Inka w swoim oddziale Fot. Domena Publiczna
Inka w swoim oddziale Fot. Domena Publiczna

Wołomin pozbawi bohaterkę ulicy? Historyk: Recydywa komuny, to będzie się powtarzać

Redakcja Redakcja Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 121
To co dzieje się w Wołominie to oczywisty skandal. Przykład recydywy komuny, która od dawna uderza w pamięć o Bohaterach. Mam nadzieję, że pomysł przemianowania ulicy się nie uda. Jednak nie jestem optymistą. Uważam, że ataki na Wyklętych będą się nasilały, bo chyba mniej jest broniących. Takie osoby jak Inka muszą być bronione. Tymczasem ten entuzjazm, widoczny parę lat temu, wyparował – mówi Salonowi 24 Tadeusz M. Płużański, historyk, publicysta, prezes fundacji Łączka i redaktor naczelny magazyny Nasza Historia.

W Wołominie komitet Rewitalizacji Miasta chce przywrócić nazwę przedwojennej ulicy Książecej. Patronką ulicy ma przestać być Danuta Siedzikówna „Inka”. Jak Pan to ocenia?

Tadeusz M. Płużański: To oczywiście skandal, ewidentny przykład recydywy komuny. Recydywy, która od dawna uderza w pamięć o Żołnierzach Wyklętych. Naszych bohaterach, którzy podjęli walkę w obronie przed narzucanym nam siłą sowieckim systemem zniewolenia. I jeszcze w Inkę, postać całkowicie nieskazitelną, do której nie ma żadnych absolutnie zastrzeżeń.

Przeczytaj też:

Dziennikarka i córka "mentora Putina" uciekła z Rosji. Jej imperium medialne się wali

„Terrorem Rosjanie chcieli osłabić morale Ukraińców, ale Ukraina nie da się zniszczyć”

 Z inicjatywą wystąpił jednak komitet mający na celu rewitalizację miasta. Chodzi o przywracanie ulic, jakie były tam przed wojną. To akurat szczytny cel, może w ogóle nie chodzi o uderzanie w Inkę, tylko przywracanie przedwojennych nazw?

Nie wierzę w przypadkowe działanie. Może się ta organizacja nazywać jak chce, ale celem wcale nie jest przywracanie dawnej ulicy, ale uderzenie w pamięć Inki. Proszę zwrócić uwagę, że wcześniej ta ulica była nazwana na cześć rocznicy zajęcia przez sowietów, i jakoś nikt nie proponował przywracania przedwojennej ulicy. Gdy w wyniku dekomunizacji symboli nazwę zmieniono, padały argumenty, że wymiana dokumentów to ogromny koszt. A teraz jakoś koszty nie przeszkadzają.

Dobrze, ale tu padają argumenty, że nie chodzi o to, by Inkę usuwać, może dostanie jakieś upamiętnienie w innym miejscu. Skąd teza, że chodzi akurat o uderzenie w Inkę?

Ale gdzie miałaby być Inka alternatywnie upamiętniona już propozycje nie padają. A ja specjalnie przeanalizowałem sobie jak pamięć o Danucie Siedzikównie jest  traktowana w Polsce. I przypomnę, że ataki na tę bohaterską dziewczynę mają  miejsce od lat. W zasadzie od momentu, gdy Żołnierze Wyklęci wrócili do społecznej świadomości.  

W roku 2013 w Krakowie, w Parku Jordana „nieznani sprawcy” oblali pomnik „Inki”. We Wschowie, niewielkim, choć mającym bogatą historię mieście w województwie lubuskim szkoła zyskała patronkę w osobie Inki.

 Ksiądz Jarosław Wąsowicz podarował tablicę ze srebrnym sercem Inki. Na miejscowym portalu zaczęły się chamskie ataki na Danutę Siedzikównę. W obronie jej pamięci stanęło patriotyczne stowarzyszenie Głogów. Ale przegrało w Prokuraturze, która umorzyła śledztwo wobec niewykrycia sprawców. Wreszcie historia z rodzinnych stron Inki. Stanął jej pomnik w 2017 roku, ale Aleksander Wołkowyski, komunista, który wydał matkę bohaterskiej dziewczyny, Eugenię Siedzik, przez długi czas był patronem szkoły. Już także w czasie, gdy stał nieopodal pomnik Danuty Siedzikówny.

Tam w końcu się udało. Jednak ataki na pomniki, czy to Inki, czy innych Wyklętych są częste. I nie wierzę w przypadkowe chuligańskie wybryki. O takich moglibyśmy mówić, gdyby dochodziło do nich raz, dwa razy. Tu mamy i niszczenie fizyczne miejsc pamięci, i propagandowe akcje na portalach i obronę oraz wybielanie zbrodniarzy. Wreszcie inicjatywy takie  jak w Wołominie. Tam mam nadzieję, że pomysł przemianowania ulicy się nie uda. Jednak nie jestem optymistą. Uważam, że ataki na Wyklętych będą się nasilały, bo chyba mniej jest broniących. Takie osoby jak Inka muszą być bronione. Tymczasem ten entuzjazm, widoczny parę lat temu, wyparował.

Od kilku lat rządzi partia, która bardzo wzmocniła kult Żołnierzy Wyklętych. Jednak przy okazji rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża wielu komentatorów pisało o „gorzkiej kremówce”, że wielki pontyfikat został sprowadzony do radosnych śpiewów i ciastek, a przez to młodzi ludzie odrzucają ten przesłodzony wizerunek papieża – Polaka. Czy z pamięcią o Żołnierzach Wyklętych nie jest trochę podobnie, podczas gdy wystarczyłoby pokazać, że ludzie ci – nawet jeśli niektórzy z nich mieli skazy – robili to, co dziś Ukraińcy – ich działanie było rozpaczliwa obroną przed narzucaniem nam zbrodniczego ustroju?

Tu jest wiele wątków. Na pewno zupełnie nie zgadzam się z oceną, że wizerunek Żołnierzy Wyklętych jest przesłodzony. On czasem jest niemal nieskazitelny, bo często byli to ludzie bez skazy. Najczęściej bardzo młodzi. I młodsze pokolenie jeszcze kilka lat temu bardzo żywo reagowało na pamięć o Wyklętych. Bo widzieli w nich też swoich rówieśników. A teraz wiele się zmieniło. Gdy jeżdżę na spotkania z młodzieżą ta frekwencja jest znacznie mniejsza niż dziesięć lat temu. Oprawy na stadionach jeszcze są, ale to nie jest już to, co kiedyś. Wydaje się, że nie chodzi o to, że wizerunek Wyklętych jest przesłodzony. A o to, że stało się coś, co jest pozytywne, ale ma też drugą, bardzo szkodliwą stronę.

To znaczy?

Od zmiany władzy w 2015 roku faktycznie pamięć o Żołnierzach Wyklętych zaczęła mieć charakter państwowy. I bardzo dobrze, bo wreszcie państwo polskie na serio uznało swoich bohaterów. Ale zaniedbano jedną rzecz. Za bardzo ten kult oddano politykom. I wszelkie organizacje, stowarzyszenia, fundacje, były przy tych uroczystościach pomijane. A młodzi ludzie zobaczyli, że nagle Żołnierzy Wyklętych czczą faceci w garniturach, a „pozytywni wariaci”, pasjonaci historii są nieobecni. Pomijam już skandaliczną sytuację na jednej z uroczystości ku czci Wyklętych, gdzie politycy zajęli poczesne miejsca, a rodzina Witolda Pileckiego została umieszczona gdzieś z dala od honorowych miejsc. Tak na pewno być nie powinno.

Przeczytaj też:

Potworna zbrodnia w Garwolinie. Pozbyli się dziecka, teraz grozi im dożywocie

Co z węglem tej zimy? Ważna deklaracja Jarosława Kaczyńskiego. I uderzenie w samorządy

Bielan wieszczy przełom w sprawie pieniędzy z KPO. Podał nawet termin


Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura