnym w naszej polityce mogą być wybory prezydenckie 2025 roku?

Nie tylko mogą być, ale będą. Po pierwsze – nie wystartuje już w nich obecny prezydent Andrzej Duda. Po drugie – kandydat Prawa i Sprawiedliwości na pewno wyborów tych nie wygra. Po trzecie bardzo możliwe, że Andrzej Duda w końcowej fazie swojej drugiej kadencji zacznie budować własny obóz polityczny. W oparciu o ludzi PiS, ale daleko poza PiS wykraczający. Ja liczę na prezydenta, że rozbije tę polaryzację i zbuduje system, który będzie polegał na rządach większości, a nie najmniejszej większości.

Przeczytaj też:

Polska dostarczy ciężką broń Ukrainie. Największy kontrakt zbrojeniówki od dawna

Merkel przerwała milczenie. Pierwszy raz wypowiedziała się o rosyjskiej inwazji

Opozycja zwiera szeregi. Będzie kontrolować wybory, jest porozumienie z Tuskiem


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo