Wokalistka jazzowa Urszula Dudziak oraz kompozytor, muzyk, producent Marek Kościkiewicz. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Wokalistka jazzowa Urszula Dudziak oraz kompozytor, muzyk, producent Marek Kościkiewicz. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Urszula Dudziak apeluje do prezydenta i premiera ws. dyrektywy o prawach autorskich

Redakcja Redakcja ACTA Obserwuj temat Obserwuj notkę 110

Wokalistka Urszula Dudziak i muzyk Marek Kościkiewicz wystosowali list do prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, w którym zwrócili się o ich wsparcie dla unijnej dyrektywy o prawach autorskich. 

„Zwracamy się do Panów z apelem o obronę polskiej kultury, która jest zagrożona przez wielkie, ponadnarodowe, internetowe korporacje. Firmy takie jak Google, Facebook lub YouTube zarabiają setki milionów dolarów na dziełach polskich artystów i autorów” - napisali artyści w liście do premiera i prezydenta podpisanym „w imieniu polskich pisarzy, dziennikarzy, artystów”. 

Europoseł Ryszard Czarnecki (PiS) powiedział, że po apelu Urszuli Dudziak ws. unijnej dyrektywy o prawach autorskich w piątek w Warszawie organizuje spotkanie okrągłego stołu z udziałem przedstawicieli rządu, twórców oraz branży internetowej ws. propozycji nowych przepisów. 


– Urszula Dudziak zaapelowała też bezpośrednio do mnie, aby zwołać okrągły stół ws. tych propozycji prawnych. Zajmując się problematyką wcześniej zorganizowałem kilka konferencji na ten temat w Brukseli i Strasburgu z udziałem przedstawicieli ZAIKS-u i Cyfrowej Polską. Postanowiłem na ten apel odpowiedzieć i w piątek w Warszawie odbędzie się spotkanie okrągłego stołu ws. jednolitego rynku cyfrowego i prawa autorskiego – powiedział europoseł Czarnecki. 

Dlaczego muzycy chcą unijnej dyrektywy o prawach autorskich?

Muzycy wyjaśnili, że firmy te „poza tym, że nie odprowadzają w Polsce podatków lub płacą je w minimalnym zakresie, to również nie dzielą się ogromnymi zyskami z twórcami, dzięki którym osiągają ogromne profity”. 

Zobacz galerię zdjęć:

Wokalistka jazzowa Urszula Dudziak (C), kompozytor, muzyk, producent Marek Kościkiewicz (P) oraz przedstawiciel ZAiKS-u Jan Młotkowski. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Wokalistka jazzowa Urszula Dudziak (C), kompozytor, muzyk, producent Marek Kościkiewicz (P) oraz przedstawiciel ZAiKS-u Jan Młotkowski. Fot. PAP/Radek Pietruszka Wokalistka jazzowa Urszula Dudziak (C), kompozytor, muzyk, producent Marek Kościkiewicz (P) oraz przedstawiciel ZAiKS-u Jan Młotkowski. Fot. PAP/Radek Pietruszka Wokalistka jazzowa Urszula Dudziak (C), kompozytor, muzyk, producent Marek Kościkiewicz (P) oraz przedstawiciel ZAiKS-u Jan Młotkowski. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Urszula Dudziak apele do prezydenta i premiera ws. dyrektywy o prawach autorskich

Podkreślili, że „wszelkie próby protestu lub choćby polemiki z nieetycznym wyzyskiwaniem kultury są przez technologiczne giganty zagłuszane, manipulowane lub wręcz zakłamywane. Monopoliści dzięki swej potężnej sile przekazu przedstawiają siebie jako strażników wolności wypowiedzi w internecie, podczas gdy de facto uciszają w sieci wszystkich, którzy chcą mówić o faktach niewygodnych dla interesów Google, YouTube i Facebooka”. 

Przypomnieli, że w najbliższych dniach Parlament Europejski podejmie decyzję o tym czy przyjąć artykuły 11. i 13. unijnej dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Ich zdaniem przepis ten „zobowiąże najpotężniejsze internetowe korporacje takie jak Google, YouTube i Facebook do uczciwego dzielenia się zyskiem z twórcami”. Wyjaśnili, że „to rozwiązanie nie będzie dotyczyć mniejszych internetowych platform i wydawnictw, co oznacza, że wbrew temu co twierdzą internetowi monopoliści, polscy cyfrowi przedsiębiorcy nie będą obciążeni żadnymi dodatkowymi kosztami”. 

Zmiany nie obciążą w żaden sposób użytkowników internetu ani też - nie zagrożą wolności słowa i dostępu do treści.


Według Dudziak i Kościkiewicza „opowieść o ACTA2 i cenzurze w sieci była narracją wymyśloną przez agencje lobbingowe pracujące dla wielkich międzynarodowych koncernów”. 

Muzycy zwrócili się do prezydenta i premiera „o wsparcie dla unijnej dyrektywy o prawach autorskich”. „To pozwoli nam wszystkim odzyskać kontrolę nad polską kulturą” - dodano. 

Dlaczego strona rządowa nie popiera dyrektywy?

We wtorek podczas konferencji "Cyfrowa przyszłość Europy – wyzwania dla Parlamentu Europejskiego", wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Paweł Lewandowski powiedział, że według polskiego rządu, dyrektywa o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym w obecnym kształcie nie powinna zostać uchwalona przez Parlament Europejski. 

Wyjaśnił, że wprowadzenie mechanizmów art. 11. „mogłoby spowodować pewne zagrożenie interpretacyjne”.

W niektórych krajach może prosta informacja prasowa nie do końca byłaby chroniona.


I teraz, jeżeli mamy tworzyć jednolity rynek cyfrowy to powinniśmy stworzyć taką dyrektywę, która ujednolica jak najbardziej prawa na całym rynku, a nie tworzy sytuację, że w jednym kraju może być coś bardziej restrykcyjnego w tym zakresie, a w innym nie, bo wtedy nie wiemy, jak będzie z przepływem informacji. Może się okazać się, że ludzie w niektórych krajach będą mieli pełną wiedzę na temat różnych spraw, z wielu perspektyw, a w innych krajach nie będą tego mieli – powiedział Lewandowski. 

Dodał, że polski rząd zgadza się z ideą art. 13. – Uważamy, że platformy cyfrowe powinny więcej pieniędzy płacić artystom. Natomiast zmuszając je prawnie do tworzenia określonego typu filtrów, robimy pewien wyłom w systemie. Cedujemy ochronę prawno-autorską z państwa na korporacje. Po drugie, nie mamy do końca wglądu, w jaki sposób te filtry miałyby działać, a po trzecie nie wiemy, czy robiąc wyłom w tym zakresie, nie tworzymy precedensu dla kolejnych tego typu mechanizmów – wyjaśnił wiceszef MKiDN. 

Co zawiera unijna dyrektywa o prawie autorskim?

Dyrektywa o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Nowe przepisy wzbudzają sporo emocji w niektórych państwach UE, zwłaszcza w Polsce, gdzie określane były nawet mianem ACTA2. Najwięcej kontrowersji budzą artykuły 11. i 13. dyrektywy. Przeciwnicy tych regulacji mają wątpliwości, czy przepisy nie będą ograniczały wolności słowa w internecie. Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg nie poparły wypracowanego porozumienia w Radzie UE w tej sprawie. 

Art. 13. wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast art. 11. dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych. 

Na mocy zmian przepisami artykułu 13. nie będą objęte: encyklopedie internetowe, takie jak np. Wikipedia, archiwa edukacyjne i naukowe oraz platformy pasywne (tzw. usługi w chmurze dla indywidualnych użytkowników jak Dropbox), platformy w ramach otwartego dostępu, platformy sprzedażowe jak Ebay czy Amazon i wszystkie platformy, których głównym celem nie jest dostęp do treści objętych prawem autorskim (np. portale randkowe) ani ich magazynowanie. 

Platformy, których dotyczy artykuł 13., powinny podpisać licencje z właścicielami praw na treści chronione prawem autorskim. Jeśli platforma nie otrzyma takiej licencji, będzie musiała usunąć treści wskazane przez właściciela praw. Jeśli platforma nie dopełni obowiązków, będzie odpowiedzialna za nielegalne treści wrzucane przez użytkowników. 

Start-upy będą podlegały mniejszym restrykcjom niż wielkie, od lat działające na rynku firmy internetowe.


Regulacjami nie będą objęte też prace internautów takie jak memy, gify itp. 

Art. 11., określany przez jego przeciwników jako podatek od linków, odnosi się do tego, jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych. Regulacje wymagają, by platformy, takie jak np. Facebook, płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały. Wydawcy prasy będą mieli możliwość negocjowania licencji z platformami i agregatorami treści. 

Nowe prawo nie dotyczy prywatnego i niekomercyjnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników, nie dotyczy również hiperlinków, a wraz z nimi krótkiego wyciągu z artykułu. Na mocy przepisów wydawcy mają obowiązek dzielenia się wpływami z nowego prawa z autorami danej publikacji. 

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka