Rozpoczęły się strategiczne rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe Zapad-2017. Zdaniem byłego szefa GROM Romana Polko, to jest nic innego, jak pokazanie, że Białoruś jest prawie jak terytorium Rosji.
Zapewnienia Rosji
Manewry mają się odbywać na sześciu poligonach na Białorusi i trzech w Rosji. Zadeklarowano w nich udział 12 700 żołnierzy z obu krajów. Dowodzą nimi szefowie sztabów generalnych sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej i Republiki Białoruś i według komunikatu rosyjskiego Ministerstwa Obrony są końcowym etapem wspólnego przygotowania sił zbrojnych obu państw. "Noszą charakter wybitnie obronny i nie są skierowane przeciwko żadnym państwom ani grupom krajów" - zapewniło ministerstwo.
Ćwiczenia Zapad-2017 wywołują duże zaniepokojenie wśród sąsiadów Białorusi, zwłaszcza na Ukrainie, która w 2014 roku padła ofiarą rosyjskiej agresji. Swoje obawy w związku z ćwiczeniami wyrażały także m.in. Litwa i Polska. NATO zapowiedziało, że będzie się "uważnie przyglądać" manewrom.
Białoruś zagrożona?
Były dowódca GROM i b. wiceszef BBN gen. Roman Polko uważa, że pozycja strategiczna Rosji wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego będzie niekorzystna, dopóki Rosjanie nie będą mieli pewności, że mogą operować z terytorium Białorusi. - Ćwiczenia Zapad-2017 to jest nic innego, jak tylko pokazanie, że Białoruś to jest prawie tak jak terytorium Rosji - stwierdził.
Gen. Polko przyznał, że mówi się o tym, by wojska rosyjskie miały w ramach ćwiczeń wejść na terytorium Białorusi i już stamtąd nie wyjść. Według niego stały pobyt rosyjskich wojsk jest mało prawdopodobny, natomiast należy się liczyć z tym, że na terenie Białorusi pozostaną bazy logistyczne. - Jakieś elementy obsługi czy logistyki będą przez samą swoją obecność zastraszać kraje takie jak Polska, Litwa, Łotwa, Estonia - zauważył.
Zob. wypowiedź gen. Romana Polko (PAP)
Scenariusz ćwiczeń
Scenariusz manewrów nie jest do końca jasny. Wiadomo, że na poligonach na terytorium Białorusi i Rosji przeprowadzone zostaną ćwiczenia "epizodów taktycznych ze strzelaniem bojowym, szerokim zastosowaniem sił i środków lotnictwa oraz wojsk obrony przeciwlotniczej". Według gen. Polko scenariusz manewrów "to krótko mówiąc odwrócona sytuacja tego co się dzieje na Krymie, tego co się dzieje w Donbasie. To tak jakby Białoruś została zaatakowana przez takich Rosjan, tylko że z zachodu. I okupowana" - wyjaśnił.
Podkreślił, że oficjalna liczba uczestników budzi wątpliwości. - Rosjanie deklarują 12,7 tys. uczestników, co właściwie zwalnia ich z obecności obserwatorów. (...) Podczas gdy niemiecka minister obrony, mając wiarygodne źródła, mówi, że skala tych ćwiczeń to jest ok. 100 tys. żołnierzy - poinformował.
Cyberwojna i propaganda
Jego zdaniem Rosja "chce zrobić wszystko, po pierwsze, żeby okazać, że jest silnym mocarstwem". Z drugiej strony - zdaniem generała - chodzi o pokazanie prezydentowi Białorusi Aleksandrowi Łukaszence jego miejsca, "że właściwie Białoruś jest prawie tak jak terytorium Rosji". Chodzi też, zdaniem Romana Polki, o zastraszenie Ukrainy i zarysowanie krajom NATO rosyjskiej strefy wpływów.
Były wiceszef BBN zwrócił uwagę na fakt, że manewry to "wielka walka informacyjna i propagandowa prowadzona przez Rosję na ogromną skalę, rozpoczęta już wiele dni przed oficjalnym terminem rozpoczęcia tych ćwiczeń". Władimir Putin ma już w cyberprzestrzeni mocno rozwinięty front. - Każde tego typu ćwiczenie mogłoby być przez siły rosyjskie ukryte, ale działanie jest odwrotne. Po prostu jest to nagłaśniane, wiele jest dezinformacji wysyłanych, po to, żeby wprowadzić niepewność, zamęt, zamieszanie, a jednocześnie obserwować, w jaki sposób będzie reagowało NATO - wyjaśnił.
Będą prowokacje
Polko podkreślił, że dla krajów sąsiadujących z Rosją na zachodzie ćwiczenia Zapad-2017 są niebezpieczne - jak stwierdził - w wymiarze strategicznym. - Cały czas Rosja przygotowuje się do działań agresywnych. Rosyjscy oficerowie uczeni są tego, że będą prowadzić działania na terytorium NATO - zapewnił. - Doskonale wiemy o tym, że są siły przygotowywane na terytorium Rosji, które uczą się chociażby języka polskiego, nie mówiąc już o tym, że są zdolne do prowadzenia działań na terenie Litwy, Łotwy, Estonii, co z resztą wyraźnie Putin pokazuje - powiedział.
Zdaniem byłego szefa GROM podczas ćwiczeń dojdzie do prowokacji. Uważa, że liczyć się można nawet z naruszeniem obszaru lądowego któregoś z krajów, co - jak stwierdził - miało miejsce podczas poprzednich manewrów Zapad.
Statystyki
Na terenie Białorusi manewry będą się odbywać na poligonach Borysowskim, Domanowskim, Różańskim, Lepielskim, Osipowiczowskim, Loswido, a także w dwóch miejscach na terenie obwodu witebskiego – w okolicach miejscowości Dretuń i Głębokie.
Na terenie Rosji miejscem manewrów będą poligony w obwodach: kaliningradzkim, leningradzkim i pskowskim (poligony: Łużskij, Strugi Krasnyje i Prawdinskij).
Rosyjski resort obrony zapowiedział, iż w ćwiczeniach weźmie udział ok. 7,2 tys. żołnierzy Białorusi i ok. 5,5 tys. wojskowych rosyjskich. Wykorzystanych zostanie do 70 samolotów, 250 czołgów, 10 okrętów bojowych oraz różnego rodzaju systemy artyleryjskie. Zarówno białoruskie, jak i rosyjskie wojsko i sprzęt mają powrócić do swoich stałych miejsc dyslokacji do 30 września.
źródło PAP
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.