Tusk tłumaczył się z orędzia do wojska. "Są pogłoski, że PiS użyje armii po wyborach"

Redakcja Redakcja Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 202
W Ełku Donald Tusk zaskoczył nie tylko deklaracją ws. referendum. Posługując się wypowiedziami gen. Waldemara Skrzypczaka, lider KO snuł scenariusz, w którym wojsko wyjdzie na ulice tłumić ewentualne protesty po wyborach.

Ostatnie spotkanie z wyborcami lidera Koalicji Obywatelskiej odbiło się szerokim echem w mediach głównie za sprawą zmiany stanowiska polityka ws. referendum. Do 11 października próżno było szukać pozytywnej oceny głosowania ze strony Donalda Tuska. Tymczasem wczoraj stwierdził, że kto chce, może iść na referendum. Dodał też, że odpowiedź "4 razy nie" jest naturalna.  


Tusk apelował do wojska. Straszy interwencją na ulicach

Tusk tłumaczył w Ełku, dlaczego zwrócił się bezpośrednio do wojska, prosząc o zachowanie spokoju i o to, by dowództwo dochowało wierności i lojalności konstytucji. Wówczas w przemówieniu były premier powiedział, że otrzymał informacje o 10 dymisjach ważnych dowódców z Dowództwa Generalnego. Okazało się, co potwierdził portal wp.pl, że chodzi o 11 rezygnacji spośród żołnierzy zawodowych. 

Lider KO rozważał scenariusz wariantu siłowego po wyborach, do którego rzekomo szykuje się PiS. - Wezwałem polskich oficerów i generałów do lojalności wobec konstytucji, ojczyzny i narodu, bo coraz więcej było niepokojących od kilku dni pogłosek, że ten chaos na szczytach wojskowego dowództwa bierze się też z tego, że generałowie obawiają się. Obawiają się tego, że PiS będzie chciał użyć wojska na wypadek przegranych wyborów. Brzmi groźnie i nieprawdopodobnie, ja nikogo nie chcę straszyć. To jest ostatni scenariusz, jaki chciałbym przeżyć - wspomniał w Ełku Tusk.  


Tusk obawia się powtórki z PRL 

- Przeżyłem w Gdańsku świadomie i grudzień 70' i stan wojenny. I kiedy dzisiaj usłyszałem słowa gen. Waldemara Skrzypczaka, który powiedział dzisiaj w mediach do was wszystkich, że obawia się, że te dymisje w wojsku są wynikiem tego, że ci, którzy dzisiaj rezygnują, nie chcą uczestniczyć w planach użycia wojska przeciwko własnemu narodowi, na wypadek, gdyby PiS nie wygrało wyborów - relacjonował Tusk. 

Wcześniej plotka o takich powodach rezygnacji generałów Rajmunda Andrzejczaka i Tomasza Piotrowskiego pojawiła się na profilu w mediach społecznościowych dziennikarki Justyny Dobrosz-Oracz. Wpis został niemal natychmiast usunięty z Facebooka. O wariancie siłowym po wyborach od miesięcy dyskutują internauci, popierający KO, skupieni wokół grupy "silni razem". 


GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka