Przemysław Czarnek będzie kanndyatam PiS na prezzydenta? Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Przemysław Czarnek będzie kanndyatam PiS na prezzydenta? Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Przemysław Czarnek kandydatem PiS na prezydenta? "Prezes może nie mieć wyjścia"

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 140
Typowany na kandydata Tobiasz Bocheński, były wojewoda mazowiecki, jest znacznie mniej rozpoznawalny. Doły partyjne są zachwycone Czarnkiem i prezes może nie mieć wyjścia, wystawić byłego ministra edukacji na prezydenta. To oczywiście czysta spekulacja, te decyzje zapadną za kilka miesięcy – mówi Salonowi 24 prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

Wrócił temat „opcji atomowej” ze strony prezydenta Andrzeja Dudy, który miałby skierować budżet do Trybunału Konstytucyjnego, co miałoby skutkować wcześniejszymi wyborami. Faktycznie wiosną możemy ponownie wybierać posłów i senatorów?

Prof. Jarosław Flis:
W świetle tego, co się obecnie dzieje w polityce to mało realny scenariusz. Po pierwsze, Trybunał Konstytucyjny dziś nie jest traktowany jako arbiter. Pytanie, czy jego werdykt byłby respektowany. Po drugie, chyba nawet po stronie PiS powoli dojrzewa przekonanie, że wcześniejsze wybory mogłyby być dla PiS bardzo niekorzystne. Dowodzi tego i ostatni sondaż, z którego wynika, że Koalicja Obywatelska traci, ale jeszcze bardziej traci PiS. Wpuszczenie się w taką awanturę ze skróceniem kadencji, byłoby strasznym ryzykiem. Dziś PiS może mówić, że wygrało wybory, budować w elektoracie poczucie krzywdy. Jakby doszło do wcześniejszych wyborów i porażki w nich, narracja o zabranym zwycięstwie straci rację bytu.



Tylko że w tych sondażach, o których Pan mówi, traci PiS, traci też jednak KO?

Mamy też jednak sygnały, że Platforma, a szerzej Koalicja Obywatelska, najprawdopodobniej zdecyduje się na wspólną listę, w wyborach sejmikowych z Lewicą, a Trzecia Droga będzie iść na oddzielnej liście. Organizowanie przyśpieszonych wyborów w tym samym czasie co samorządowe, które dla PiS-u są najtrudniejsze, może sprawić, że największa partia opozycyjna utraci nie tylko pierwsze miejsce, ale realna będzie utrata nawet drugiego miejsca na scenie politycznej. Możliwa jest też utrata drugiego miejsca.

No właśnie nie brak opinii, że jeśli Trzecia Droga zawalczy o bardziej umiarkowany elektorat konserwatywny, a PiS wystawi w wyborach prezydenckich 2025 roku słabego kandydata, nie wejdzie on do drugiej tury, będzie dogrywka między kimś z KO i kimś z Trzeciej Drogi. To realny scenariusz?

Trzecia Droga nawet nie musi odbierać specjalnie elektoratu PiS. Na dziś można powiedzieć, że podział społeczeństwa jest następujący: 60 proc. Polaków popiera partie tworzące obecny rząd, 40 proc. opozycję, rozumianą jako PiS i Konfederacja. Więc wydaje się, że nie ma mowy o tym, żeby w drugiej turze wyborów prezydenckich znalazł się ktoś spoza duopolu. Jednak może się okazać, że np. te 60 proc. rozłoży się na poparcie 35 proc. dla Rafała Trzaskowskiego, 25 proc. dla Szymona Hołowni. Głosy 40 proc. wyborców opozycji podzielą się po równo – bo 20 proc. dostanie np. Przemysław Czarnek z PiS i tyle samo Krzysztof Bosak z Konfederacji. W takiej sytuacji do drugiej tury wejdą Trzaskowski i Hołownia. Wyborcy PiS-u nie muszą popierać Hołowni. Wystarczy, że 1/3 z nich zagłosuje na Bosaka.



Przemysław Czarnek kandydatem PiS na prezydenta?!

Nazwisko kandydata nie jest jeszcze znane, ale odnoszę wrażenie, że były szef resortu edukacji może być takim kandydatem. Jego poziom pewności siebie drażni drugą stronę co najmniej jak prezes Jarosław Kaczyński. Typowany na kandydata Tobiasz Bocheński, były wojewoda mazowiecki, jest znacznie mniej rozpoznawalny. Doły partyjne są zachwycone Czarnkiem i prezes może nie mieć wyjścia, wystawić byłego ministra edukacji na prezydenta. To oczywiście czysta spekulacja, te decyzje zapadną za kilka miesięcy.

Jednak kto by nie kandydował, niewejście kandydata PiS-u do drugiej tury byłoby dla największej partii opozycyjnej katastrofą. Wybory prezydenckie w teorii są mniej ważne, bo nie wyłaniają rządu, ale kształtują politykę. Skoro w ostatnich sondażach tracą PiS i KO, można mówić, że skończyła się era dominacji tych dwóch partii i czekają nas zawsze rządy koalicyjne?

W historii III RP rządy jednego ugrupowania były ewenementem, choć nawet gabinet PiS był koalicyjny, w drugiej kadencji toczył się przecież nieustanny spór z Ziobrą i z Gowinem. PiS miał samodzielną większość dzięki zbiegowi korzystnych zdarzeń. Więc rządy koalicyjne najpewniej będą. Mamy też marszałka Sejmu spoza PO-PiS-u, czego od lat nie było. Więc może się zdarzyć, że nastąpi koniec duopolu, aczkolwiek równie dobrze może się okazać, że największe partie unikną tego scenariusza. Na pewno jednak ich stratedzy mają o czym myśleć, ponieważ Hołownia i Bosak są realnym zagrożeniem zarówno PiS-u, jak i dla Platformy.


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka