Kaczyński zabrał głos ws. swojego następcy. Jak ocenia misję Morawieckiego?

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 156
- Moja kadencja jako prezesa PiS upływa w roku 2024 jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Nastąpi wtedy wybór nowego szefa partii. Jeżeli nie będzie nadzwyczajnych wydarzeń to tak zostanie to przeprowadzone. Kongres PiS zadecyduje kto ma być nowym szefem - powiedział Jarosław Kaczyński w wywiadzie, udzielonym PAP. Prezes PiS wyjawił też, jak ocenia prawdopodobieństwo zebrania większości przez premiera Mateusza Morawieckiego w nowej kadencji Sejmu.

Ostatnia kadencja Sejmu z Kaczyńskim jako liderem PiS?

Czy to ostatnia kadencja Sejmu z Jarosławem Kaczyńskim jako liderem PiS? Niewykluczone. Sam wicepremier na początku października podczas spotkania z wyborcami dał temu jasny wyraz. - Za cztery lata to już nie ja będę przemawiał z takich trybun, bo już swoje lata mam. Jestem już jestem ponad 30 lat szefem partii. Niewielu było dłużej, więc wystarczy - mówił. Nie wiadomo jednak, kto miałby go zastąpić na stanowisku szefa PiS. W tym gronie wymienia się Mateusza Morawieckiego, Mariusza Kamińskiego, Jacka Sasina i Mariusza Błaszczaka. 

- Nie ma sensu podejmować dyskusji w tych sprawach. Moja kadencja jako prezesa PiS upływa w roku 2024 jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Nastąpi wtedy wybór nowego szefa partii. Jeżeli nie będzie nadzwyczajnych wydarzeń to tak zostanie to przeprowadzone. Kongres PiS zadecyduje kto ma być nowym szefem. Sądzę, że nie może być to ktoś z krótkim stażem w naszej partii. Musi być to ktoś młodszy ode mnie o pokolenie, sprawdzony w ogniu i lodowatej wodzie. U nas tacy ludzie są - zapewnił Kaczyński w rozmowie z PAP.  


Misja Morawieckiego

Premier Mateusz Morawiecki został wskazany przez prezydenta Andrzeja Dudę w pierwszym kroku jako polityk, który ma podjąć się zebrania większości dla PiS. Jeśli to się nie uda, kolejny krok zakłada decyzję Sejmu ws. kandydata na premiera. - To nie jest misja straceńcza. Najwyżej może się skończyć tym, że nie uda się uzyskać wotum zaufania, co w demokracji nie jest niczym szczególnym. Ta misja będzie odwoływała się do faktów, do sytuacji w Unii Europejskiej. Będzie się odwoływała do realnych interesów formacji politycznych, które niekoniecznie muszą być zbieżne z interesami PO. Ostateczne decyzje co do oceny interesów podejmują szefowie tych formacji - powiedział Kaczyński. 

Mówiąc o rozmowach z PSL, prezes PiS mówił enigmatycznie: - To zadanie, które jest realizowane w ciszy i powinno być realizowane w ciszy. Tylko pod tym warunkiem może być efektywne - podkreślił. 

Zdaniem Kaczyńskiego, PiS nie udało się uzyskać 231 mandatów również za sprawą kampanii opozycji. Porównał ją do sytuacji z 2007 roku, choć zaznaczył, że tym razem była ona bardziej brutalna. - Powtórzyła się sytuacja z 2007 roku - nasi przeciwnicy zdołali medialnie zafałszować rzeczywistość, wywołali odruch dużej części społeczeństwa przeciwko nam. Robili to metodami bardziej brutalnymi i wulgarnymi niż wówczas. Mamy jednak misję utworzenia rządu. Jest ona bardzo trudna, jednak trzeba walczyć do końca - stwierdził. 


Odebranie immunitetu czterem europosłom PiS

Kaczyński zabrał głos również ws. odebrania immunitetu czterem europosłom z PiS za to, że dodali "lajka" pod spotem partii rządzącej w 2018 roku. Na wniosek skazanego prawomocnie ws. oszustwa finansowe w prowadzeniu działalności Rafała Gawła, ochronę prawną stracili Patryk Jaki, Tomasz Poręba, Beata Kempa i Beacie Mazurek. Gaweł to aktywista, założyciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który wyjechał z Polski do Norwegii, gdzie uzyskał azyl. W kraju grozi mu zatrzymanie i doprowadzenie do zakładu karnego do odbycia kary 2 lat bezwzględnego więzienia. 

- To jest tylko pokaz tego, jak wygląda dzisiejszy Parlament Europejski, bo proszę zwrócić uwagę, że nawet sprawozdawca komisji stwierdził, że to nie ma żadnej podstawy, jest tylko czysto politycznym zarzutem. To jest po prostu skandal. To też pokazuje, jaki będzie zakres wolności w Europie, którą niektórzy próbują budować. Za lajkowanie wpisu można będzie stawać przed sądem, natomiast na przykład jak w Internecie wisiało wezwanie do zamordowanie mojej bratanicy, to nic się z tego powodu nie stało - komentował Kaczyński. 


Fot. Jarosław Kaczyński/PAP

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka