Lech Wałęsa, fot. Flickr/Radek Bet
Lech Wałęsa, fot. Flickr/Radek Bet

Wałęsa: Teczki Kiszczaka powstały na zlecenie Kaczyńskich

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 145

Po tym, jak gdański sąd, zlecając dalsze postępowanie w sprawie akt TW "Bolek", nie zakwestionował ustaleń IPN o autentyczności dokumentów z teczki "Bolka, Lech Wałęsa próbuje się bronić w mediach społecznościowych. "Grafolodzy dokładniej podpiszą każdego z nas niż my sami" - twierdzi.

"Teczki Kiszczaka powstały na zlecenie Kaczyńskich wykonane pod patronatem Cenckiewicza,Wyszkowskiego, Gwiazdy. Do tego celu wykorzystano materiały wcześniej przygotowane dobrze zawodowo przez SB pod patronatem Kiszczaka" - napisał Wałęsa na swoich kontach na Twitterze i Facebooku. Jego zdaniem, Kaczyńscy mieli zamysł, by "uzbierać coś podobnego i podrzucić komuś. Źle, że do tego wykorzystano Panią Kiszczak".

Maria Kiszczak w rozmowie z "Super Expressem" powiedziała, że wydała dokumenty, ponieważ obawiała się o swoje życie:  "Mąż przed śmiercią mi powiedział: to są teczki Wałęsy, jak będziesz mieć problemy, to weź je i idź do prezesa IPN. A niech mnie Wałęsa podaje do sądu, to samo powiem co panu teraz. Po prostu obawiałam się o swoje życie i poszłam z tymi teczkami do IPN. A na co miałam czekać? Bałam się o swoje życie, że stanie się ze mną to co z małżeństwem Jaroszewiczów" - powiedziała Maria Kiszczak.

Według Wałęsy Kiszczak tym działaniem chciał rzucić na niego podejrzenia o bycie agentem.


Na wpis Wałęsy zareagował jego dotychczasowy sympatyk Waldemar Kuczyński. Wałęsa nie zrozumiał jego dobrych intencji. 

image

Lech Wałęsa odpierał komentarze, które natychmiast pojawiły się po jego wpisie i polemizował z Kuczyńskim.

We wtorek Sąd Rejonowy w Gdańsku, po rozpoznaniu zażalenia pełnomocnika Lecha Wałęsy na postanowienie Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku z dnia 23 czerwca 2017 roku o umorzeniu śledztwa w sprawie podrobienia dokumentów z lat 1970-1976, dotyczących domniemanej współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, uchylił zaskarżone postanowienie i zlecił kontynuowanie postępowania karnego w tej sprawie.

Śledztwo w sprawie podrobienia dokumentów operacyjnych Służby Bezpieczeństwa z lat 1970-1976 na szkodę Lecha Wałęsy zostało wszczęte w dniu 25 lutego 2016 roku w związku z publicznymi wypowiedziami Lecha Wałęsy, że materiały dotyczące tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Bolek", odnalezione w domu byłego ministra spraw wewnętrznych PRL Czesława Kiszczaka, zostały sfałszowane. Celem postępowania było sprawdzenie, czy doszło do przestępstwa polegającego na podrobieniu tych dokumentów w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i kto ewentualnie je popełnił. Lech Wałęsa w śledztwie tym miał status pokrzywdzonego.

Wczoraj IPN opublikował na swojej stronie internetowej opinię Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie, wydaną w śledztwie w sprawie podrobienia dokumentów operacyjnych Służby Bezpieczeństwa na szkodę Lecha Wałęsy.

Opinia, datowana na 23 stycznia 2017 r., liczy 235 stron. W zamieszczono w niej ilustracje, które stanowią materiał poglądowy i są powiększonymi obrazami fragmentów rękopisów dowodowych i porównawczych. Jak wynika z niej, Instytut otrzymał do badań materiał dowodowy znajdujący się w teczce personalnej TW "Bolek". Każdemu z dokumentów nadano indywidualny numer dowodu.

Jak czytamy w opinii, "materiał porównawczy stanowiły zapisy i podpisy pochodzące od 11 osób. Rękopisy te napłynęły do Instytutu im. Sehna lub zostały poddane przez biegłych badaniom w Urzędzie Stanu Cywilnego w Gdańsku w dn. 20 października 2016 r.". "Otrzymane wzory podzielono na 11 grup, wyodrębniając materiał przedstawiony jako podchodzący od: Lecha Wałęsy, Józefa Buraka, Józefa Dąbka, Edwarda Graczyka, Kazimierza Kaziszyna, Ryszarda Łubińskiego, Henryka Rabczyńskiego, Zenona Ratkiewicza, Janusza Stachowiaka, Tadeusza Szczygła, Czesława Wojtalika" - można przeczytać w opinii.

Wałęsa, w odniesieniu do opinii opublikował na Facebooku dokument:

image

Przytoczył również opinię anonimowego "fachowca": "Byłem może jednym z ostatnich, który przed pisaną przeze mnie analizą miał dostęp - przed powstaniem Biura Studiów do pierwowzorów materiałów w sprawie Pana Wałęsy, zgromadzonych przez jednostki organizacyjne b. MSW - całościowo.
To, co widziałem w Internecie to już nie podoba mi się choćby objętościowo oraz np. Wykaz osób zapoznanych z materiałami.
Każdy wgląd do materiałów musiał być odnotowany wpisem ewidencyjnym. Wpisu dokonywał korzystający z nich własnoręcznie.
Brak mi w wykazie oprócz mnie takich nazwisk jak Zygmunt Jędrys ( śp.) Józef Burak ( śp.) i wielu innych - nawet z Gdańska np. Ryszard Łubieński, Marek Afatyka, czy Czesław Wojtalik.
Dokumenty były usystematyzowane oraz spisane w wykazach zawartości, opatrzone nr rejestracyjnym Wydz.".
Brak np. nazwiska Janusza Stachowiaka ( śp.) - promowanego przez Cenckiewicza...?"

Wałęsa nie doprecyzował, kto jest autorem tej opinii, ani o co dokładnie chodzi w cytowanym fragmencie.

źródło:  profile Lecha Wałęsy na Twitterze i Facebooku, PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka