Uczniowie wypisali się z edukacji zdrowotnej. Tak bojkotują reformę Nowackiej

Redakcja Redakcja Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 54
Od 1 września w szkołach uczy się nowego przedmiotu - edukacji zdrowotnej. Pomysł budzi ogromne spory, a episkopat namawia rodziców do wypisywania dzieci z zajęć. Czas na to jest do 25 września. W Ząbkowicach Śląskich cała klasa zrezygnowała z uczęszczania na edukację zdrowotną.

Edukacja zdrowotna – na czym polega?

Nowy przedmiot ma łączyć elementy nauk medycznych, społecznych, humanistycznych i przyrodniczych. Jego celem jest kształtowanie świadomości zdrowotnej na wszystkich etapach życia, w tym w zakresie stylu życia, profilaktyki chorób czy zdrowia psychicznego.

Zajęcia są prowadzone od klasy IV szkoły podstawowej aż po szkoły ponadpodstawowe. W roku szkolnym 2025/2026 przedmiot ma charakter nieobowiązkowy – do 25 września uczniowie mogą złożyć rezygnację. Według krytyków, oprócz zasadnych treści dotyczących zdrowia, do szkół przemyci się lewicowe treści na temat tranzycji i wielości płci, masturbacji czy ruchów LGBT. Krytykuje je polski episkopat i prawica.  


Tu licealiści nie chcą nowych zajęć

W jednej szkole uczniowie gremialnie zrezygnowali z nowych zajęć. "Gazeta Wyborcza” rozmawiała z uczniami Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława Jagiełły w Ząbkowicach Śląskich. Tam cała klasa o profilu biologiczno-chemicznym zdecydowała się wypisać z edukacji zdrowotnej. Jak zauważyła redakcja, w drugiej turze większość mieszkańców poparła Rafała Trzaskowskiego (50,42 proc.). 

– Uważam, że to trochę niepotrzebna dyskusja. Wchodzi to zamiast wychowania do życia w rodzinie, z którego i tak byliśmy wypisani. Więc dla nas niewiele to zmienia – powiedziała jedna z pełnoletnich uczennic.

Druga oznajmiła dziennikarce: – Zmienili nazwę, lekko zmienili formułę i są kontrowersje, a można było tego uniknąć. 

Część uczniów tłumaczy swoją decyzję dużym obciążeniem nauką w klasach rozszerzonych. Inni wskazują, że część materiału pokrywa się z lekcjami biologii, więc uważają dodatkową godzinę w planie za zbędną. - Nie ma co obciążać dodatkowo pani z biologii. I tak widzi nas tyle razy w tygodniu, a tak musiałaby jeszcze na dziewiątej lekcji - argumentuje jedna z uczennic. 

Szkoła przygotowana, ale chętnych brak

Dyrektor liceum w Ząbkowicach, Tomasz Błauciak, zapewnił, że szkoła jest w pełni przygotowana do prowadzenia edukacji zdrowotnej. – Zainteresowanie ze strony uczniów jest jednak znikome – powiedział. Początkowo zajęcia miały być obowiązkowe, ale pod presją Kościoła i opozycji minister Barbara Nowacka zrezygnowała z tego pomysłu i uznała, że edukacja zdrowotna może być dobrowolna.

Czy Wy poślecie swoje dzieci na nowy przedmiot w szkole? Czekamy na Wasze komentarze.  

 

Fot. Unsplash/zdj. ilustracyjne

Red. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj54 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo