Grodzieński Sąd Obwodowy skazał działacza mniejszości polskiej i dziennikarza Andrzeja Poczobuta na 8 lat więzienia o zaostrzonym rygorze.
Grodzieński Sąd Obwodowy skazał działacza mniejszości polskiej i dziennikarza Andrzeja Poczobuta na 8 lat więzienia o zaostrzonym rygorze.

"Polska powinna wydać listy gończe za sędziami, którzy wydali ten haniebny wyrok"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 5
Na ile zamknięcie granicy z Białorusią będzie skuteczne w kontekście sprawy Andrzeja Poczobuta, to się dopiero okaże. Ale nie traktowałbym tego wyłącznie jako gest symboliczny – mówi Salonowi 24 prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych, Uniwersytet Łódzki.

Szef MSWiA  podjął decyzję o zamknięciu przejścia granicznego z Białorusią w Bobrownikach. Jest to reakcja na haniebny wyrok w sprawie Andrzeja Poczobuta. Czy takie gesty to jedynie symboliczne wyrażenie solidarności z politycznym więźniem, czy mają jednak jakieś znaczenie polityczne?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Oczywiście, że mają, bo jest to uderzenie gospodarcze w tym sensie, że zamykamy tranzyt przez Polskę dla wszelkich towarów białoruskich. A także tych, które Białorusini sprowadzają z Zachodu. Jest to uderzenie materialne, a nie tylko sam gest.

Były szef MON: Zamknięcie przejścia to ważny sygnał polityczny wobec Łukaszenki"

Czy wystarczające, żeby wpłynąć na rozwój sytuacji?

To się dopiero okaże. Ale nie traktowałbym tego wyłącznie jako gest symboliczny.

Tak po ludzku sytuacja pana Poczobuta jest dramatyczna. W celi siedzi od kilku lat, teraz usłyszał długi wyrok. Te osiem lat to praktycznie dożywocie, bo wiemy jakie są warunki na Białorusi. Czy są jeszcze jakieś inne możliwości by na tę sytuację wpłynąć?

Oczywiście sytuacja jest dramatyczna. Myślę, że to co się samo nasuwa, to nagłośnienie sprawy na wszelkich możliwych światowych forach. Maksymalizacja sankcji wobec przedstawicieli reżimu białoruskiego na wszystkich szczeblach włącznie z rodzinami, domownikami. Wszyscy powinni być objęci zakazem wjazdu do wszystkich państw Unii Europejskiej. Dodatkowo Polska powinna moim zdaniem wysłać też listy gończe za sędziami, którzy wydali ten haniebny wyrok.

Na Białorusi toczy się też pewna gra, o wciągnięcie tego kraju do wojny z Ukrainą. Były minister Obrony Narodowej Jan Parys mówi, że zamknięcie tego przejścia granicznego też służy trochę takiemu miękkiemu naciskowi na Łukaszenkę. W jakimś stopniu pomaga mu w podjęciu decyzji, by do wojny nie przystępował.  Czy Pana zdaniem rzeczywiście jest szansa, że uda się uniknąć  wciągnięcia Białorusi do wojny po stronie rosyjskiej, czy też niestety Łukaszenka jest już tylko pionkiem i wojska białoruskie wezmą udział w kolejnym etapie inwazji?

Ja myślę, że szansa na to, że Białoruś do wojny nie przystąpi wciąż istnieje. Wynika z faktu, że Łukaszenka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to byłoby ryzyko dla jego rządów, ponieważ wojna jest niepopularna na Białorusi. Jednym z elementów utrzymywania się Łukaszenki tak długo u władzy była teza, że „jak jest, tak jest, ale chociaż wojny nie ma”. Ta teza upadłaby w momencie wejścia do walki.

Na dodatek wszyscy, łącznie z białoruskimi wojskowymi, zdają sobie sprawę z tego, że to nie byłaby kampania zwycięska, ale przegrana i strasznie krwawa. Póki trzeba słuchać rozkazów dyktatora nie ryzykując życiem, to łatwiej ich słuchać. Natomiast kiedy posłuszeństwo oznacza narażenie się na śmierć, to skala lojalności może gwałtownie spaść. Łukaszenka też o tym wie. On nie jest przecież opętany ideą odbudowy Imperium Rosyjskiego za cenę ryzyka własnej pozycji politycznej. Czyli – nie ukrywajmy – własnej śmierci. Przecież jak Łukaszenka zostanie obalony to nie pójdzie na emeryturę, tylko czeka go raczej dramatyczny koniec.

Sądzę zatem, że wszystko co tylko może mu posłużyć do uniknięcia nacisku i nie brania udziału w wojnie, chętnie wykorzysta. W tym sensie presja Polski w postaci zamykania granic, dostarcza argument, że Białoruś stając otwarcie u boku Rosji narazi się na tym sroższe sankcje. Ale to nie musi być argument przekonujący dla Putina. On przecież z tego tytułu się jakoś nie przejmie. Nawet gdyby Łukaszenka miał zginąć, Putina serce nie zaboli.  Więc  decyzja Polski o zamknięciu przejścia granicznego może  w pewnym stopniu Łukaszence pomagać, ale nie przesadzałbym ze skutecznością tego argumentu wobec Kremla.

Afera z pieniędzmi od Arabów dla Sikorskiego. Komentarze polityków

Wszyscy w Brukseli zrobili to na widok Zełenskiego. Tylko Orban zachował się inaczej

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo