W wieku 37 lat zmarł były rzecznik SLD, Tomasz Kalita. Polityk walczył z glejakiem. W ostatnich miesiącach życia apelował do rządzących, by zalegalizowali medyczną marihuanę.
O śmierci Tomasza Kality poinformował w mediach społecznościowych Andrzej Golimont, prezes zarządu Szpitala Praskiego. Były polityk SLD pod koniec maja 2016 r. zasłabł i dostał ataku padaczki. Podczas wizyty u lekarza dowiedział się, że ma glejaka, czyli nowotwór mózgu.
Kalita się nie poddał - przeszedł operację wycięcia guza. Przed zabiegiem zaczął się modlić, co - jak przyznał w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" kilka miesięcy temu - odmieniło jego życie. - Zjeżdżałem na pierwszą operację w swoim życiu. To było absolutnie przerażające, pierwszy raz w życiu byłem w szpitalu, a strasznie się ich bałem. No i operacja, potworny lęk. Jedyne, co mogłem zrobić, to się modlić bardzo gorliwie: 'Ojcze nasz…'. I nagle poczułem rękę. To był dotyk ciepłej dłoni na piersi i głos: 'Nie martw się'. To było coś niesamowitego, to mnie napełniło jakąś siłą i tak wjechałem na operację - opowiadał. - Stałem się człowiekiem religijnym, zmieniłem swoje myślenie, zupełnie inaczej podchodzę do życia, do świata - dodawał. Kalita mówił o tym, jakie błędy popełniło SLD, m.in. nie odcinając się od korzeni komunistycznych.
W ostatnich miesiącach, młody polityk zwracał się do ministra zdrowia, by zalegalizował medyczną marihuanę, która mogłaby pomóc cierpiącym na nowotwory - takim chorym, jak on. W tej sprawie odbył kilka tygodni temu rozmowę z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Teraz dowiedziałem się, czym może być małżeństwo, że to zupełnie inny wymiar, bo czym innym jest partnerstwo, a czym innym małżeństwo! Dowiedziałem się, jak wspaniałe może być stworzenie rodziny - mówił Robertowi Mazurkowi w wywiadzie. Tomasz Kalita jesienią 2016 roku poślubił dziennikarkę, Annę Monkos.
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
