"Aktywiszcze"? "Nigdy nie wejdzie do języka polskiego"

Redakcja Redakcja LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 125
Absolutnie nie zgadzam się z tezą, że skoro język jest żywy, to formy takie jak aktywiszcze, czy żeńskie końcówki w każdej sytuacji naturalnie wejdą do słownika. Owszem, język się zmienia, ale nie na zasadzie takiej, że ktoś zadekretuje jakieś słowa i będzie wymuszał ich stosowanie. To naturalny proces. Jakieś słowo się pojawia i zostaje przez ludzi przyjęte. Oczywiście pewne formy przyjmą się, zaskoczą i nawet nie po stu, ale po kilkudziesięciu latach będą uznane za normalne. Muszą być to jednak formy w jakimś sensie pasujące do języka. Takie twory jak "aktywiszcze" do języka nie wejdą – mówi Salonowi 24 Andrzej Rafał Potocki, publicysta „Sieci” i „Wpolityce.pl”.

Z listy Koalicji Obywatelskiej startuje osoba, która określiła się jako „aktywiszcze”. Jedni się oburzają, że to atak na tradycyjne formy językowe, który nie przystoi partii, określającej się jako chadecka. Inni bronią, że każdy ma prawo określać się, jak chce, to jego prawo. A może w ogóle tej sprawy nie warto poruszać, bo to temat zastępczy wobec dyskusji o programach i realnej walki o miejsca w Sejmie?

Andrzej R. Potocki:
Warto tę sprawę poruszać, bo chodzi o czystość, formę i brzmienie naszego rodzimego języka. Jego "kaleczenie" jest niedopuszczalne. A to nie pierwszy raz, gdy w używanych w debacie publicznej słowach pojawia się ideologia. Od jakiegoś czasu mamy już modę na zastępowanie męskich końcówek żeńskimi niemal w każdej sytuacji. To jest trochę zrozumiałe w przypadku niektórych zawodów – gdzie zamiast pani poseł jest posłanka, pani redaktor - redaktorka.


To trochę dziwnie czasem brzmi, np. żołnierka, ale to bardziej określenie fachu. Niektóre takie formy mają jednak sens i się bronią. Inne nie. Przypomnę, że już pani Joanna Mucha chyba jako pierwsza określiła się jako ministra sportu. Dla mnie to słowo brzmi fatalnie. Tu jest jednak kwestia braku wyczucia językowego, na które szczególnie dziennikarze powinni być wyczuleni. Niestety, sami często akceptują takie wytwory, wręcz pokraki językowe, jak ministra, profesora, gościnia. One rażą każde wrażliwe językowo ucho.


W przypadku słowa aktywiszcze sens jest chyba jeszcze inny – ma podkreślać niebinarność tej osoby. Nie identyfikowanie jej z żadną płcią?

Tylko tu osoby używające takich słów myślą, że jeśli wyskoczą z takim nowym słowem, to zbawią świat nową ideologią. Tak się jednak nie stanie, bo słowa te nie wejdą do słownika języka polskiego.

Jest Pan pewien? Język jest organizmem żywym. Zmienia się na przestrzeni lat. I coś, co sto lat temu było nie do przyjęcia, dziś jest uznawane za formę poprawną. Może i żeńskie końcówki, jak również formy takie jak aktywiszcze staną się za jakiś czas całkowicie naturalne dla odbiorców?

Absolutnie nie zgadzam się z taką tezą. Owszem, język się zmienia, ale nie na zasadzie takiej, że ktoś zadekretuje jakieś słowa i będzie wymuszał ich stosowanie. To naturalny proces. Jakieś słowo się pojawia i zostaje przez ludzi przyjęte. To jest jak z muzyką.

W czasach Beethovena i Mozarta byli też artyści, tworzący zupełny kicz. Dziś jednak pamięta się tylko muzykę mistrzów, kicz został zapomniany. Podobna sytuacja jest z językiem. A zatem, oczywiście, pewne formy przyjmą się, zaskoczą i nawet nie po stu, ale po kilkudziesięciu latach będą już uznane za normalne. Muszą być to jednak formy w jakimś sensie pasujące do języka. Nie dziwolągi, które ranią uszy. Te nigdy do języka nie wejdą.

W historii literatury należne miejsce ma jednak ruch futurystów, który próbował negować zasady ortografii.

Tak, ale właśnie nurt ten przeszedł wyłącznie do historii, dziś ortografii się nie neguje. Z potworkami językowymi będzie podobnie.

Wspomniał Pan jednak, że niektóre formy żeńskie są naturalne. Jakie określenia mogą przetrwać i za parę lat w naturalny sposób być już częścią języka polskiego?

Myślę, że zostaną określenia zawodów, których kiedyś nie uprawiały kobiety, a dziś już są w nich zatrudniane. Na przykład jest mężczyzna żołnierz, kobieta żołnierka. Pan poseł i pani posłanka. Od lat jest fryzjer i fryzjerka. Niektórych form będzie używać się zamiennie – np. posłanka bądź pani poseł. I też w sposób naturalny te, które nie będą razić, utrzymają się. A te bardziej rażące nie będą w użyciu. Natomiast za oburzające uważam kaleczenie języka w imię ideologii.  

Fot. Twitter/@OstraZieleń 

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo