Szymon Hołownia i Donald Tusk Fot. PAP/Paweł Supernak
Szymon Hołownia i Donald Tusk Fot. PAP/Paweł Supernak

„Hołownia będzie musiał wystąpić przeciw Tuskowi”

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 70
Wydaje się, że w przyszłym roku głównymi aktorami na polskiej scenie politycznej będą z jednej strony premier Donald Tusk, z drugiej prezydent Andrzej Duda. Istotna będzie też rola marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu de facto wystawił już swoją kandydaturę w wyścigu prezydenckim. I nie wiadomo, czy ta rywalizacja docelowo nie zdestabilizuje koalicji – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, Instytut Piłsudskiego.

Co było najważniejszym wydarzeniem w 2023 roku?

Dr Andrzej Anusz: Oczywiście najważniejsze wydarzeniem były wybory, w których konsekwencji nastąpiła zmiana polityczna, to znaczy Prawo i Sprawiedliwość jest w opozycji, utworzyła się nowa większość parlamentarna i nowy rząd.

Końcówkę roku zdominowała awantura o media publiczne?

Tak i myślę, że to w ogóle ta końcówka roku i początek 2024 wpłynie na ukształtowanie się zupełnie nowych reguł funkcjonowania życia politycznego, w tym sensie, że mamy taki swoisty crash test, jeśli chodzi o Konstytucję, ustawy, instytucje prawne w Polsce. Już widać, że w zasadzie wszystkie największe w tej chwili pola konfliktu, które się rysują między nową większością a opozycją, czyli PiS-em, dotyczą właśnie interpretowania ustaw, zapisów prawa, reguł konstytucyjnych.


To ma miejsce nie tylko w sferze przejmowania przez nową większość mediów publicznych, ale czeka nas niebawem spór o Krajową Radę Sądownictwa, Trybunał Konstytucyjny, być może o Narodowy Bank Polski, czy inne instytucje. W związku z tym myślę, że pierwszy raz od uchwalenia Konstytucji w 1997 roku ustawa zasadnicza będzie naginana do granic możliwości. Pojawią się nowe interpretacje. W związku z tym myślę, że na czoło we wszystkich partiach politycznych wysuną się prawnicy, to będzie dla nich złoty czas, bo wokół kwestii prawnych będzie się w jakimś sensie kręcić polska polityka.

Tylko czy to pójdzie w kierunku totalnego chaosu, czy wszyscy dojdą do ściany i w pewnym momencie emocje trzeba będzie wyciszyć, a politycy siądą razem i zastanowią się, jak ustalić pewne reguły gry na nowo, może zmienić Konstytucję tak, by nie było pól do interpretacji?

Jest tu pewien paradoks, bo przypomnijmy, że w naszej pierwszej i najsłynniejszej Konstytucji 3 maja był taki zapis, że się dokonuje przeglądu Konstytucji po 25 latach. I po upływie ćwierć wieku w zasadzie powinno się, jeśli się uzna za stosowne, dokonywać nowelizacji konstytucji. I obecna Konstytucja obowiązuje już przeszło ćwierć wieku.

Rzeczywiście chyba dochodzimy do momentu, w którym znajdzie się w centrum gry politycznej w Polsce. To być może doprowadzi do zmiany Konstytucji, natomiast moim zdaniem nie stanie się to wcześniej, niż po wyborach prezydenckich 2025 roku. Za chwilę wejdziemy bowiem w kampanię, samorządową oczywiście, zacznie, się kampania do Europarlamentu. A w drugiej połowie roku zacznie się pewne przygotowanie, rozprowadzanie już pod wybory prezydenckie. Natomiast po 2025 roku, niezależnie od wyniku wyborów, może faktycznie dojść do postawienia sprawy nowelizacji konstytucji i tutaj doprecyzowania różnych zapisów.

Jak w ogóle przewiduje Pan najbliższe miesiące?

Wydaje się, że w przyszłym roku głównymi aktorami na polskiej scenie politycznej będą z jednej strony premier Donald Tusk, z drugiej prezydent Andrzej Duda. Istotna będzie też rola marszałka Sejmu Szymona Hołowni. To od jego aktywności, jego pewnych decyzji w dużym stopniu zależeć będzie, czy nowa większość sejmowa utrzyma swoją stabilność. Szymon Hołownia de facto wystawił już swoją kandydaturę w wyścigu prezydenckim. I nie wiadomo, czy ta rywalizacja docelowo nie zdestabilizuje koalicji.

Trwa spór o media, w którym zmienia się sytuacja, ale też oceny obserwujących. Bo najpierw był klimat popierający zmiany, potem przeświadczenie, że rządzący jednak pojechali po bandzie, przekraczając granice prawa, ale wszystko przykryły informacje o dużych zarobkach gwiazd TVP. Wprawdzie politycy i sympatycy PiS kontrowali, przedstawiając zarobki poprzedników, jednak czy dla elektoratu Prawa i Sprawiedliwości tak duże zarobki medialnych gwiazd nie będą szokiem?

Moim zdaniem kwestia tych ujawnionych zarobków może mieć wpływ na frekwencję tego zapowiadanego protestu 11 stycznia. Będzie to ten element, który znaczącą zmniejszy liczbę uczestników demonstracji. Szczególnie że już jest narracja obecnej większości rządzącej, że to będzie protest w obronie milionerów z TVP. Dla wyborców PiS-u te kwoty na pewno są bulwersujące, co do tego nie ma żadnej wątpliwości.

PiS stracił władzę, na razie nie widać tam większej refleksji, zastanowienia się nad przyczynami utraty władzy. Czy partia ta ma szansę jeszcze odrobić straty, odda pole nowej prawicy, czy może pozostanie numerem jeden po stronie opozycyjnej, ale bez szans na przejęcie władzy?

To zależy od strategii, tego, jak będzie wyglądać polityka partii. Pierwszy scenariusz, jaki realizuje Jarosław Kaczyński, to konsolidacja, twarde stanowisko. Nawet jak komuś ta twarda linia w opozycji nie odpowiada, to otoczenie prezesa mówi „trudno, my musimy się konsolidować”.

To była zresztą zawsze podstawowa zasada Jarosława Kaczyńskiego w jego polityce, którą opisałem też w swojej książce o Porozumieniu Centrum, że partia i kontrola nad nią są najważniejsze. I to jest można powiedzieć dogmat polityczny Kaczyńskiego. Prezes uważa, że musi partię na trudny czas przestawić, skonsolidować, przygotować. To kiedyś zadziałało. Pytanie, czy zadziała tym razem, bo w historii nie jest tak, że scenariusze się w stu procentach powtarzają. Moim zdaniem dziś ten model już nie wystarczy.

Dlaczego?

Bo dziś PiS jest po ośmiu latach rządzenia. Oczywiście wciąż ma potencjał, bo w końcu zajął w wyborach pierwsze miejsce, jednak nie wygrał w sposób taki, by samodzielnie rządzić, a zdolności koalicyjnych nie posiada. I fundamentalnym wyzwaniem, które stoi dziś przed PiS-em, jest kwestia tak zwanej koalicyjności, rozumianej w kilku wymiarach. Otwarte jest pytanie, czy PiS będzie w stanie w pewnej perspektywie politycznej wypracować sobie taki mechanizm jako partia polityczna, która będzie miała elementy przyciągające nowych wyborców, ale też i nowe środowiska społeczne. Czy będzie w stanie pozyskać ludzi, którzy głosowali na przykład na Trzecią Drogę? Czy będzie w stanie dogadać się z jakimiś innymi formacjami?

Ewentualnie, czy będzie konieczne dopuszczenie do sytuacji, w której obok PiS-u powstanie nowa partia polityczna, która będzie w przyszłości partnerem dla PiS-u. Kluczowa będzie tu rola prezydenta Andrzeja Dudy. I to jest moim zdaniem główny scenariusz na przyszły rok po stronie szeroko pojętej opozycji. W każdym scenariuszu PiS jest skazany na konsolidowanie się wokół prezydenta Andrzeja Dudy.

Tyle że po prawej stronie jest pewien klincz. PiS się radykalizuje i na razie tej zdolności koalicyjnej nie widać. Trzecia Droga jest częścią obozu rządzącego. Za to Konfederacja też ma swoje problemy. Więc pytanie, jak PiS miałby w taką koalicję wchodzić i kto by miał rolę tego koalicjanta pełnić?

Jeśli chodzi o możliwość powstania nowej partii, nowego środowiska politycznego, są dwa scenariusze. W pierwszym nastąpiłby podział w ramach Prawa i Sprawiedliwości. To możliwe w sytuacji, w której Jarosław Kaczyński idzie w kierunku jeszcze większego zaostrzenia kursu twardej opozycji. W takim scenariuszu część polityków PiS się nie odnajduje i stanowią zaplecze dla nowego ugrupowania. Drugi scenariusz to powstanie zupełnie nowej formacji, poza PiS. To oczywiście trudniejsze, pytanie też, co się będzie działo w Konfederacji.

Z kolei po stronie rządowej też jest kilka nurtów, cztery spore partie. Czy obecna większość przetrwa, czy po jakimś czasie przeważą różnice między koalicjantami?

Myślę, że jeśli chodzi o wybory samorządowe i europejskie, to obecna większość pójdzie jeszcze na fali zwycięstwa i przejęcia władzy w wyborach parlamentarnych. W związku z tym możemy oczekiwać, że obecni rządzący osiągną sukces. Natomiast fundamentalne znaczenie mieć będą wybory prezydenckie 2025 roku. Jeśli Szymon Hołownia chce być w drugiej turze wyborów prezydenckich, no to musi pozyskać część dotychczasowych wyborców Prawa i Sprawiedliwości.

Jeśli będzie kandydat Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i będzie Hołownia, to bez przejęcia przynajmniej części wyborców PiS-u, do drugiej tury nie wejdzie. Jeśli podejmie walkę, a widać, że chce ją podjąć, to będzie musiał już za chwilę zmienić język. Stać się taką kotwicą konserwatywną w nowym układzie rządowym. To w tej chwili dla niego jedyna szansa. Będzie musiał naprawdę pójść w pewnych kwestiach po bandzie, przeciwstawić się Tuskowi w różnych sprawach, żeby się uwiarygodnić wobec wyborców centroprawicowych.

Źródło zdjęcia: Szymon Hołownia i Donald Tusk Fot. PAP/Paweł Supernak

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo