Ukraiński żołnierz pozuje do zdjęć na zniszczonym transporterze opancerzonym w rejonie Charkowa. Fot. PAP/EPA/SERGIY KOZLOV
Ukraiński żołnierz pozuje do zdjęć na zniszczonym transporterze opancerzonym w rejonie Charkowa. Fot. PAP/EPA/SERGIY KOZLOV

Ekspert: Rosjanie dostali łupnia, nie bardzo wiedzą co robić. Popełniają błąd za błędem

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 34
- Działania zbrodnicze wojsk rosyjskich zamiast osłabiać podnoszą morale ludności i żołnierzy ukraińskich. Putin popełnił błąd mówiąc, że chce zniszczyć naród ukraiński. Ukraina nie da się zniszczyć, a my powinniśmy wszystko robić aby pomagać jej w wygraniu tej wojny – mówi Salonowi 24 Prof. dr hab. inż. Jarosław Wołejszo, płk rez., Akademia Kaliska.

Po pełnej inwazji Rosji na Ukrainę jest w komentarzach wiele emocji. Są one zrozumiałe, jednak jesteśmy albo świadkami euforii, że Rosja przegrywa, albo przerażenia groźbami nuklearnymi. Jak całkiem na chłodno wygląda realna ocena sytuacji na froncie?

Prof. dr hab. inż. Jarosław Wołejszo, płk rez.: Aby dokonać rzetelnej oceny sytuacji militarnej w konflikcie Rosja - Ukraina, należy się cofnąć do samego początku, czyli samej decyzji Rosji o pełnoskalowej inwazji, nie żadnej operacji pokojowej lub  specjalnej, jak to określają przywódcy Rosji. Prawdopodobnie wszystkim ekspertom zajmującym się problematyką militarną wydawało się, że druga armia świata bez problemu zmiażdży armię ukraińską. Stało się inaczej. Wydaje się, że Rosjanie popełnili ogromny błąd już na początku konfliktu zbrojnego. W doniesieniach medialnych sami przyznawali, że dysponują siłami ok. 250-300 tysięcy żołnierzy, czyli takimi samymi jak strona ukraińska. A nikt nie rozpoczyna inwazji mając stosunek sił, czyli tak zwany potencjał bojowy w wymiarze 1:1.

Rosjanie w pierwszym etapie wojny skoncentrowali swoje wojska wzdłuż całej granicy z Ukrainą nie skupiając się na kierunku głównego uderzenia jakim był Kijów a wykonali uderzenie na szerokim froncie. Jak pamiętamy było to uderzenie na Kijów, Sumy, Charków. I w tym pierwszym etapie ponieśli klęskę nie skupiając się na głównym kierunku uderzenia. Działania wojsk powietrznodesantowych w tym etapie wojny zostały odparte przez stronę ukraińską.

Przeczytaj też:

Premier Morawiecki w "The Washington Post": Rozbudowujemy system schronów

Z czego wynikało niepowodzenie wojsk rosyjskich?

Uważam, że z dwóch powodów. Po pierwsze słabość armii rosyjskiej, a w tym kadry dowódczo-sztabowej planującej operację zaczepną na poziomie operacyjno-taktycznym, zaskoczyła także zachodnich wojskowych i ekspertów w dziedzinie wojskowości. Błędy, które popełnili, a nawet dalej popełniają Rosjanie, świadczą o bardzo złym wyszkoleniu tejże kadry dowodzącej. Maszerujące kolumny wojsk bez należytej osłony i ubezpieczenia były niszczone przez stronę ukraińską. Armii określanej jako druga armia świata na pewno to nie przystoi.

Ale jest też drugi powód – Rosjanie zostali zaskoczeni przez stronę ukraińską ich wolą walki i determinacją. Ich pewność, że opór strony ukraińskiej zostanie złamany w dwa dni wynikało z przeświadczenia, że na tyle tylko wystarczy Ukraińcom amunicji i uzbrojenia, przecież strona ukraińska w pierwszym etapie wojny posiadała tylko środki walki tzw. rosyjskie. I nie było to myślenie pozbawione podstaw. Faktycznie potencjał ukraiński taki był.

Zdecydowały dostawy broni z Zachodu?

Całe wsparcie militarne, sprzętowe, logistyczne i informacyjne od Zachodu, także od nas, z Polski, miało ogromne znaczenie. Dzieląc tę wojnę na etapy można z całą mocą powiedzieć, że Ukraina pierwszy etap wygrała. Wyparła agresora z terenów, który próbował zająć.

Nie byłoby to jednak możliwe bez pozyskania przez Ukrainę sprzętu wojskowego, amunicji i pozostałych środków walki od innych państw Zachodu uzyskując w ten sposób przewagę jakościową w sprzęcie i środkach walki. Kolejnym ważnym czynnikiem, który należy również wziąć pod uwagę, to jest również uzyskanie przez stronę ukraińską przewagi informacyjnej. Im szybciej wiemy co chce zrobić przeciwnik, tym szybciej możemy przygotować odpowiedź na te działanie, tzw. akcja-reakcja.

Na czym polega ta przewaga informacyjna strony ukraińskiej?

Przewaga polegała przede wszystkim na pozyskaniu zautomatyzowanych systemów kierowania i dowodzenia walką na poziomie operacyjno-taktycznym. Podam przykład: często słyszymy w mediach, że gdzieś z terytorium Białorusi lub Rosji wystartowały rakiety Iskander. Znamy kierunek a nie znamy celu, ale sam fakt wystartowania rakiet został rozpoznany.

A to oznacza, że Ukraińcy muszą dysponować dobrą siecią informacyjną. Prawdopodobnie są zasilani przez państwa, które wspierają działania militarne Ukrainy, weźmy dla przykładu działanie samolotu AWACS. AWACS to nic innego jak samolot rozpoznawczy, który monitoruje wszystko co dzieje się od naszej granicy aż po Ural. Więc na zwycięstwo w pierwszym etapie kluczowy wpływ miała przewaga informacyjna strony ukraińskiej.

Pierwszy etap wojny Ukraińcy – przy wydatnym wsparciu państw Zachodu – wygrali. Wyparli Rosjan spod Kijowa i Charkowa, prowadzą kontrofensywę. Jak teraz wygląda sytuacja, jaki jest plan Rosjan na ten moment?

Używając terminologii piłkarskiej, jest 1:0 dla Ukrainy. Rosjanie dostali tzw. łupnia, nie bardzo wiedzą co robić. Ich sytuację utrudnia fakt, że idzie zima, gdy prowadzenie operacji wojskowej jest znacznie utrudnione. Dlatego celem strony rosyjskiej na ten moment jest umocnienie się na tych terenach, które zdobyła. Moim zdaniem najważniejsze dla Rosji jest zachowanie obwodów chersońskiego i zaporoskiego. DALSZA CZĘŚĆ WYWIADU NA NASTĘPNEJ STRONIE

Dodam, że w Akademii Kaliskiej jeszcze przed inwazją zakładaliśmy, że jak Rosja zdecyduje się na atak, to bardziej logiczne z jej strony będzie skupienie się na połączeniu obwodu Ługańskiego, Donieckiego z Krymem i utworzenie tzw. korytarza lądowego wschodniej części Ukrainy. Tam przecież mieszkają mniejszości rosyjskie i tam znajduje się najważniejszy przemysł Ukrainy. I jeśli to było celem pośrednim tej inwazji, to Rosjanie go osiągnęli. Z drugiej jednak strony Ukraińcy sporo wojsk rosyjskich wypchnęli z zajętego już wcześniej terenu przez wojska rosyjskie. Dlatego celem Rosji będzie utrzymanie tego, co jeszcze mają, przede wszystkim utrzymanie tego połączenia między Krymem a Mariupolem. Natomiast celem Ukrainy będzie dalsze wypieranie Rosjan z zajętych terenów.

Ukraińcy prowadzą też ofensywę na odcinku Charkowa, w stronę Ługańska.

Tak, jednak w mojej ocenie tu chodzi akurat o pewne związanie części wojsk rosyjskich przez wojska ukraińskie, natomiast główne uderzenie armii ukraińskiej nastąpi w kierunku Chersoń-Melitopol. A dalszym celem będzie wypychanie wojsk rosyjskich z Półwyspu Krymskiego. Tak, by go docelowo odzyskać.

Jak duża jest szansa na to, że armii ukraińskiej uda się kontrofensywa?

Tu trzeba pamiętać o jednej rzeczy. Tak, jak dla Rosjan idących na Kijów potężną przeszkodą okazał się Dniepr, a pomocą w obronie dla strony ukraińskiej, tak teraz leży on na linii kontrofensywy ukraińskiej i jest dla niej przeszkodą. Prowadzenie operacji zaczepnej przez rzekę jest dużym wyzwaniem dla wojsk ukraińskich. Tak jak wspomniałem wcześniej jeśli chce się planować i prowadzić operację zaczepną trzeba pomimo wszystkiego mieć przewagę ilościową i jakościową w sprzęcie i środkach walki bynajmniej na poziomie 6 do 1.

Wątpię żeby strona Ukraińska wykonała uderzenie bezpośrednie na Chersoń, chcąc szturmować miasto, Prawdopodobnie wykonają oskrzydlenie jedno lub dwustronne miasta pozostawiając drogę odwrotu wojskom rosyjskim utrzymując tzw. „złoty most”, który według SUN TZU pozwoli wycofać wojska przeciwnika z miasta, jest to lepsze rozwiązanie niż ich okrążenie. Jednak przypominam, że wojska rosyjskie mają uchwycony przyczółek i przygotowują miasto Chersoń do obrony.

Zgromadzili w tym rejonie dużo jednostek inżynieryjnych, które przygotowują umocnienia obronne, będą budować linię obrony właśnie w oparciu o Dniepr. Będą starali się przetrwać tam zimę. Biorąc pod uwagę fakt, że ogłosili mobilizację można wysnuć wniosek, że nie są specjalnie gotowi do tej obrony ale utrzymanie tej rubieży i pozycji pozwoli im zachować Krym. Jeśli chodzi o dalsze działania wojenne nie sądzę, by Rosjanie przygotowali nową ofensywę i ruszyli na Kijów. Drugi raz błędu tego nie popełnią. Walka będzie się toczyć o utrzymanie terenów zajętych przez wojska rosyjskie.

Wspomniał Pan, że jest „1:0” dla Ukrainy. Czy można dziś pokusić się o prognozę, na ile Kijów ma szansę wyprzeć Rosjan ze swoich terytoriów?

To dobre pytanie i bardzo dużo zależy tu od tego, jak Zachód w dalszym etapie będzie pomagał Ukrainie. Jak już wspomniałem – przeświadczenie Rosjan o tym, że pokonają Ukraińców w dwa, góra trzy dni było w pewnym sensie uzasadnione. Bo na tyle starczyłyby zasoby ukraińskiego sprzętu wojskowego i środków walki. Wywodzącego się jeszcze z czasów ZSRR. Artyleria miała zasięg 30, maks. 40 kilometrów. Teraz Ukraina dostała od Zachodu artylerię o zasięgu 70 kilometrów i dalej. Tu bardzo mocno może oddziaływać w podchodzące kolumny wojsk rosyjskich ale również w odwody rosyjskie. Środki obrony powietrznej zapewniające swobodę działań dla wojsk lądowych i dużą ilość środków przeciwpancernych.

Reasumując: Walki na odcinku północnym będą miały za zadanie związanie wojsk rosyjskich. Kluczowe rozegrają się na południu, na odcinku chersońskim. I bardzo duże znaczenie ma to, jak Zachód dalej będzie wspierać zbrojnie Ukrainę. Natomiast zadanie przed stroną ukraińską jest bardzo trudne. Pamiętajmy, że wojsko ukraińskie ma przed sobą rzekę. Rosjanie dysponują wojskami inżynieryjnymi, które mogą być bardzo pomocne w budowaniu umocnień. Liczą, że w okresie zimy uda im się przeszkolić jakieś rezerwy tak, aby na wiosnę przystąpić do kolejnego ataku. Kijowa nie mają szans zdobyć, jest on chroniony trzema pasami umocnień, wiązałoby się to z ogromnymi stratami. Wynik walk nie jest przesądzony. Ogromne znaczenie ma to, jak dalej będzie wyglądać wsparcie Zachodu dla Ukrainy. I tu Rosjanie popełnili kolejny strategiczny błąd.

Jaki?

Był nim sam początek wojny, atak bezpośrednio na Kijów. Nie mieli szans go zdobyć. Tymczasem wsparcie dla Ukrainy idzie od strony zachodniej, z drugiej strony z terenu Mołdawii, Rumunii. A więc logicznym działaniem Rosji byłoby odcięcie Ukraińców od dostaw. Uderzenie nie na Kijów, a wykonanie uderzenia  w kierunku Łuck, Żytomierz. Tak, by właśnie odciąć linie dostaw z Zachodu i z kierunku Mołdawii i Rumunii. Ale to miało szansę powodzenia na początku wojny. Teraz się to raczej Rosjanom nie uda. Wojska Ukraińskie są na to przygotowane mają w tym etapie walki dobrze przygotowane wojska obrony terytorialnej. DALSZA CZĘŚĆ WYWIADU NA NASTĘPNEJ STRONIE

Mówi Pan, że Kijów jest trudny do zdobycia i faktycznie Rosjanie go nie zdobyli. Jednak zajęli okolice stolicy, w pobliskiej Buczy dokonali krwawej masakry. Takie zbrodnicze działania wynikają z po prostu charakteru rosyjskiej armii, są nieprzemyślane, czy przeciwnie – to strategia, mająca na celu zasianie terroru tak, by kraj broniący się zamiast stosować taktyki zgodne ze sztuką wojenną, musiał skupiać się na obronie każdej piędzi ziemi?

Zdecydowanie ta druga wersja. Chodzi tu o złamanie oporu, uniemożliwienie powstania jakiejś partyzantki. Jak wspomniałem – Rosjanom nie udało się zająć całej Ukrainy. Ale pośredni cel, polegający na opanowaniu tej części wschodniej osiągnęli. Dla Ukraińców odbicie tych terenów w bezpośredniej walce będzie bardzo trudne. Bo tak, jak wspomniałem wcześniej atakując jakieś państwo trzeba mieć przewagę 2,5, lub 6 do jednego, i Rosjanie popełnili błąd atakując Ukrainę przy proporcjach 1:1, tak samo przy kontrofensywie ten sam problem mają Ukraińcy. Bo wyrównane siły służą stronie broniącej, nie atakującej. Ale nie znaczy to, że są bez szans, bo pomocne mogą być działania dywersyjne, czy partyzantka po stronie okupowanej przez wroga.

Rosjanie siejąc terror na okupowanych terenach eliminują ryzyko powstania jakichś większych zgrupowań partyzanckich, ruchu oporu. Temu samemu służy wprowadzenie stanu wojennego w okupowanych obwodach oraz wywożenie z nich ludności. Moim zdaniem działania zbrodnicze wojsk rosyjskich podnoszą morale ludności i żołnierzy ukraińskich. Ataki na infrastrukturę krytyczną Ukrainy mają osłabić morale, a tak się nie dzieje. Putin popełnił błąd mówiąc, że chce zniszczyć naród ukraiński. Ukraina nie da się zniszczyć, a my powinniśmy wszystko robić aby pomagać jej w wygraniu tej wojny.

Najbardziej wszystkich przeraża wizja użycia przez Rosję broni nuklearnej. Niewielki taktyczny ładunek miałby tak zastraszyć Zachód, by nie wspierał już Ukrainy. To możliwe, czy Putin ma jednak świadomość, że byłoby to samobójstwo?

Użycie tej broni jest mało realne. Ale po kolei. Zakładając nawet, że jednak Putin i władze na Kremlu są zdecydowane na tak drastyczny krok, mają takie plany, jak użycie broni jądrowej. Nie zrobią tego teraz. Taka broń może być użyta tylko w przypadku, gdyby Ukraińcom udała się kontrofensywa, a Rosjanie zostali by wyparci z Krymu i wschodniej Ukrainy. Groziłaby im pełna klęska, wtedy użycie broni jądrowej zmieniałoby sytuację. Mimo wszystko uważam, że choć niczego nie można wykluczyć na sto procent, to nawet jeśli Rosja przegra, i będzie wyparta z Krymu, to Putin broni atomowej nie użyje. Bo słuszna jest ocena, że byłoby to z jego strony działanie samobójcze. I on doskonale o tym wie.

No tak, tylko czy sam atak Rosji na Ukrainę nie był też działaniem samobójczym?

Jak wspomniałem Rosjan w sensie strategicznym i operacyjno-taktycznym tłumaczy jedno – nie przewidzieli, że Ukraińcy dostaną wsparcie ze strony Zachodu. Bo cały atak był przeprowadzony wbrew zasadom sztuki wojennej. Wydawało im się, że opanują Ukrainę tak jak to zrobili z Krymem. Jednak od tamtego czasu żołnierz Ukraiński bardzo się zmienił, chce bronić swojego kraju jak widzimy w doniesieniach medialnych to są młodzi żołnierze ci którzy wychowali się już w wolnej Ukrainie.

Pomijam fakt, że wojnę rozpoczyna się mając przewagę w żołnierzach minimum 4:1. Ale też Putin rozmieścił wojska na całej szerokości, od północy granicy z Białorusią poprzez wschodnią część Ukrainy a to są kilometry a wojsk nie za dużo. Tymczasem planując takie uderzenie, wykonuje się atak na wąskim odcinku frontu a po uzyskaniu włamania można dopiero poszerzać rejon włamania i wyprowadzać nowe kierunki uderzenia, ale o tym mówi właśnie nowoczesna sztuka wojenna i stosowanie jej zasad walki.

Jedyne, co Rosjan tłumaczy to to, że byli pewni, że Ukraińcom amunicji nie starczy na dłużej niż 2-3 dni. W tym kontekście pomoc Zachodu jest tak istotna. A to, co zrobił minister Błaszczak, to świetny ruch – przekazał on naszą broń starą, posowiecką Ukrainie. Broniące się państwo zyskało środki walki, a nasza armia zyskuje teraz szansę na prawdziwą modernizację środków walki oraz w końcowym efekcie ich produkcję w kraju, ale to temat na inną rozmowę.

Przeczytaj też:

Ekspert u Jastrzębowskiego: Atom potrzebny, bo zgaśnie światło. Bardzo groźny 9 lutego

Nowe doniesienia o stanie zdrowia Władimira Putina. Prezydent Rosji marnieje w oczach


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka