"Komisja ochroni przed rosyjskim lobby. Krzyk dowodem, że ktoś się bardzo boi"

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 68
- Nikomu niewinnemu włos z głowy nie spadnie. Jeśli ktoś ma czyste sumienie, nie musi bać się zarzutów komisji ws. rosyjskich wpływów w Polsce. Przesądzanie z góry, że komisja jest zła, potępianie jej w czambuł, głośne larum, podnoszone przez niektórych, świadczy raczej o tym, że ktoś się czegoś bardzo, ale to bardzo boi – mówi Salonowi 24 Bogdan Rzońca, eurodeputowany PiS.

Prawo i Sprawiedliwość mocno lansuje komisję do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce. Nie brak głosów, że pod szczytnymi hasłami walki z wpływami zbrodniczego reżimu Putina faktycznie ma to być uderzenie w opozycję, ale też w zwykłych obywateli. Że komisja może być „,młotem” na niewinnych?

Bogdan Rzońca:
Nie ulega wątpliwości, że komisja do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce jest bardzo potrzebna. Z kilku powodów, przede wszystkim dlatego, że mamy do czynienia cały czas z silnym i działającym lobby rosyjskim. Wpływy Moskwy dotyczą nie tylko Polski, ale całej Unii Europejskiej. My musimy po prostu przeciąć te niezdrowe relacje, które są szkodliwe dla Unii Europejskiej, uderzyć w środowisko prorosyjskie.

Widzimy co się dzieje, mamy wojnę za naszą wschodnią granicą. Ukraina broni się przed zbrodniczym najazdem. I chcemy też uniknąć sytuacji takich, w których Polska byłaby zagrożona przez Rosjan. Uzależnienie gospodarcze było faktem, ale przecież nie wzięło się znikąd. Ono było efektem działań polityków. I dziś ci politycy protestują. Mówię o ludziach, którzy niedawno zawierali bardzo duże, intrante sojusze dla siebie, ale niedobre dla Polski. Podejmowali decyzje, które były szkodliwe z punktu widzenia interesu gospodarczego, polskiej racji stanu.

To, że wpływy rosyjskie należy zbadać nie ulega wątpliwości, przyznaje to także opozycja. Ale obawy dotyczą tego, jak ta komisja ma wyglądać. Czy sposób działania takiej komisji, to, co jest działaniem prorosyjskim nie powinno być bardziej doprecyzowane. Czy nie ma ryzyka, że na przykład łatwo będzie kogoś skrzywdzić na przykład na podstawie zwykłego i nieprawdziwego pomówienia. Czy nie obawia się Pan, że w takiej sytuacji komisja stanie się zaprzeczeniem idei, dla której ma być powołana?

Myślę, że trzeba poczekać aż ta komisja zacznie działać. Nikomu niewinnemu włos z głowy nie spadnie. Jeśli ktoś ma czyste sumienie, nie musi bać się zarzutów. Jeśli były jakieś błędy, to można je zawsze poprawić. Natomiast przesądzanie z góry, że komisja jest zła, potępianie jej w czambuł zanim powstała, świadczy tylko o tym, że są pewne środowiska, które się po prostu bardzo boją.


Bo odczuwają silny lęk przed przeanalizowaniem pewnych spraw, które będą w polu widzenia tej komisji. A to są właśnie kwestie podpisywanych niegdyś umów, relacji różnych środowisk, organizacji pozarządowych, które są sponsorowane w Polsce - i to być może przez Rosjan. Bo w Unii Europejskiej finansowanie pewnych grup przez Moskwę jest oczywiste.

Oczywista jest pewna naiwność polityków głównego nurtu i opinii publicznej, jawne wpływy rosyjskie są raczej w organizacjach skrajnej prawicy?

Nie tylko. Skoro byli przywódcy otrzymują intratne posady w Rosji, a córki ważnych polityków głównego nurtu Unii Europejskiej są na stażach w Moskwie, skoro w Brukseli mówi się głośno o bardzo dużym znaczeniu  ludzi Putina, jeśli widzimy niechęć Belgów do niektórych sankcji, które są wprowadzane na Rosję, to te wpływy nie mogą budzić wątpliwości. I niestety jestem przekonany, że tak samo jest w Polsce.


Środowiska prorosyjskie, dobrze opłacane, mają do odegrania destabilizacyjną rolę w naszym kraju. I dziwię się ogromnie, że są Polacy, którzy boją się pokazania tego. Bo przecież działanie tej komisji będzie służyło bezpieczeństwu państwa polskiego. Komisja ta powołana jest nie przeciw Polsce, ale dla Polski. Trzeba do tego podejść ze spokojem. Głośne larum, podnoszone przez niektórych, świadczy raczej o tym, że ktoś się czegoś bardzo, ale to bardzo boi.

Fot. Pixabay

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka