Amerykański MQ-1 Predator, fot. PAP/EPA/LT. COL. LESLIE PRATT / US AIR FORCE
Amerykański MQ-1 Predator, fot. PAP/EPA/LT. COL. LESLIE PRATT / US AIR FORCE

Kryzys w relacjach USA-Iran. Może dojść do wojny. Trump już raz odwołał atak

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 63

Prezydent USA Donald Trump zatwierdził przeprowadzenie ataków na cele w Iranie po zestrzeleniu amerykańskiego drona zwiadowczego, ale na wczesnym etapie tej operacji kazał ją odwołać - informuje "New York Times", powołując się na źródła w administracji USA.

Dziennik napisał, że nie jest jasne, czy Trump odwołał ataki, bo zwyczajnie zmienił zdanie, czy też na decyzji zaważyły względy logistyczne lub strategiczne. Dodał, że nie wiadomo też, czy ataki ostatecznie zostaną przeprowadzone.

Powodem było zestrzelenie amerykańskiego wojskowego drona przez irański pocisk ziemia-powietrze w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad cieśniną Ormuz. Chodzi o  wartego 130 mln dolarów drona MQ-4C Triton należącego do marynarki wojennej USA. Według USA do zestrzelenia doszło w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad cieśniną Ormuz, według Iranu miało to nastąpić nad jego wodami terytorialnymi.

Trump zasugerował w czwartek, że zestrzelenie amerykańskiego drona przez Iran mogło być omyłkowe; jego zdaniem, mógł dokonać tego ktoś "niedbały i głupi". - Myślę, że możliwe, że Iran się pomylił; potrafię sobie wyobrazić, że to jakiś generał albo ktoś popełnił błąd - powiedział. Tymczasem piątkowe media podały, że po długich i intensywnych dyskusjach na ten temat z udziałem przywódców Kongresu i najwyższych rangą prezydenckich doradców ds. bezpieczeństwa zaplanowano atak odwetowy.

Według źródeł "NYT" prezydent zatwierdził przeprowadzenie ataków na kilka irańskich celów, w tym radary i baterie rakiet. Akcję odwołano, gdy znajdowała się już w początkowej fazie, tj. gdy wyznaczone do niej samoloty znajdowały się już w powietrzu, a okręty były rozstawione na pozycjach, ale nie zdążono wystrzelić żadnego pocisku - powiedział gazecie wysoki rangą przedstawiciel amerykańskiej administracji. Operacja miała zostać przeprowadzona w piątek przed świtem w Iranie, by zminimalizować zagrożenie dla irańskiego wojska i ludności cywilnej.

O odwołanym w ostatniej chwili ataku napisał też "Wall Street Journal". Według tej gazety, również powołującej się na niewymienionych z nazwiska przedstawicieli amerykańskiej administracji, nie wyklucza się militarnej odpowiedzi w przyszłości.

Komentarza do sprawy odmówił zarówno Biały Dom, jak i Pentagon. "New York Times" podkreśla zarazem, że żaden przedstawiciel rządu nie zwrócił się do niej z prośbą o niepublikowanie artykułu.

Z kolei przedstawiciele władz Iranu powiedzieli agencji Reuters, że Teheran otrzymał za pośrednictwem Omanu przesłanie od prezydenta Donalda Trumpa z ostrzeżeniem, że atak USA na Iran jest nieuchronny (ang. imminent), ale i z wezwaniem do rozmów.

"W tym przesłaniu Trump oświadczył, że jest przeciwny jakiejkolwiek wojnie z Iranem i chce rozmawiać z Teheranem o różnych sprawach. (...) Dał krótki czas na odpowiedź, ale natychmiastowa odpowiedź Iranu brzmiała, że to do najwyższego przywódcy (ajatollaha Alego) Chameneia należy decyzja w tej sprawie" - powiedział Reutersowi jeden z irańskich oficjeli, zastrzegając sobie anonimowość.

Inny przedstawiciel irańskich władz oświadczył: "Daliśmy jasno do zrozumienia, ze nasz przywódca jest przeciwko jakimkolwiek rozmowom, ale że przesłanie zostanie mu przekazane, by podjął decyzję. (...) Jednak powiedzieliśmy przedstawicielowi władz Omanu, że jakikolwiek atak na Iran będzie miał konsekwencje regionalne i międzynarodowe".

Teheran przekazał Stanom Zjednoczonym za pośrednictwem ambasadora Szwajcarii, że Waszyngton będzie odpowiedzialny za konsekwencje jakiejkolwiek akcji militarnej przeciwko Iranowi - poinformowały irańskie media.

Ponieważ Waszyngton i Teheran od 1979 r. nie utrzymują stosunków dyplomatycznych, interesy amerykańskie w Iranie reprezentuje ambasador Szwajcarii. Według irańskiej agencji IRNA MSZ Iranu, które wezwało szwajcarskiego ambasadora Markusa Leitnera, zapewniło go, że strona irańska nie dąży do wojny ze Stanami Zjednoczonymi.

IRNA przytoczyła też wypowiedź przedstawiciela irańskiego MSZ Mohseba Baharwanda, który ostrzegł, że jeśli wobec Iranu podjęte zostaną "prowokacyjne i nieprzemyślane działania", spotkają się one z odpowiedzią, której konsekwencje są "nie do przewidzenia".

Sytuacją w Zatoce Perskiej zaniepokojony jest Kreml. - Śledzimy jak najuważniej tę sytuację i wzywamy wszystkie kraje, mające z tym związek, do powściągliwości - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Wiceszef MSZ Rosji Siergiej Riabkow ostrzegł w piątek, że sytuacja jest "nadzwyczaj niebezpieczna" i określił ją jako "balansowanie na granicy wojny". Ocenił, że fakt, iż kwestia użycia siły militarnej znalazła się obecnie "na poziomie podejmowania decyzji", świadczy o tym, iż "USA prowokują sytuację".

ja


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka