Donald Tusk Fot.  PAP/Radek Pietruszka
Donald Tusk Fot. PAP/Radek Pietruszka

Socjolog w rozmowie z Salon24. "Egzotyczna koalicja nie będzie monolitem"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 73
- Na świecie powstają koalicje bardzo różnych ugrupowań i bywają trwałe, ale liderem takich koalicji nie jest w moim przekonaniu Donald Tusk. Szef KO może wykonać ruchy, które będą zniechęcały koalicjantów, stanowić groźny sygnał, że chce ich wyeliminować. Szeroka koalicja nie będzie monolitem – mówi Salonowi 24 prof. Henryk Domański, socjolog Polskiej Akademii Nauk.

Od wyborów parlamentarnych mija tydzień, wszystko wskazuje na to, że Prawo i Sprawiedliwość odda władzę Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drodze i Lewicy. Czy w PiS nastąpi rozłam i rozpocznie się droga ku upadkowi, czy przeciwnie, nastąpi konsolidacja tej formacji jako głównej siły opozycyjnej?

Prof. Henryk Domański:
Po pierwsze trzeba zacząć od przypomnienia, że Prawo i Sprawiedliwość w wyborach zdobyło najwięcej głosów. Zajęło pierwsze miejsce, ale formacje konkurencyjne mają większość. Fakt, że PiS będzie posiadało największy klub w Sejmie, przeciwdziała tendencjom odśrodkowym, myślę, że rozpadu tej formacji nie będzie.

Wydaje się, że dziś Prawo i Sprawiedliwość jako największa siła opozycyjna nie zaprzestanie zdecydowanej krytyki konkurentów, na czele z Platformą Obywatelską. Będzie to przebiegać według wzoru znanego z poprzedniego okresu rządów PO z lat 2007 – 2015. Zostaną też podjęte próby wykorzystania ewidentnych różnic w obozie KO, Lewicy i Trzeciej Drogi.

Jakich konkretnych działań ze strony PiS możemy się spodziewać?

Na pewno ostrego podkreślania różnic i pęknięć, zarówno w kwestii interesów, jak i w sprawach światopoglądowych - zwłaszcza pomiędzy Lewicą i PSL-em. Liderzy Zjednoczonej Prawicy przyjmą też taktykę przeczekania do wyborów samorządowych, które stanowić będą empiryczny test, czy możliwe jest np. zawalczenie o skrócenie kadencji Sejmu, czy też konieczne będzie odczekanie pełnych czterech lat.

Natomiast, według mnie, rozpad PiS-owi nie grozi. Politycy tej formacji są już doświadczeni, mają świadomość, że w demokracji co jakiś czas się przegrywa. Mało tego, z ich punktu widzenia można się zastanawiać, czy nie lepsze jest oddanie władzy teraz, po dwóch kadencjach, zajmując w wyborach pierwsze miejsce i mając w perspektywie największy klub Sejmie, niż oddać władzę za cztery lata. Bo przecież prędzej czy później PiS by przegrał, ale wówczas byłby już po trzech kadencjach u władzy.

Koalicja szykująca się do przejęcia władzy jest faktycznie mocno zróżnicowana, ale z drugiej strony na całym świecie zdarzają się sojusze bardzo egzotyczne, które są dość trwałe.

Tak, w różnych krajach są koalicje bardzo różnych ugrupowań i bywają trwałe, ale liderem takich koalicji nie jest Donald Tusk. Polityk ten może wykonać ruchy, które będą zniechęcały koalicjantów, stanowić sygnał, że chce ich wyeliminować. Oczywiście, samej Platformie rozpad nie grozi, ale już szeroka koalicja nie będzie monolitem.

Nie można w żadnym stopniu tegorocznego sukcesu Koalicji Obywatelskiej porównywać do wygranej w 2007 roku. Po pierwsze, PiS zajęło pierwsze miejsce, co będzie wykorzystywać na każdym kroku. Politycy Zjednoczonej Prawicy zaczną podkreślać, że w zasadzie wygrali wybory i tylko dzięki zaskakującemu wynikowi Trzeciej Drogi nie byli w stanie stworzyć rządu.

W tym układzie kluczowe będą wybory prezydenckie, które ostatecznie określą, kto ma większe poparcie społeczne?

Zdecydowanie tak. Dziś można snuć rozmaite spekulacje na temat tego, czy przejęcie władzy przez dotychczasową opozycję działać będzie na korzyść PiS-u, który przechodząc do opozycji, będzie mógł poddać krytyce PO i jej potencjalnego kandydata na prezydenta, czy może odwrotnie, zwiększy to szansę kandydata Platformy Obywatelskiej. Rysuje się tu wiele niewiadomych, przede wszystkim nie wiadomo nawet, kto ostatecznie w wyborach prezydenckich wystartuje.

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo