Donald Tusk, lider  Koalicji Obywatelskiej, która organizuje marsz w Warszawie Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Donald Tusk, lider Koalicji Obywatelskiej, która organizuje marsz w Warszawie Fot. PAP/Tomasz Waszczuk

Komu zaszkodzi marsz KO? Obawiać się może ktoś inny niż PiS

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 80
Marsz 1 października nie będzie czymś, co wywinduje Koalicję Obywatelską w sondażach, nie zwiększy jej poparcia o 7 czy 8 procent. Są pewne sygnały pesymistyczne dla całej opozycji, jest jednak jeden optymistyczny – mówi Salonowi 24 prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

„Marsz Miliona Serc” organizowany przez Koalicję Obywatelską będzie przełomowym momentem i pomoże w zwycięstwie opozycji, czy może będzie sukcesem KO, ale całej opozycji zaszkodzi, bo np. Trzecia Droga spadnie poniżej progu?

Prof. Rafał Chwedoruk: To, jak marsz wpłynie na wybory jest niemożliwe do przewidzenia. Z tej prostej przyczyny, że jeśli spojrzymy sobie na sondaże Lewicy, Konfederacji i Trzeciej Drogi, dystans między tymi formacjami mieści się w granicach błędu statystycznego. Najdrobniejsze wahnięcia mogą wpłynąć na możliwość, lub brak możliwości tworzenia koalicji rządowej w przyszłym parlamencie.


W stabilnym systemie partyjnym, z jakim mamy do czynienia w Polsce, jedno, nawet spektakularne, wydarzenie nie wpływa na zmiany nastrojów. Biorąc jednak pod uwagę tak niewielkie różnice między mniejszymi ugrupowaniami, marsz może mieć jakiś wpływ. Szczególnie dla poparcia Trzeciej Drogi. Wielką tajemnicą polskiej polityki jest to, dlaczego liderzy PSL i Polski 2050 zdecydowali się na ryzykowny ruch i przyjęli formułę koalicji wyborczej, która musi pokonać próg nie pięciu, ale ośmiu proc. poparcia.

Czyli ewentualny sukces marszu i wzrost poparcia dla KO kosztem Trzeciej Drogi może oznaczać brak możliwości stworzenia większości w przyszłym Sejmie przez całą opozycję?

Są pewne sygnały pesymistyczne dla całej opozycji, jest jednak jeden optymistyczny. Chodzi o możliwość osłabienia Konfederacji. Bo głównym przegranym w przypadku sukcesu marszu nie będzie PiS, ponieważ jak ktoś jeszcze nie zdążył wypisać się z grona wyborców tej partii, to już raczej przed wyborami tego nie zrobi. Problem Konfederacji polega na tym, że przyjęcie tematyki światopoglądowej unaoczni dystans pomiędzy poglądami liderów, wywodzących się często ze środowisk ultrakonserwatywnej, narodowo-katolickiej w swoim wymiarze ideowym prawicy, a olbrzymią częścią wyborców tej formacji, wywodzących się głównie z młodszego pokolenia. Podjęcie przez marsz tematu światopoglądowego nie będzie służyło Konfederacji, ponieważ tematy te budzą ponadstandardowe zainteresowanie ludzi  w średnim i młodym wieku. A w tej drugiej grupie, nawet po spadkach sondażowych, Konfederacja jest jednym z krezusów polskiej polityki. Na marszu może stracić.

Marsz odbywa się w samym środku kampanii wyborczej, gdy częste są wiece, konwencje, wystąpienia. Czy nie jest tak, że ludziom tematy kampanijne nieco spowszedniały i marsz z 4 czerwca mimo wszystko miał większy wpływ na odbiór społeczny niż wystąpienie z 1 października?

Przeciwnie. Uważam, że moment na organizację tego typu marszu jest z punktu widzenia Koalicji Obywatelskiej optymalny. Po pierwsze, kampania jest w kulminacyjnym momencie, a przekaz dociera do największej liczby ludzi. Po drugie, atutem jest miejsce. W Warszawie nawet własnymi zasobami lokalnych działaczy PO nie miałaby problemu z zapewnieniem odpowiedniej liczby wiecujących. Po trzecie, tematyka, która jest nośna wśród tych grup, w których PO i Lewica mogą jeszcze mieć rezerwy i pozyskać nowych wyborców. W dodatku mamy początek roku akademickiego. Ci, którzy studiują w Warszawie, nawet jeśli nie mieszkają tu na co dzień, są w stolicy. Ciężko więc, by marsz nie zgromadził dużej frekwencji. Co więcej, PiS nie bardzo ma możliwość odpowiedzi. Wchodzenie głębiej w polemikę na temat aborcji zupełnie się partii rządzącej nie opłaca.


Już 2020 rok pokazał, jak bardzo partia ta straciła na werdykcie Trybunału Konstytucyjnego. Wejście głębiej w polemikę z PO w tej sprawie byłoby dla PiS-u absolutnie dysfunkcjonalne. Prawo i Sprawiedliwość nie może zorganizować jakiejś symetrycznej kontrmanifestacji, bo tylko na tym straci. Analiza struktury wiekowej elektoratu partii rządzącej wskazuje, że ciężko byłoby w ogóle zmobilizować podobną liczbę demonstrujących. Więc z sukcesem organizatorów będziemy mieć do czynienia. Patrząc jednak na deklaracje trochę niższej frekwencji w wyborach, marsz nie będzie czymś, co wywinduje Koalicję Obywatelską na pierwsze miejsce w sondażach, nie zwiększy poparcia o 7-8 proc. Natomiast dla zwiększenia mobilizacji najmłodszych wyborców, czy tej części kobiet, która niekoniecznie deklaruje uczestnictwo w wyborach, może mieć pewne znaczenie.


Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo