Po porażce Kamali Harris w ubiegłorocznych wyborach w USA George Clooney stał się kozłem ofiarnym wśród wyborców demokratów. Aktor, który zebrał aż 30 milionów dolarów na start Joe Bidena w wyścigu o fotel prezydenta, został oskarżony o bycie współwinnym przegranej z republikanami. Teraz odpowiada na krytykę: "Zrobiłem to z poczucia obywatelskiego obowiązku".
W czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej w USA większość amerykańskich gwiazd tłumnie popierała najpierw kandydaturę Joe Bidena, a po jego wycofaniu się ze startu ze względu na wiek – Kamalę Harris. 5 listopada 2024 r. jasnym stało się jednak, że aktywne wspieranie finansowe i agitacja na rzecz kandydatów demokratów ze strony celebrytów spełzło na niczym, co wprawiło środowiska te w poczucie przygnębienia. Zaczęto szukać też winnych, a idealnym kozłem ofiarnym okazał się George Clooney.
Clooney pomagał Bidenowi, a potem go punktował
Aktor zebrał aż 30 milionów dolarów na start Bidena w wyścigu o fotel prezydenta, by po krótkim czasie otwarcie go skrytykować i zasugerować, że powinien wycofać swoją kandydaturę na rzecz młodszej osoby. Według wielu osób to właśnie felieton Clooneya doprowadził do podmienienia 81-letniego polityka na Kamalę Harris, która ostatecznie poniosła spektakularną klęskę w starciu z Donaldem Trumpem.
“Clooney uważa, że odzew jaki dostał po klęsce Kamali jest nieuzasadniony. Według niego to kompletnie niesprawiedliwe, by robić z niego kozła ofiarnego po jej przegranej” – donosiły po wyborach amerykańskie media.
W pół roku po tamtych wydarzeniach Clooney postanowił w końcu osobiście odnieść się do całej sytuacji. W wywiadzie dla CNN aktor podkreślił, że przecież to nie on namawiał demokratów do wystawienia kandydatury Harris zamiast Bidena, a jej kampanię uważał za pełną wad i sprzeczności.
Clooney poszukuje alternatywy dla Harris
– Kampania, którą odziedziczyła Kamala Harris, opierała się na narracji, że była to wina nieudanej administracji. Nie da się przecież prowadzić kampanii przeciwko samemu sobie, prawda? I właśnie dlatego ta kampania była tak trudna. Trudno jest występować przeciwko sobie i mówić: "Cóż, nie zgadzam się z tym wszystkim" – stwierdził aktor, dodając, że w następnych wyborach zamiast Harris sukcesy w wyborach mogliby odnieść politycy jak Andy Beshear, Gretchen Whitmer czy Wes Moore.
Clooney podkreślił również, że czuje niesprawiedliwość związaną z reakcją ludzi na jego poglądy. Artysta wciąż uważa, że niesłusznie wiesza się na nim psy za to, że nie zmienił zdania w kwestii wyborów z 2024 r.
– Zrobiłem to z poczucia obywatelskiego obowiązku (...) Uznałem, że nadszedł czas, żeby tę prawdę powiedzieć. Nie możesz domagać się wolności słowa, a potem oczekiwać, że nie usłyszysz o sobie nieprzyjemnych rzeczy. To jest część umowy i konsekwencje, które musisz ponieść. Kiedy ludzie krytykują mnie za stanowisko, które zająłem 20 lat temu wobec wojny, gdy protestują w trakcie moich filmów, to ja muszę to przyjąć. To jest sprawiedliwe i zgodne z tym, w co wierzę – opowiadał w wywiadzie George Clooney.
Fot. George Clooney/PAP arch.
Salonik24
Inne tematy w dziale Rozmaitości