Trzy zarzuty, w tym dotyczące gróźb stosowanych wobec dziennikarzy TVP oraz posiadania nielegalnej broni, przedstawiła warszawska Prokuratura Okręgowa Franciszkowi J., zatrzymanemu w związku z agresywnym zachowaniem wobec dziennikarki TVP.
Mężczyźnie grozi do 14 lat więzienia. Zawiadomienie w sprawie obrażenia dziennikarki TVP podczas jednego z protestów przed Sejmem złożyła w ub. tygodniu Telewizja Polska. Według organizacji Obywatele RP, w poniedziałek ok. godz. 15 policjanci weszli do domu mężczyzny i jego baru.
Pierwszy zarzut dotyczy nakłaniania 10 lipca 2017 r. innej osoby do użycia przemocy wobec dziennikarza TVP Info Michała Rachonia. Chodziło o zmuszenie dziennikarza do "zaniechania interwencji prasowej". - Doszło wtedy do wypowiedzenia wulgarnych słów zawierających polecenie uderzenia dziennikarza - wyjaśnia prokuratura.
Drugi zarzut- dotyczy incydentu z 8 grudnia 2017 r. - Chodzi o groźby spowodowania uszkodzenia ciała, kierowane wobec dziennikarza TVP. Ich celem było zmuszenie jego i dziennikarki TVP do opuszczenia miejsca.
Trzeci zarzut dotyczy posiadania dwóch sztuk broni bez pozwolenia. Podejrzany nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
W obu przypadkach śledczy przyjęli, że J. dopuścił się zarzuconych mu czynów "w warunkach występu chuligańskiego", to znaczy działał publicznie i z błahego powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego. Przy takiej kwalifikacji kara orzeczona przez sąd za popełniony czyn jest wyższa, sąd nie może odstąpić od jej wymierzenia. Nie może też zamienić kary więzienia na grzywnę albo ograniczenie wolności.
Prokuratura uznała, że zatrzymanie mężczyzny jest konieczne, ponieważ podejrzany może próbować utrudniać śledztwo, m.in. poprzez usunięcie przedmiotów, które stanowią dowód popełnienia przestępstwa. Chodzi o nagrania z obu incydentów. J. usłyszał już wcześniej - w innym postępowaniu, nadzorowanym przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Śródmieście - zarzuty dotyczące "naruszenia nietykalności cielesnej policjanta" i "zmuszania go do zaniechania czynności służbowej". Chodziło wówczas o popychanie funkcjonariusza. Był już wcześniej karany za groźby karalne, spowodowanie uszczerbku na zdrowiu i m.in. prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości.
Do incydentu z udziałem zatrzymanego doszło podczas jednego z protestów przed Sejmem. Między mężczyzną a pracującą tam ekipą TVP doszło do przepychanek i ostrej wymiany zdań. Wydarzenie zarejestrowała kamera. Pracownicy TVP usłyszeli m.in. wulgaryzmy i groźby, w tym: "bo ci łapy połamiemy". Dziennikarka TVP tłumaczyła, że zajmuje się pracą i apelowała o wzajemny szacunek. "Nikt was tu nie potrzebuje (...), kłamiecie" - usłyszała w odpowiedzi. "Więcej mam szacunku dla k...y spod latarni, niż dla Ciebie" - mówił mężczyzna w kierunku dziennikarki. Więcej o tych wydarzeniach przeczytasz tu: Obywatele RP obrzucili samochody rządowe jajkami. Reakcja policjantów wywołała oburzenie.
źródło: PAP
KJ
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo