Hanna Gronkiewicz-Waltz. fot. PAP/Leszek Szymański
Hanna Gronkiewicz-Waltz. fot. PAP/Leszek Szymański

HGW o decyzji ws. "kamienicy Waltzów": próba wybielenia urzędników L. Kaczyńskiego

Redakcja Redakcja Reprywatyzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 119

Decyzja komisji weryfikacyjnej ws. Noakowskiego 16, to nieudolna próba wybielenia urzędników Lecha Kaczyńskiego, nie miałam żadnej wiedzy o nieprawidłowościach - powiedziała prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Komisja weryfikacyjna uznała, że decyzja reprywatyzacyjna z 2003 r. ws. Noakowskiego 16, została podjęta z naruszeniem prawa. Chodzi o nieruchomość do której część praw nabył w 2003 r. m.in. mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, Andrzej. Komisja zdecydowała też o nałożeniu na beneficjentów reprywatyzacji - w tym Andrzeja Waltza - obowiązku zwrotu równowartości nienależnego świadczenia w wysokości ponad 15 mln zł.

Komisja wskazała w uzasadnieniu decyzji, że umowa sprzedaży z grudnia 1945 r., na podstawie której nabyto prawo własności nieruchomości, została oparta o sfałszowane dokumenty; nie doszło do skutecznego nabycia tych praw. - W konsekwencji spadkobiercy rzekomych nabywców, nie powinni uzyskać statusu stron postępowania reprywatyzacyjnego - powiedział przewodniczący komisji Patryk Jaki.

(wideo TVN24/x-news)

- To, co dzisiaj usłyszeliśmy z ust członków komisji - tych PiS-owskich - to nieudolna próba wybielenia urzędników Lecha Kaczyńskiego - powiedziała prezydent Warszawy na konferencji prasowej. - Będę mówiła cały czas, powtarzała, że decyzja została wydana w roku 2003 przez urzędników Lecha Kaczyńskiego, z jego upoważnienia. Żaden z nich nie został przesłuchany, jest to zatem typowa dla PiS-u próba odwrócenia kota ogonem - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.

Podkreśliła, że PiS rządził wtedy zarówno w ratuszu jak i w dzielnicy Śródmieście. - Przypominam nazwiska burmistrzów z PiS: pan Błaszczak, pan Sasin i pan Zieliński. Mieli pełne trzy lata od wydania decyzji reprywatyzacyjnej do wydania nieruchomości, aby dokładnie sprawdzić, czy decyzja została wydana prawidłowo, czy nie - mówiła prezydent stolicy. - Żaden z nich, mimo takiego wniosku, nie został wtedy przesłuchany - podkreśliła.

Zaznaczyła też, że nie miała żadnej wiedzy na temat nieprawidłowości, poza pojawiającymi się informacjami w mediach. - Członkowie komisji wprowadzają w błąd opinię publiczną twierdząc, że nagle nie obowiązuje mnie art. 25 paragraf 1 Kodeksu postępowania administracyjnego, który mówi, że z mocy prawa jest się wyłączonym z rozstrzygania w sprawie (...) rodziny - oświadczyła prezydent stolicy. - Niech nie udają, nie kłamią, że nie ma takiego przepisu - dodała.

- Przypisywanie mi odpowiedzialności za decyzję Lecha Kaczyńskiego jest spowodowane chęcią ochrony jego dobrego imienia oraz ochrony takich osób jak pan Sasin czy Kamiński, którzy dostali pisma od lokatorów w marcu 2007 r. i nie podjęli żadnych działań - mówiła Gronkiewicz-Waltz.

Dodała, że akta sprawy w tym czasie krążyły między Samorządowym Kolegium Odwoławczym (SKO), "które trzykrotnie wydawało decyzję, że nie uznaje nieważności" oraz między sądami administracyjnymi: wojewódzkim i naczelnym. - Nawet w 2010 roku prokuratura zgłosiła sprzeciw na skutek interwencji lokatorów i mimo to SKO nie uchyliło decyzji reprywatyzacyjnej - podkreśliła.

- Zatem pytam, pana Jakiego i członków komisji, którzy dzisiaj tak radośnie zeznawali i ogłaszali swoją decyzję: dlaczego komisja nie przesłuchała żadnego z byłych burmistrzów? Boją się, że coś usłyszą niewygodnego dla burmistrzów PiS? - pytała prezydent stolicy.

(wideo TVN24/x-news)

Stawiała też pytanie, "jak można wytłumaczyć fakt, że żaden urzędnik, który tę decyzję przygotował, podpisał, nie został przesłuchany?". - To nie byli moi urzędnicy. Jedynym z przesłuchanych spadkobierców, których jest kilkunastu, który był wezwany, był mój mąż, który (...) dziedziczył po swojej ciotce, dziedziczącej po swoim drugim mężu - podkreśliła.

Według prezydent stolicy "odpowiedź jest prosta". - Pan Patryk Jaki ma określony cel - zostać prezydentem Warszawy. A wczoraj szczerze wyznał w swoim wywiadzie, że chce mnie wyłączyć z życia publicznego, życzy mi na święta, żebym odpoczęła od obowiązków publicznych, czyli wyłączyć z życia publicznego - zaznaczyła Gronkiewicz-Waltz. Według niej "Jaki chce się bezkarnie bawić w państwo, uważając, że państwo to on".

- Na tym przykładzie widać, po co PiS-owi są sądy. Mają już komisję, niekonstytucyjną; mają prokuraturę; no ale jeszcze potrzebne są sądy - stwierdziła Gronkiewicz-Waltz. Jak jednak dodała, "nadal wierzy, że sędziowie pozostaną niezawiśli".

źródło: PAP

KJ

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka