Koronawirus wciąż z nami jest - ostrzegają lekarze. fot. id23/Pexels.com
Koronawirus wciąż z nami jest - ostrzegają lekarze. fot. id23/Pexels.com

Wszyscy mówią teraz o wojnie. Jednak śmiertelne zagrożenie czeka gdzieś indziej

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
Nadal pozostaje najbardziej niebezpieczną chorobą zakaźną wirusową, jeśli chodzi o połączenie kilku wskaźników. A więc śmiertelności, stopnia zaraźliwości – łatwości zakażenia, powikłań – o wielu już wiemy, wiele jest dla nas nieznane. Dlatego na pewno nie jest tak, że o Covidzie możemy zapomnieć – mówi Salonowi 24 dr Michał Sutkowski, prezes warszawskich lekarzy rodzinnych.

Ostatnie lata upłynęły pod znakiem pandemii COVID-19. Dziś ludzie żyją normalnie, ale co jakiś czas słyszymy, że ktoś zachorował, choć zazwyczaj przebieg jest łagodniejszy niż kilkanaście miesięcy temu. Czy SARS-COV-2 jest wciąż groźny, czy też zwyczajnie stał się jedną z bardzo wielu chorób i tak należy do niego podchodzić?

Dr Michał Sutkowski: Stał się jedną z bardzo wielu chorób, ale stał się jedną z bardzo wielu chorób groźnych. Nadal pozostaje najbardziej niebezpieczną chorobą zakaźną wirusową, jeśli chodzi  o połączenie kilku wskaźników. A więc śmiertelności, stopnia zaraźliwości – łatwości zakażenia, powikłań – o wielu już wiemy, wiele jest dla nas nieznane. Dlatego na pewno nie jest tak, że o Covidzie możemy zapomnieć.

Przeczytaj też: „Problemem nie tylko kremówki. Doszło do zaniedbania, spłycenia dorobku św. Jana Pawła II”

Jednak pandemia jest już zakończona?

Teraz można powiedzieć, że jest czas przejściowy. Nie ma pewności, że przerodzi się to w pandemię, znów trzeba będzie wracać do obostrzeń. Ale nikt nie zagwarantuje, że tak się nie stanie. Choć są pewne powody do ostrożnego optymizmu. Od roku nie pojawił się żaden nowy, znaczący szczep koronawirusa. Dominującym stał się wariant omikron.

Bardziej zaraźliwy, ale łagodniejszy?

Tak, ale pamiętać należy, że inne warianty też wciąż są – mówię tu o delcie, o pierwotnym z Wuhan. Natomiast są znacznie rzadsze, zdecydowanie częściej występuje omikron. Więc jest nadzieja, że docelowo będzie to faktycznie choroba sezonowa, na którą trzeba się szczepić, uważać, bo lepiej nie zachorować, niż ją złapać. Będzie występować obok grypy i infekcji przeziębieniowych. I będzie troszkę mniejsza jej sezonowość – to znaczy częściej niż przy przeziębieniu, czy grypie występować będą zakażenia latem, czy wczesną jesienią.

Czyli COVID stanie się takim przeziębieniem lub grypą?

No, nie do końca. Absolutnie nie porównywałbym SARS-COV-2 do przeziębienia lub grypy. Owszem grypa ma groźne powikłania, ale COVID jest i będzie wciąż groźniejszy. Natomiast jest szansa na pewne podobieństwo w tym, że grypa poza epidemią hiszpanki miała zazwyczaj ograniczony zasięg. Choć bywały groźniejsze odmiany, nawet zwyczajna sezonowa potrafiła dawać niezwykle groźne powikłania. Tu COVID jest groźniejszy. Ale istnieje szansa na to, że będzie ograniczony. Choć właśnie – z uwagi na te powikłania szczególnie starsze osoby powinny regularnie się szczepić, dbać o profilaktykę.

W trakcie pandemii, w tym najgorszym okresie, większość lekarzy zachęcała do szczepień. Dziś w przypadku młodych ludzi część lekarzy zaleca kolejną dawkę, część mówi, że to nie aż tak ważne?
Jako lekarz na pewno nie powiem, że nie należy się szczepić. Na pewno osoby starsze, chore, młodsze z wielochorobowością, albo takimi schorzeniami jak cukrzyca, bezapelacyjnie szczepić się powinny. W przypadku młodych, zdrowych osób to ryzyko jest mniejsze, ale też jednak szczepienie bym proponował. To jak ze szczepionką na grypę. Wielu młodych ludzi uważa, że ich nie dotyczy, że nie trzeba się szczepić.

I faktycznie mało kto choruje…

Ale do zakażeń dochodzi. Czasem do ciężkich powikłań. Są przypadki zapalenia mięśnia sercowego u ludzi bardzo młodych, trzydziestoletnich. Bywa, że powikłania są tak ciężkie, że konieczny jest przeszczep serca. Oczywiście to bardzo rzadkie przypadki. Ale gdy już wystąpią ci młodzi ludzie żałują, że jednak mogli się zaszczepić. Bo szczepionka nie zawsze chroni zakażeniem, ale przed ciężkim przebiegiem i powikłaniami w bardzo dużym stopniu. Covid powikłań ma więcej, ciężkich, a niektóre poznamy po latach. Dlatego w mojej ocenie warto się zaszczepić.

Zmieniając temat. Co oczywiste wszyscy śledzą doniesienia z Ukrainy. I są alarmujące informacje, że Rosja może użyć taktycznej broni jądrowej, albo że dojdzie do zniszczenia elektrowni jądrowych. Niektórzy w Polsce już panikują, była fala zapytań o płyn lugola. Niektórzy to wyśmiewają. Jak należy podchodzić do tych zagrożeń, co robić, gdy one faktycznie wystąpią?

Na pewno najgorszą rzeczą jest podnoszenie paniki, straszenie ludzi. Należy ich na spokojnie przygotowywać. W zależności od zagrożeń to postępowanie jest inne. W przypadku, gdyby doszło do zagrożenia konwencjonalnego, ludzie powinni znać procedury jak działać, co w takiej sytuacji robić. I tu ze świadomością chyba nie jest najlepiej. Bo te systemy alarmowe są często sprawdzane, ale ludzie chyba niekoniecznie wiedzą, co oznacza dana syrena, jak się w razie zagrożenia zachować. Osobną sprawą jest zagrożenie radiacyjne, w sytuacji, gdyby doszło czy to do zrzucenia na Ukrainę ładunku taktycznego, czy użycia brudnej bomby, czy poważnej awarii w elektrowni, z wyciekiem radioaktywnym. Wtedy najważniejsze jest zachowanie spokoju. Uważne słuchanie komunikatu. Jest rozdysponowany jodek potasu, który w samym Mazowszu trafił do ponad 1600 miejsc. Każdy wie, gdzie ma przychodnię, aptekę. Ważne, że ten preparat musi być podany w odpowiednim momencie – a więc na kilka godzin przed dotarciem do nas chmury radioaktywnej. Dlatego nie wolno go zażywać na własną rękę, zbyt szybko. Nie każdy może go przyjąć, zróżnicowane są dawki jeśli chodzi o wiek. Tym bardziej – trzeba słuchać komunikatów.

Przeczytaj też:


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości