Premier i szef MSWiA mówią stanowczo o akcie dywersji na polskiej kolei, tymczasem minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski w dwóch wywiadach dziś przekonywał, żeby nie ferować wyroków, bo tory w okolicach Garwolina mogli wyciąć... złomiarze. W niedzielę o to, by zachować spokój i nie brać za pewnik jakiejkolwiek wersji, prosiła rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka. Kilkadziesiąt minut później o możliwym sabotażu napisał Donald Tusk.
Chaos na kolei
Donald Tusk ogłosił w mediach społecznościowych po tym, jak udał się na miejsce niepokojącego incydentu na torach w miejscowości Mika w powiecie garwolińskim, że potwierdzono "najgorsze przypuszczenia” dotyczące uszkodzenia infrastruktury kolejowej. Jak podał, ładunek wybuchowy doprowadził do zniszczenia fragmentu toru na trasie Warszawa–Lublin, a nieco dalej, bliżej Lublina, stwierdzono kolejne uszkodzenia.
Służby oraz prokuratura pracują na miejscu zdarzenia. Premier podkreślił, że wysadzenie toru to "bezprecedensowy akt dywersji” zagrażający bezpieczeństwu państwa i obywateli. Zapewnił również, że podobnie jak w poprzednich przypadkach, sprawcy zostaną odnalezieni niezależnie od tego, kto za nimi stoi. Podobnie o sytuacji mówił w poniedziałek rano Marcin Kierwiński, szef MSWiA, wedle którego nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z elementami wojny hybrydowej.
A może "nowoczesny challenge"?
Gdy premier poinformował o potwierdzeniu dywersji, sytuację komentował w Radiu Zet wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Ocenił, że zdarzenie jest poważne i mogło doprowadzić do katastrofy kolejowej. - Może to być sabotaż, a może być też kradzież. Ludzie wycinają tory, działają z premedytacją. Czasami też głupota, bo to może być ktoś, kto zrealizował jakiś zakład, nowoczesny challenge - wymienił.
- Służby biorą pod uwagę każdy scenariusz, bo ta sytuacja, czy ona miała charakter sabotażu czy była głupim występkiem - tłumaczył Gawkowski. To samo mówił w wypowiedzi dla TVP INFO tuż przed godziną 11, a więc już po komentarzach premiera z miejsca incydentu. - Czy mamy do czynienia z głupim żartem, że ktoś chciał coś ukraść, czy z zaplanowanym sabotażem? - pytał wicepremier.
Niespójne przekazy
Wczoraj wiele emocji wywołał ten apel rzeczniczki MSWiA, Karoliny Gałeckiej. - Na ten moment brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich. Apelujemy o rozwagę. Spekulacje mogą wywoływać niepotrzebne emocje i poczucie zagrożenia. Przekazujmy wyłącznie potwierdzone informacje - pisała.
Ponad 1,5 godziny temu przez premiera był zupełnie inny. - W sprawie zniszczenia fragmentu torowiska na trasie Dęblin-Warszawa jestem w stałym kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych. Niewykluczone, że mamy do czynienia z aktem dywersji. Nikt nie został poszkodowany. Trwają czynności odpowiednich służb - komentował Donald Tusk.
Kierwiński tłumaczy, "jak się zachować"
Wpis adresowany prawdopodobnie do krytyków reakcji rządu na kryzys na polskiej kolei zamieścił szef MSWiA Marcin Kierwiński. - Polska mierzy się z aktami dywersji bez precedensu w najnowszej historii. W tej sytuacji nikt nie powinien mieć wątpliwości, jak się zachować. I nikt nie powinien grać na nutach wrogów Ojczyzny. Służby działają. Jedno jest pewne, winni odpowiedzą za ten akt agresji - zapewnił.
Fot. Krzysztof Gawkowski, wicepremier i szef resortu cyfryzacji/PAP
Red.
Inne tematy w dziale Polityka