Szelągowska odeszła od Kościoła. Podała przyczyny

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 123
Dorota Szelągowska gościła w zdobywającym ostatnio popularność podcaście "Wojewódzki&Kędzierski". Prezenterka postanowiła podzielić się ze słuchaczami nieznanymi wcześniej szerokiej publice historiami ze swojego życia. Wspomina też z nostalgią czasy bycia katoliczką! Czemu porzuciła wiarę?

Szelągowska o pracy w TVP: To były normalne czasy 

Dorota Szelągowska od lat związana jest z telewizją TVN. Niektórzy mogą ją pamiętać jako prowadzącą "Pytanie na śniadanie" w Telewizji Polskiej. To właśnie na ten temat w swoim podcaście Wojewódzki przepytał dziennikarkę. Okazało się, że czasów prowadzenia "śniadaniówki", Szelągowska nie wspomina dobrze. Prezenterka na pytanie Wojewódzkiego o pracę w TVP sięgnęła pamięcią:

"To były normalne czasy. To był 2006 r. Ja byłam tam przez chwilę. To były wtedy najgorsze momenty moich ataków paniki, więc ja prowadziłam na wszystkich możliwych lekach przeciwlękowych, bo stwierdziłam, że to jednak 3-godzinny program!", wyznała Szelągowska. Jak ujawniła, leki psychotropowe towarzyszyły jej wtedy bardzo często.


Dodała: "Prowadziłam na najmocniejszych dawkach. Kiedyś robiliśmy o depresji, przyszedł pan psychiatra, który był tak zdenerwowany, że wziął ode mnie xanax. Doszło do mnie, że nie jestem niezniszczalna."

Dlaczego Szelągowska porzuciła Kościół

Szelągowska została także zapytana o swój światopogląd; od lat kojarzona z TVN prezenterka była kiedyś gorliwie wierzącą katoliczką. 

"Bardzo dobrze znam radość z bycia praktykującym katolikiem naprawdę. Bycie w łasce uświęconej, przyjmowanie komunii, pielgrzymowanie. Bardzo piękny czas w moim życiu", wspomniała dawne czasy Szelągowska. Co się jednak stało i czemu ta porzuciła Kościół?

Wyjawiła, że postanowiła być wierna zasadom. Gdy jej światopogląd zaczął rozjeżdżać się z nakazami kościelnymi, postanowiła zerwać z byciem katoliczką. Jak powiedziała, irytuje ją we wielu osobach brak konsekwencji we wierze:

"Nie możesz powiedzieć: jestem za aborcją, ale jestem katolikiem. To znaczy, że nie jesteś, choć możesz nadal wierzyć. Nie możesz powiedzieć: jestem za małżeństwami osób LGBT, ale jestem katolikiem. Nie jesteś katolikiem. Nie można być trochę w ciąży. To jest bardzo proste", powiedziała. Dodała do tego inne przykłady:

"Mnie wkurza, jak ludzie właśnie wybiórczo traktują te rzeczy. Kościół katolicki zakazuje akupunktury, zakazuje medycyny chińskiej, zakazuje jogi. Uprawiasz jogę? To nie mów mi, że jesteś katolikiem, bo robisz (coś) wbrew (tej wiary). Jak byłam katoliczką praktykującą, to odrzuciłam te wszystkie rzeczy. Nie zgadzając się z nimi, ale chciałam przynależeć do tego klubu".

Słowa te wydają się wbiciem kija w mrowisko, szczególnie w świetle ostatniego szumu związanego z połączeniem przez 18-letnią Roksanę Węgiel poparcia prawa do aborcji i bycia katoliczką. Co myślisz o takim podejściu?


Salonik

(Fot. Facebook/Dorota Szelągowska) 

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości