Krzysztof Kwiatkowski, Fot. Arch.
Krzysztof Kwiatkowski, Fot. Arch.

Kwiatkowski: Morawiecki i Dworczyk bardziej bali się inwigilacji ludzi PiS-u niż "ruskich"

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 103
Politycy PiS doskonale wiedzieli, że mogą być inwigilowani. Jeżeli premier Mateusz Morawiecki, mając do dyspozycji technikę, która dawała gwarancję, że nikt z zewnątrz go nie podsłucha, wolał korzystać ze słabiej zabezpieczonego systemu, to kogo on się bał? No nie bał się obcych służb, tylko bał się swoich – stwierdził w Salonie 24 senator Krzysztof Kwiatkowski.

„Zakup Pegasusa był złamaniem prawa”

Krzysztof Kwiatkowski, niezależny senator, były szef Najwyższej Izby Kontroli i minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska, był gościem Sławomira Jastrzębowskiego. Dużą część rozmowy zdominował zakupiony przez poprzedni rząd w 2018 roku do inwigilacji system PEGASUS. Jego zakup ujawniła Najwyższa Izba Kontroli w czasie, gdy Kwiatkowski stał na jej czele.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:



Jak podkreślił rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego, musiał on w kontroli budżetowej ujawnić, że Centralne Biuro Antykorupcyjne kupiło system do inwigilacji, gdyż zakupiono go „nie ze środków operacyjnych, które nie podlegają kontroli NIK-u, tylko ze środków Funduszu Sprawiedliwości i przedstawiono tam fakturę do rozliczenia".

- W związku z tym, że opis faktury jednoznacznie wskazywał, że był to system do inwigilacji, w jawnych dokumentach z kontroli oczywiście to zawarliśmy. Ja przyznam szczerze, że byłem trochę zaskoczony, że służby specjalne, nie poczekały nawet tych kilku miesięcy, żeby w nowym roku kupić to z Funduszu Operacyjnego, który wtedy nie podlega kontroli NIK-u, tylko zakupili to z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. […] Jestem o tyle zaskoczony, że Fundusz Sprawiedliwości, który sam powoływałem jako minister sprawiedliwości, miał służyć pomocą ofiarom przestępstw – podkreślił Krzysztof Kwiatkowski.

Jak dodał w Polsce wszystkie służby specjalne i policja mogą być finansowane wyłącznie wprost z budżetu państwa, a nie z żadnych funduszy celowych. Jak przypomniał Krzysztof Kwiatkowski „słynne takie persony jak Słowik, Pershing, Masa, Kiełbasa (bossowie mafii pruszkowskiej – red.) wpłacały pieniądze na lokalne policje". - I wtedy wprowadzono przepisy, że i policja, i służby specjalne nie mogą być finansowane z żadnych funduszy, fundacji, innych pozabudżetowych środków – podkreślił gość programu. Dodał, że w przypadku Pegasusa skorzystano ze środków pozabudżetowych w sposób „całkowicie nieuzasadniony”.

PiS-owskie służby podsłuchiwały swoich

Według byłego ministra sprawiedliwości i prezesa NIK prominentni politycy PiS mieli świadomość, że mogą być podsłuchiwani. Łącznie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, "bo nie ma innego logicznego wytłumaczenia na to, że korzystał z 25-letniej przedpotopowej Nokii". - Wszyscy wiedzą, że ta Nokia ma jedną zaletę. To telefon komórkowy, tak zwany analogowy. On był nie do podsłuchania […] Mam wrażenie, że premier Morawiecki i jego minister Dworczyk tak się bali podsłuchiwania, przeczytania ich maili przez panów Kamińskiego i Wąsika, że korzystali z prywatnej poczty. Woleli, żeby ich ruskie służby podsłuchały, no bo przecież ich maile ujawniły ruskie służby powiązane w portale z rosyjskim […] Czy pan wie, że Antoni Macierewicz odmówił, na przykład, kiedy był ministrem obrony narodowej, ochrony przez funkcjonariuszy SOP i korzystał z ochrony Żandarmerii Wojskowej? Mam nieodparte wrażenie, że w rządzie PiS-u nie do końca wszyscy mieli do siebie zaufanie – podkreślił Krzysztof Kwiatkowski.


Na pytanie, czy ludzie PiS-u byli podsłuchiwani przez innych ludzi PiS-u za pomocą PEGASUSA, rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego stwierdził, że nie ma żadnych wątpliwości, że tak było. Przypomniał słynną korespondencję Mateusza Morawieckiego z Michałem Dworczykiem, która wyciekła do opinii publicznej. - Gdzie jest drugi kraj w Europie, w którym premier rządu nie korzysta z bezpiecznych systemów porozumiewania się, bo to nie są tylko telefony, które są kodowane, ale jest także system elektronicznego obiegu dokumentów? Z zewnątrz trudno się do niego dostać. I premier, mając do dyspozycji technikę, która dawała mu gwarancję, że nikt z zewnątrz go nie podsłucha, korzysta jednak z systemu, delikatnie mówiąc, słabo zabezpieczonego. To kogo on się bał? No nie bał się obcych służb, tylko bał się swoich służb – kategorycznie stwierdził gość programu. Jak dodał, środki na zakup PEGASUSA „przekazali z Funduszu Sprawiedliwości minister Zbigniew Ziobro i wiceminister Michał Woś. I były rzecznik praw obywatelskich, Maciej Pawlak, jako dyrektor Departamentu”.

„Zgoda sądu na inwigilację mogła być wymuszona”

Krzysztof Kwiatkowski stwierdził też, że zgoda sądu, na użycie systemu mogła być wyłudzona. - Formalnie rzeczywiście wymaga zgody sądu, ale jeżeli trafia wniosek do sądu, który mówi o uprawdopodobnieniu lepszym lub gorszym przestępstwa, często naciąganym, ale mówi, że numer ten jest na właściciela, o którym nie wiedzą, kto jest właścicielem tego telefonu. A dajmy na to, że właścicielem tego telefonu był minister Ardanowski, poseł Suski, marszałek Kuchciński. No przecież ta lista każdego, każdego dnia się wydłuża. Jeżeli nie podano, kto jest właścicielem tego telefonu, to wprowadzono ewidentnie w błąd sąd, który wyrażał zgodę, nie mając pojęcia, że tym "groźnym", jakoby przestępcą miał być na przykład marszałek ówczesny Sejmu Marek Kuchciński, czy minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Zgodzi się pan ze mną, że służby absolutnie wiedziały, kto jest właścicielem numeru, jeżeli właścicielem tego numeru jest marszałek Sejmu, bo tego marszałka Sejmu zabezpieczały. Wystarczy zadzwonić – mówił Krzysztof Kwiatkowski.

Pegasus to więcej niż podsłuch

Opisał też, jak działa Pegasus. - To nie jest system podsłuchowy. Pegasus to jest system inwigilacyjny, który przejmuje nam całkowicie wpływ na nasz telefon, smartfon, iPad, laptop. Może wysyłać dowolne treści. Tak, absolutnie technicznie jest możliwe wysłanie jakiejś treści, która wskazywałaby na możliwość popełnienia przestępstwa, a później w oparciu o wysłaną treść,

złożenie wniosku do sądu – dodał. Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości liczba tych osób, których podsłuchiwano Pegasusem, będzie rosnąć, a liczba obrońców Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w PiS-ie będzie maleć.

Jak zaznaczył rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego, liczy na to, że komisja śledcza w sprawie Pegasusa określi, gdzie ta broń była prawidłowo użyta. - Bo ja nie mówię, że czasami z tego typu systemów służby nie muszą korzystać. Mamy agentów rosyjskich, białoruskich, możemy sobie różne sytuacje wyobrazić. W interesie nas, obywateli, jest jednak sprawdzenie, a wiele na to wskazuje, jak rozmawiam o początku naszej audycji, czy używano tego systemu także do inwigilowania polityków, wszystko wskazuje na to, że wszystkich opcji […] Taka sytuacja nie może mieć miejsca. Sprawdźmy, jak to było. Chociażby po to, żeby kolejna władza, w tym wypadku koalicji Platformy, Trzeciej Drogi i Lewicy, nigdy nie uległa pokusie podsłuchiwania redaktora Jastrzębowskiego, czy dowolnej innej osoby – podkreślił Krzysztof Kwiatkowski.

(Maks)

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka