Triduum Paschalne to dla chrześcijan najważniejszy czas w roku Fot. Pixabay
Triduum Paschalne to dla chrześcijan najważniejszy czas w roku Fot. Pixabay

"Jezusa zawiedli wszyscy". Różnica między Judaszem a świętym Piotrem

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 83
W różnej mierze, ale Jezusa zawiedli wszyscy. To ważna przestroga dla nas, abyśmy, po pierwsze, nie tworzyli własnych wizerunków Boga i nie stwarzali Go na miarę naszych potrzeb, ale przyjęli Boga takim, jakim jest. Abyśmy nie ufali zbytnio sobie, swojej wierności, swojej sile. Trzeba liczyć się z własnymi słabościami i trzeba otwierać się na Boga. To otwarcie się może oznaczać pokorne spojrzenie na Boga przez nas zdradzonego a przechodzącego obok. Różnica między Judaszem a Piotrem jest między innymi taka, że ten pierwszy pozostał ze swoim dramatem zdrady sam, skazał się na dosłowną samozagładę. Piotr nawiązał kontakt z Jezusem i ten kontakt go ocalił – mówi Salonowi 24 Ksiądz prof. Paweł Bortkiewicz.

Triduum Paschalne to najważniejszy czas w roku liturgicznym, jednak rozmawiając, szczególnie z młodszym pokoleniem, można odnieść wrażenie, że nawet osoby wierzące nie zawsze do końca rozumieją, o co chodzi. Czym więc jest Triduum, jakie jest jego znaczenie, jak wygląda liturgia tych dni?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz:
Niewątpliwie przeżywanie misteriów religijnych ulega pewnej erozji. Powodów z pewnością jest wiele. Jednym z nich jest niewątpliwie laicyzacja, innym kultura, która odbiega od standardów znaków i symboliki, a idzie w stronę uproszczonej memografii. Żeby zrozumieć misteria paschalne trzeba niewątpliwie odkryć coś z głównych tematów wiary, jakimi są zbawienie i zmartwychwstanie, a także odczytać znaki, które wyrażają te treści. Warto zwrócić uwagę na znaczenie terminu, jakim jest zbawienie. Jest o tyle ważne, że współczesny człowiek bardzo iluzorycznej i naiwnie mniema o swoich możliwościach samozbawienia. To jest kompletną iluzją. Trzeba zatem odkryć własną niewystarczalność, aby zrozumieć to, co Bóg nam oferuje.



Judasz Iszkariota Jezusa wydał, ale większość apostołów (poza Janem) wyparła się Zbawiciela. Czego uczy nas niewątpliwy dramat Judasza i Piotra, których koniec i późniejsze postrzeganie są jednak zupełnie inne?

Pozwolę sobie na marginesie zauważyć ciekawą sugestię, którą przedstawił niedawno zmarły Ernest Bryll w swoim genialnym „Wieczerniku”. Tam został sformułowany zarzut także wobec apostoła Jana, że był świadkiem zaparcia się Piotra, a nie zareagował. A więc i on ponosił jakąś współodpowiedzialność za to milczenie Piotra i za jego „Nie znam tego Człowieka”. Można zatem powiedzieć, że w różnej mierze, ale wszyscy zawiedli. To ważna przestroga dla nas współcześnie wierzących, abyśmy, po pierwsze, nie tworzyli własnych wizerunków Boga i nie stwarzali Go na miarę naszych potrzeb, ale przyjęli Boga takim, jakim jest. Po drugie, abyśmy nie ufali–to przede wszystkim lekcja świętego Piotra – abyśmy nie ufali zbytnio sobie, swojej wierności, swojej sile. Trzeba liczyć się z własnymi słabościami i trzeba otwierać się na Boga. To otwarcie się może oznaczać pokorne spojrzenie na Boga przez nas zdradzonego a przechodzącego obok. Różnica między Judaszem a Piotrem jest między innymi taka, że ten pierwszy pozostał ze swoim dramatem zdrady sam, skazał się na dosłowną samozagładę. Piotr nawiązał kontakt z Jezusem i ten kontakt go ocalił.

Gdy Jezus wjeżdżał do Jerozolimy, witał Go wiwatujący tłum rozentuzjazmowanych ludzi. Potem tłum żądał uwolnienia Barabasza. Czy nastroje tak bardzo się zmieniły, czy może mieliśmy do czynienia z innym tłumem – na cześć Jezusa wiwatowali „zwykli” mieszkańcy miasta, a ukrzyżowania żądali przedstawiciele grup związanych z kapłanami?

Nie znamy dokładnie struktury i składu tego tłumu, ale myślę, że można mówić radykalnej zmianie nastrojów. O tej tezie przekonuje mnie, chociażby obserwacja współczesna – nastrojów nas, Polaków, którzy po śmierci Jana Pawła śpiewaliśmy „nie ma większego od Jana Pawła II” a teraz podpisujemy się pod postulatami „odjanopawłowienia”. To pokazuje, że nastroje mogą szybko ulec zmianie, jeżeli zostaną odpowiednio zmanipulowane, poddane pewnej presji. Tłum i opinia publiczna są bardzo ryzykownym kryterium w ocenie prawdy.



Dlaczego zmartwychwstanie Jezusa jest najważniejszym elementem całego chrześcijaństwa?

Powtarzamy za świętym Pawłem, że zmartwychwstanie jest fundamentem naszej wiary. Bo zmartwychwstanie jest czymś po prostu – w kategoriach czysto ludzkich – niemożliwym. To odwrócenie nieodwracalnego to jakby scalenie tego, co podległo entropii, rozkładowi. To po prostu zwycięstwo życia nad śmiercią, zwycięstwo miłości nad nienawiścią. Zwycięstwo ostateczne i radykalne. I chociaż w epizodach życiowych zdarza się nam, na skutek naszej wolności, przegrywać miłość w konfrontacji z nienawiścią, to jednak ostatecznie wiemy, że ta miłość zwyciężyła świat. Bo Bóg jest zwycięski.

Według przykazań kościelnych przynajmniej raz w roku należy się spowiadać, a raz w roku w okresie wielkanocnym przyjąć komunię świętą. Dlaczego taki zapis i na czym konkretnie on polega?

To jest wymóg określający pewne minimum wskazujące na to, że powinniśmy przeżyć czas wielkanocny w stanie łaski, a więc w stanie otwarcia się na Boga udzielającego się człowiekowi. To znaczy, mówiąc praktycznie, powinniśmy w tym czasie przystąpić do komunii świętej. Dlatego wymóg spowiedzi i komunii wielkanocnej. Oczywiście jest to – raz jeszcze podkreślam – wymóg minimalistyczny, graniczny. Natomiast stanowi on zachętę do tego, abyśmy realizując to minimum, starali się prowadzić życie łaski przez całe nasze życie. Czas wielkanocny jest zatem szczególnym impulsem do nowej jakości życia.

MB

Fot.Triduum Paschalne. Źródło: Pixabay.com

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo