Marek Falenta na salo sądowej w 2016 roku, fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Marek Falenta na salo sądowej w 2016 roku, fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Afera podsłuchowa. Falenta chce ułaskawienia. Straszy ujawnieniem rozmów z politykami PiS

Redakcja Redakcja Afera podsłuchowa Obserwuj temat Obserwuj notkę 182

"Rzeczpospolita" dotarła do treści trzeciego wniosku do prezydenta o ułaskawienie Marka Falenty. Biznesmen grozi w nim ujawnieniem swoich mocodawców z kręgów obecnej władzy, jeśli nie zostanie ułaskawiony.

List datowany jest na 12 kwietnia, został napisany w Walencji. Zaczyna się tak: „W hiszpańskim więzieniu »gnije« człowiek, który wierzył w sprawę pt. Polska uczciwa i sprawiedliwa. Zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji. Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony. Nie widać nadziei na jego nadejście. Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" – pisze.

W piśmie wymienia 12 osób – m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, szefa CBA Ernesta Bejdę, oficerów biura i dziennikarzy piszących o aferze.

Według informacji "Rz", w sprawie treści listu prowadzone jest śledztwo, które ma sprawdzić, czy – jak twierdzi Falenta – do organizacji nagrywania namawiał go Stanisław Kostrzewski, doradca Kaczyńskiego (co ten miał akceptować), oraz czy nieustaleni ludzie z kręgów władzy obiecywali Falencie ułaskawienie za przysługi.

Na koniec swego listu Falenta zapewnia, że może przekazać kolejną kopię nagrań, i dodaje, że wielu nie upubliczniono, w tym rozmowy Mateusza Morawieckiego z prezesem banku PKO BP Zbigniewem Jagiełłą.

Jak informowało radio RMF FM, prezydent Andrzej Duda złożył do sądu wniosek o ułaskawienie Marka Falenty.

Przeczytaj: Prezydent przekazał prokuraturze wniosek o ułaskawienie Falenty

Falenta został zatrzymany w Hiszpanii piątego kwietnia br. Wcześniej Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek policji wydał za nim Europejski Nakaz Aresztowania. 7 kwietnia biznesmen skazany w aferze podsłuchowej został wydany Polsce przez hiszpańskie władze i tego samego dnia został przetransportowany do Warszawy.

Zobacz: Marek Falenta wraca do Polski

O tym, że Falenta ma odbyć zasądzoną mu karę 2,5 roku więzienia, zdecydował 31 stycznia Sąd Apelacyjny w Warszawie. Odrzucił tym samym zażalenia obrońców, którzy ubiegali się o odroczenie wykonania kary m.in. ze względu na stan zdrowia skazanego.

Więcej: Zapadł wyrok sądu ws. afery podsłuchowej. Marek Falenta skazany

Falenta miał się stawić w zakładzie karnym 1 lutego, ale tego nie zrobił. Od tamtego czasu się ukrywał i był poszukiwany w związku z nakazem doprowadzenia do aresztu śledczego, który trafił do jednego ze stołecznych komisariatów 6 lutego 2019 roku.

Tak było: Zniknął skazany za aferę podsłuchową. Policja wystąpiła o list gończy

Marek Falenta został skazany w 2016 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową. Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2017 roku. Sprawa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. na zlecenie Falenty w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. Ujawnione w tygodniku "Wprost" nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.

Przeczytaj także:

ja


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka