na zdjęciu: Jeden z liderów Trzeciej Drogi Szymon Hołownia podczas inauguracji kampanii Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni – Polskie Stronnictwo Ludowe w Katowicach. fot. PAP/Zbigniew Meissner
na zdjęciu: Jeden z liderów Trzeciej Drogi Szymon Hołownia podczas inauguracji kampanii Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni – Polskie Stronnictwo Ludowe w Katowicach. fot. PAP/Zbigniew Meissner

Trzecia Droga prowadzi donikąd. AntyPiS znów za późno się obudził

Rafał Woś Rafał Woś Trzecia Droga Obserwuj temat Obserwuj notkę 73
Powiadają, że nie da się wpakować jajecznicy z powrotem do jajecznych skorupek i sprzedawać ich potem jako „świeżych od kurki z wolnego wybiegu”. Na podobnej zasadzie nie uda się manewr przedwyborczego podpompowania Trzeciej Drogi przez tych samych ludzi, którzy - jeszcze wczoraj - pomstowali na rozbijającego marzenia o jednej liście „Kałownię”.

Mądry antyPiSowiec po szkodzie

Sowa Minerwy wzlatuje o zmierzchu. I także o zmierzchu (wybory już za pięć tygodni) połapali się betonowi antyPiSowcy, że bez mocnej Trzeciej Drogi w Sejmie nie ma co marzyć o żadnej parlamentarnej większości. Rozpoczął się więc manewr holowania Hołowni. „Ech, gdyby tylko „Hoło” z Kamyszem podrośli do 15 procent” - marzą tuzy antyPiSowskiej publicystyki. Co zabawne, to często ci sami ludzie, którzy jeszcze wiosną pomstowali na Polskę 2050, że nie chce się wpisać w plan jednej wielkiej „listy demokratycznej”. To wykwitem (ale można też nazwać to mniej ładnym słowem) tego typu myślenia było słynne słowotwórstwo pewnego ważnego guru Silnych Razem, który łaskaw był określić Szymona Hołownię mianem „Kałowni”. Indywiduum podejrzanego, które na pewno toczy już potajemne negocjacje z Kaczyńskim jak sprzedać obóz demokratyczny za trzydzieści srebrników. 

Efekty tamtej kampanii wymuszania jedności w obozie antyPiSowskim były dwa. Pierwszy z nich to faktyczne podkręcenie polaryzacji. Większość wyborców tamtej strony tak długo bombardowana była przekonaniem o jednym wrogu (PiSie), jednym celu (odsunięcie PiSu) i jednym liderze zdolnym tego dokonać (Tusk), iż w ten przekaz całym sercem uwierzyła. W konsekwencji Donald Tusk zorganizował swój słynny marsz 4 czerwca i podciągnął KO w sondażach w okolice 30 proc. Tylko, że wtedy na wierzch wylazł efekt drugi. Tym drugim efektem był zjazd w notowaniach Trzeciej Drogi. Projekt Hołowni i Kosiniaka startował z ok. 15 procentami w marcu. Szybko jednak osiadł na mieliznach poparcia jednocyfrowego. Co w przełożeniu na mandaty sprawiło, że szeroka antyPiSowska koalicja z notowanej przez wiele miesięcy (aż do maja) delikatnej większości spadła poniżej 231 posłów w nowym sejmie. Sny o zakończeniu kaczyzmu w Polsce zaczęły się oddalać. 


Podziękujcie czwartej władzy

Owszem, były w obozie antyPiSowskim głosy, że to się tak skończy. Pisał o tym Żakowski, trąbił o tym Sroczyński. Problem polega na tym, że od dłuższego czasu są to po stronie mediów liberalnych głosy "wołającego na pustyni”. Bo w antyPiSie dominują od lat SilniRazem. I nie chodzi tu o grupkę grasujących w internecie trolli, którzy tak się podpisują. Mnie chodzi o prawdziwych Silnych Razem. Wygodnie usadowionych na najważniejszych kierowniczych stanowiskach w mediach liberalnych. To oni - najdalej od wyborów 2019 roku - zaprowadzili w mediach liberalnych faktyczny stan wojenny. Swoistą noc paskiewiczowską (kto nie wie, co to takiego odsyłam do wujka Google’a), w ramach której w ich obozie zapanował spokój. A większość maszeruje tam dziś w równy takt werbli wojny przeciwko PiS-owi. To właśnie ci prawdziwi Silni Razem rozsmakowali się na przełomie 2022 i 2023 w koncepcji jednej listy. Oczywiście skupionej wokół Donalda Tuska. Przez następne miesiące nie ustawali więc w wysiłkach by tę jedną listę wymusić. Jak nie prośbą to groźbą. Jak nie argumentem to krzykiem. Jak nie „chodźcie z nami” to oskarżeniami o proPiSowość i wyzywaniem od „Kałowni”. 


(Trzecia) Droga bez wyjścia

Teraz się nagle zreflektowali. Nagle zobaczyli, że popełnili błąd. I chcieliby cofnąć czas. Utrzymać Tuskowe 30 proc. I do tego dorzucić 15 proc. Trzeciej Drogi. I jeszcze kilkanaście Lewicy. W sumie to by się przecież przełożyło na większość.   

Tylko, że - jak mówią Anglosasi - you cannot unscramble scrumbled eggs. Jajecznicy raz ściętej na patelni nie da się „odjajeczniczyć”. Dżin Silnych Razem nie da się tak łatwo zagnać do butelki. A radykalny i nieznoszący sprzeciwu oraz odrobiny nawet odmienności antyPiSizm to nie jest kostium, który można odwiesić do szafy. To niszczenie inności weszło już antyPiSowi w krew. Jest częścią politycznego DNA tej formacji. 

Tego już się nie sklei. Silnorazemowy antyPiSizm musi sczeznąć w tych wyborach. Spalić się w ogniu swojej własnej nienawiści do świata po zadławieniu swoim własnym ogonem.

A nowy obóz niePiSowski stanie przed kluczowym dla polskiej demokracji zadaniem obudowy wszystkiego od podstaw. Oby z lepszym skutkiem. 

na zdjęciu: Jeden z liderów Trzeciej Drogi Szymon Hołownia podczas inauguracji kampanii Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni – Polskie Stronnictwo Ludowe w Katowicach. fot. PAP/Zbigniew Meissner


Czytaj także:

Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka