Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski (C) na konferencji prasowej, 17 bm. przy punkcie informacyjnym Tramwajów Warszawskich i firmy Budimex SA w warszawskim Wilanowie. Spotkanie dot. budowy trasy tramwajowej do Wilanowa. (aldg) PAP/Piotr Nowak
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski (C) na konferencji prasowej, 17 bm. przy punkcie informacyjnym Tramwajów Warszawskich i firmy Budimex SA w warszawskim Wilanowie. Spotkanie dot. budowy trasy tramwajowej do Wilanowa. (aldg) PAP/Piotr Nowak

"To próba marginalizacji podobnych inicjatyw. I dogadania nowego sojuszu"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 79
Gdyby taki gracz, jak Samorządowcy Tak! Dla Polski pojawili się na scenie jako samodzielny podmiot, w PiS-ie strzelałyby korki od szampana. Moim zdaniem jednak jest to jakaś próba dogadania przyszłego sojuszu w ramach obecnej opozycji. Marginalizacja innych podobnych inicjatyw. I przekonanie wyborców PO, że prezydenci miast „Są nasi”, a wyborców konkurencji, że nie do końca „są ich”. To jest sytuacja optymalna z punktu widzenia i samorządowców, i PO – mówi Salonowi 24 prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

 W ostatnim czasie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski stał się głównym obiektem krytyki PiS. Jednocześnie sam ogłosił plan powstania aż pięciu linii metra w Warszawie. Według części komentatorów to włodarz stolicy, nie Donald Tusk jest dla PiS groźniejszym przeciwnikiem. Czy można powiedzieć, że to początek jakiejś kampanii z obu stron, że Trzaskowski zaczął też starania o bycie czy to liderem PO, czy jakiegoś innego ruchu opozycyjnego?

Jarosław Flis:
Nie wygląda na to, żeby Rafał Trzaskowski jakoś rozpaczliwie przebierał nogami do władzy. To znaczy, żeby miał jakieś ADHD i cały czas coś próbował zgłosić, żeby tylko być w grze. On raczej czeka, aż sytuacja dojrzeje i wtedy wkracza do akcji. Do tej pory mu się to udawało, to znaczy, od czasu tej pierwszej kampanii do Europarlamentu, gdzie rzeczywiście ostro walczył w Warszawie. To polityk, który w zasadzie zadowala się tym, że te rzeczy przychodzą do niego, a nie on je musi wyszarpywać. Tak było i w wyborach do Sejmu, i gdy zostawał ministrem, prezydentem Warszawy i gdy kandydował i o mało nie wygrał w wyborach prezydenckich. I nie wydaje mi się, żeby w obecnej sytuacji miał potrzebę zmiany strategii, bo dotychczasowa świetnie działa.

Czytaj: Kaczyński punktuje Trzaskowskiego. „Ograniczenia jak w stanie wojennym”

Wybory z Andrzejem Dudą przegrał.

No właśnie, proszę zobaczyć: przegrał wybory prezydenckie, a wszyscy uważają go za lidera opozycji. I jest liderem sondaży, stoi na czele rankingu zaufania. W zasadzie, non-stop wszyscy dywagują na temat tego, czy Tusk nie powinien mu odstąpić funkcji przewodniczącego PO i kandydata na premiera wspólnego opozycyjnego rządu. I wcale to nie wygląda na to, żeby to było przez niego inspirowane. To znaczy, że to ludziom, sympatykom opozycji przychodzą takie myśli do głowy. Widzą w nim kogoś, kto jest nadzieją na pokonanie PiS.  

Mówi Pan, że to nie jest inspirowane. Ale prezydent działa w ruchu Samorządowcy Tak! Dla Polski. Działają tam włodarze różnych miast, liderem jest prezydent Sopotu. I niedawno był sondaż, dający tej formacji doskonały wyniki wyborczy. Może to być kolejny gracz na scenie politycznej po stronie opozycji?

Gdyby taki gracz jako samodzielny podmiot pojawił się na scenie, to w PiS-ie strzelałyby korki od szampana. Moim zdaniem jednak jest to jakaś próba dogadania przyszłego sojuszu w ramach obecnej opozycji. Być może chodzi też o ugranie czegoś. Najprawdopodobniej jednak może to być budowa nowego skrzydła Platformy, zabezpieczenie na froncie samorządowym. Żeby nie wyrosła inna, podobna inicjatywa. Bo są i ci Bezpartyjni Samorządowcy z Dolnego Śląska, i prezydent Starachowic, i jakieś inne pojedyncze wschodzące gwiazdy. Ciężko będzie im się przebić, jeśli będzie działał już blok, kojarzony przez wszystkich z prezydentem Sopotu Jackiem Karnowskim, Białegostoku Tadeuszem Truskolaskim i przede wszystkim prezydentem Warszawy  Rafałem Trzaskowskim. No i jeszcze jedna rzecz, w którą od zawsze grają prezydenci miasta. To znaczy, żeby było oczywiste dla elektoratu Platformy, ze ci samorządowcy „są nasi”. Ale dla pozostałych żeby nie było oczywiste, że oni „są ich”. Więc PO nie musi czuć się zagrożona. Co więcej – może też ewentualne zawarcie koalicji z tym ruchem samorządowym przedstawić jako nową jakość. To jest sytuacja optymalna z punktu widzenia PO.

"TSUE chce zawłaszczyć kompetencje państw. To gangsterskie rozpychanie się"

Konwencja Konfederacji. Mentzen i Bosak wskazują wrogów i składają obietnice





Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo