Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Źródło: Salon24.pl
Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Źródło: Salon24.pl

"Zboża z Ukrainy powinno być jeszcze więcej”. Kaźmierczak na przekór wszystkim

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 127
Polskie rolnictwo zamiast skupiać się na małych gospodarstwach i kłócić o zboże z Ukrainą, powinno postawić na wielkie przedsiębiorstwa rolne. Trzeba poszukać strategów i zadbać o to, żebyśmy eksportowali nie 10 proc., tylko 20 a może i ponad 30 proc. ukraińskiego zboża, żeby zostać wielkim, światowym traderem. „Ale to trzeba ubezpieczyć. To musi być zorganizowana akcja” – powiedział Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Kaźmierczak: Sprowadzanie zboża z Ukrainy jest w polskim interesie

Cezary Kaźmierczak był gościem programu Sławomira Jastrzębowskiego. W pierwszej części programu odniósł się do sporu z Ukrainą zboże. Zaczął mocno twierdząc, że sprowadzanie zboża z Ukrainy jest w polskim interesie.

– Możemy oczywiście promować rżnięcie nawet sierpem zboża i kopanie motyką kartofli, ale nie mylmy gatunków literackich – podkreślił w odpowiedzi na argument, że rolnicy mogą mieć inne zdanie w kwestii handlu z Ukrainą. Przypomniał, że zboże, które trafiło do Polski, stanowiło zaledwie 11 procent ukraińskiego eksportu zboża. A zatem z punktu widzenia ukraińskiego ograniczenie wwożenia zboża do Polski nie jest wielkim problemem.

– To jest oczywiście istotny wolumen 10 proc., ale oni sobie to sprzedadzą innymi kanałami i przez inne kraje, które oficjalnie może tak dużo nie krzyczą, ale szuru buru wszelkiego rodzaju interesy robią – podkreślił Kaźmierczak.

Gościem programu Jastrzębowski Wyciska jest Cezary Kazimierczak, Prezes związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Zapraszamy do obejrzenia:


"Ceny dość istotnie spadły"

Wskazał na powody zaistniałego problemu z ukraińskim zbożem. Pierwszym problemem było na fali tej ogólnej pomocy dla Ukrainy przymykanie oka na normy jakościowe. Drugi element to działanie oszustów po stronie polskiej i ukraińskiej, którzy te zboże niby prowadzili na tranzyt, ale w rzeczywistości wprowadzali je do obrotu w Polsce.

– Trzeci powód to jest taki, że w 2022 roku polscy rolnicy strasznie zarobili na tym zbożu i pojawiło się takie oczekiwanie, że w 2023 zarobią jeszcze więcej, a ceny dość istotnie spadły – powiedział Cezary Kaźmierczak.


Polskie rolnictwo musi się zmienić  

Jak zaznaczył gość Sławomira Jastrzębowskiego, polskie rolnictwo stoi przed wyborem. Albo zostanie takie, jakie jest i zbankrutuje. Gdyż w obecnym kształcie nie ma szans w zderzeniu z rolnictwem ukraińskim, które ma „czarnoziemy, zachodnie technologie, tanią siłę roboczą, nie mają kultury agrarnej, którą za jakiś czas zdobędą”.

Zdaniem Cezarego Kaźmierczaka nie ma znaczenia, to, czy Polska nie wpuści zboża z Ukrainy. W opinii gościa Sławomira Jastrzębowskiego jest drugie wyjście – przestać żyć przeszłością i stworzyć warunki do powstawania wielkich przedsiębiorstw rolnych. Z kolei 10-15 proc. produkcji rolnej w Polsce stanowić powinna produkcja bardzo wysoko jakościowa. Istotne jest też przetwórstwo żywności, gdzie interweniować powinien też rząd i powinien „zgromadzić firmy, które zajmują się przetwarzaniem czynności. I zastanowić się wspólnie, w jaki sposób te tanie produkty wykorzystać w naszej ekspansji eksportowej” – podkreślił Kaźmierczak.

Jego zdaniem Polska może zostać potentatem przetwórczym nisko przetworzonych albo nieprzetworzonych produktów rolnych z Ukrainy. – Jeżeli my tego nie zrobimy, to ktoś inny. I wtedy nas całkowicie wykończy. Tylko, że jeżeli w Polsce import taniego produktu zaczyna się od szerzenia histerii, stwarzania atmosfery, zagrożenia, no to nie ma szans. Człowiek w zagrożeniu nie myśli – spuentował rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego.  

"Istnieje ryzyko, że damy się oszukać"

Stwierdził, że powinniśmy zadbać o to, byśmy to my, jako Polacy odbudowali Ukrainę po wojnie, ale istnieje ryzyko, że damy się oszukać. – Nasza strategia narodowa i w dziedzinie gospodarczej i w każdej innej, wywodzi się od wielkiego poety naszego, który wielkim poetą był, Adama Mickiewicza. I brzmi: "Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele, i - jakoś to będzie !". My musimy zacząć coś robić w sposób skoordynowany i konkretny, a nie czekać nie wiadomo na co – mówił Cezary Kaźmierczak.

Jak powiedział, trzeba poszukać strategów i zadbać o to, żebyśmy  eksportowali nie 10 proc., tylko 20  a może i ponad 30 proc. ukraińskiego zboża, żeby zostać wielkim, światowym traderem. – Ale to trzeba ubezpieczyć. To musi być zorganizowana akcja – podkreślił.


Kurczak chroni przed Rafałem Wosiem

Następnie gość programu Sławomira Jastrzębowskiego odniósł się do historii… kurczaka.

– Przed wojną przeciętny kurczak ważył 0,7 kg. Przeciętny kurczak w tej chwili waży 2-3, a bliżej 3. (...) Spożycie było 1,5 kg rocznie na osobę, w tej chwili jest 15 kg rocznie na osobę. I to nie jest przypadek.  W czasie II wojny światowej był to program rządu amerykańskiego, równie ważny jak projekt Manhattan,  żeby dostarczyć ludzkości tanie mięso masowe, żeby zapobiegać dojściu do władzy Rafała Wosia – zaskoczył gość programu.

Jak tłumaczył, to, że wszędzie na świecie pojawiło się tanie mięso nie było przypadkiem. – To wszystko zostało wysterowane przez rząd. Organizowano konkursy różne dla hodowców itd. Zwiększono masę tego kurczaka. Ono było coraz tańsze. I Polska musi to samo zrobić ze zbożem czy z płodami rolnymi. Trzeba to zaprogramować, sfinansować, ubezpieczyć, zorganizować. A nie czekać, że „Jakoś nie będzie”. I nie ma na co czekać. Ja po prostu próbuję alarmować. Wypisuję listy różne do różnych decydentów. Będę się coraz bardziej awanturował w tej sprawie, bo jest coraz gorzej – podsumował.

Jednoosobowa działalność do likwidacji?

Na koniec rozmowy prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców odniósł się do propozycji likwidacji jednoosobowej działalności gospodarczej. Jak podkreślał chodzi o to, że ta forma jest popularna z uwagi na jej niewielkie zbiurokratyzowanie,  mało formalności i prostotę. Problemem jest to, że w formule JDG mieszczą się przedsiębiorca, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Hydraulik, który zarabia 10 czy 15 tysięcy miesięcznie. I osoby zatrudniające tysiące osób. Stąd pomysł, by formy te rozdzielić. Byłyby więc małe i duże spółki.

– Spółki duże są prowadzone według normalnego reżimu (...). A spółki małe według takiego reżimu, powiedzmy jak jest jednoosobowa działalność gospodarcza. A tą indywidualną działalność zostawić dla ludzi, którzy pracują sami, albo z jednym pomocnikiem, czy z dwoma. A jak ktoś chce prowadzić jakiś biznes, nawet niewielki, to niech to robi w formie spółki – stwierdził Cezary Kaźmierczak. Zdaniem prezesa ZPP taka zmiana uchroni ludzi od ryzyka majątkowego (dziś JDG ryzykuje całym  majątkiem), a system będzie sprawiedliwszy.

Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Źródło: Salon24.pl

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka