Marek Kamiński Fot. arch. Fundacji Marka Kamińskiego
Marek Kamiński Fot. arch. Fundacji Marka Kamińskiego

Kamiński: To nie przyczyny naturalne odpowiadają za katastrofę Odry

Redakcja Redakcja Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 221
Katastrofa, z którą mamy do czynienia na Odrze, moim zdaniem nie nastąpiła z przyczyn naturalnych, jak twierdzą niektóre środki przekazu. Wydaje się, że było tam jednak działanie człowieka, a przede wszystkim zawiodły procedury, monitorowanie tej rzeki. To oczywiście szokujące, niepowetowana strata. Natura, jest dziś skarbem narodowym tak, jak zabytki – mówi Salonowi 24 Marek Kamiński – podróżnik, porannik, zdobywca biegunów.

Kilkanaście lat temu w 2010 roku organizował Pan wyprawę „szlakiem Wisły”. Miała ona zwrócić uwagę na rolę największej rzeki w Polsce. Dziś docierają do nas obrazki z drugiej największej rzeki w Polsce, czyli Odry. Tą rzeką by Pan dziś nie popłynął. Jak ocenia Pan w ogóle to, co się stało?

Marek Kamiński: To jest niepojęte i wstrząsające, że dziś, w XXI wieku, przy takich możliwościach technicznych, monitorowania, doszło do zabójstwa tej rzeki. Ja przypomnę, że wyprawa z 2010 roku miała konkretny cel – zwrócenie Polaków w kierunku Wisły. Pokazanie jak wielkim jest ona skarbem. I to się w dużej mierze udało. Polska zwróciła się bardziej w kierunku Wisły. Natomiast katastrofa, z którą mamy do czynienia na Odrze, moim zdaniem nie nastąpiła z przyczyn naturalnych, jak twierdzą niektóre środki przekazu. Wydaje się, że było tam jednak działanie człowieka, a przede wszystkim zawiodły procedury, monitorowanie tej rzeki. To oczywiście szokujące, niepowetowana strata. Natura jest dziś skarbem narodowym tak samo jak zabytki. Przeraża, że dopuszczono do takiego zniszczenia. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że ta tragedia posłuży jako ostrzeżenie, by do takich tragedii nie doszło. By coś takiego nie dotknęło ani Wisły, ani żadnej innej rzeki.

Przeczytaj też:

Katastrofa na Odrze. „Martwe ryby to początek. Wkrótce masowo zaczną padać ssaki i ptaki”

Pan od lat uczestniczy w szeregu wypraw w Polsce i na Świecie, bardzo często ich wiodącym tematem są właśnie kwestie ekologii, planety etc. Jak wygląda różnica w podejściu do ochrony przyrody, świadomości na ten temat w Polsce i na Zachodzie?

Może państwa zaskoczę, ale tu wielkiej różnicy nie widzę. Na Zachodzie są oczywiście bardziej zaawansowane prace, czy programy na rzecz ochrony środowiska. Ale jeśli chodzi o świadomość ludzi to ona jest na podobnym poziomie. W Polsce bardzo wzrosła. Widzę olbrzymią różnicę w porównaniu ze swoimi pierwszymi wyprawami, jeszcze z lat 90-ych ubiegłego wieku. Natomiast w Polsce powinien być zdecydowanie większy nacisk na rozwiązania systemowe. Wojna w Ukrainie wywołała kryzys energetyczny. I padły gdzieś słowa, w związku z tym kryzysem, że to nic, że będzie nieco bardziej zanieczyszczone powietrze, ważne aby było o te dwa stopnie Celsjusza w domu cieplej. To oczywiście skrajny przykład, ale nie można się godzić na takie podejście. Wśród ludzi ta świadomość jest coraz większa, ale systemowych rozwiązań w Polsce wciąż brakuje.

Zdaniem wielu osób zajmujących się ekologią problemem naszego kraju jest bycie śmietniskiem Europy. Plagą są nielegalne wysypiska. Jak wygląda ten problem w porównaniu z innymi państwami, które Pan odwiedził?

Powiem szczerze, że oczywiście te wysypiska w Polsce na pewno są. Ale osobiście, podczas wypraw z tym problemem się nie spotkałem. Natomiast podczas podróży do Japonii przez Rosję, w Rosji widziałem zasypane całe doliny, całe rzeki śmieci. W Polsce na pewno nie jest to aż na taką skalę, ale nie twierdzę, że problem nie występuje. Być może miałem też szczęście, że w trakcie wypraw tego nie widziałem.

Podczas wypraw promuje Pan postawy proekologiczne. Prowadzi działalność fundacja. Nie każdy jednak będzie szedł na biegun – co ludzie na co dzień mogą roić dla ekologii, rzek?

Żeby dbać o kulturę fizyczną nie trzeba być kulturystą spędzającym całe dnie na siłowni. Wystarczy, że będziemy dbać o drobne rzeczy. Przede wszystkim o to, by nie produkować śmieci. Nie używać plastikowych toreb. Zużywać mniej wody. Zwracać uwagę jakie rzeczy kupujemy. I dbać o to na co dzień, nie od święta. Te wszystkie działania możemy wkomponować w nasze codzienne życie.

Duże zainteresowanie budziła Pana wyprawa do Japonii przez Rosję elektrycznym samochodem. Skąd taki pomysł?

Pomysł wziął się stąd, że od lat popieram używanie samochodów na zasadzie zero trace, czyli nie zostawiając śladu. Początkowo chciałem wybrać się w tę podróż samochodem solarnym, ale nie ma jeszcze takich technologii, które pozwoliłyby na tak daleką podróż. Więc zdecydowałem się na samochód elektryczny, który mimo wszystko tych zanieczyszczeń produkuje najmniej. Podczas podróży okazało się, że nie było większych problemów z doładowaniem. Przejechałem tysiące kilometrów, przez całą Rosję, od Kaliningradu do Władywostoku. Przejechałem całą trasę autostrady transsyberyjskiej. Było to niewątpliwie ciekawe doświadczenie. Powtórzę, że okazało się, że praktycznie wszędzie mogłem ten samochód doładować.

Czym teraz zajmuje się Pana fundacja, co jest najważniejszym celem w najbliższym czasie?

Uważamy, że w tej chwili najważniejszy jest zrównoważony świat i zrównoważony człowiek. Budowa tej równowagi, także w temacie środowiska. A w ramach fundacji wdrażamy dziś projekt Life Plan Academy, czyli międzynarodowy program pedagogiczno-wychowawczy oferujący praktyczne i skuteczne narzędzia do osiągania indywidualnych celów. Uczy relacji z innymi, ze światem, także wrażliwości i świadomości, że nie jesteśmy sami na świecie. Ludzie sami o sobie wiedzą niewiele. Jeśli człowiek siebie nie zna, nie kocha, będzie krzywdził sam siebie, ale też świat i naturę. Dlatego staramy się działac też dla edukacji młodzieży. Po to, by przez równowagę człowieka budować zrównoważony świat.

Z perspektywy lat, które z wypraw uważa Pan za najważniejsze, najcięższe, a może jest jakaś wyprawa, która po latach zyskała na znaczeniu?

Są trzy wyprawy, które są dla mnie szczególnie istotne. Pierwsza to Biegun Północny. Była to pierwsza duża wyprawa, na niej zacząłem się uczyć prawdy o świecie i o samym sobie. Druga, to wyprawa z Jaśkiem Melą. Dzięki niej zrozumiałem, że człowiek jest tym, co daje innym. Wreszcie wyprawa „Trzeci biegun”, czyli podróż przez całą Europę, z Kalinigradu do Santiago de Compostela, 4000 kilometrów, dzięki niej poznałem lepiej siebie. I wspomniana podróż samochodem elektrycznym do Japonii, taka wyprawa pomaga stać się lepszym.

Przeczytaj też:

Odra - zatrucie czy zbieg okoliczności?

Odra - czy mamy się czego bać?


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości