Prawdzic Prawdzic
53
BLOG

Żydowska kochanka - o kontrkulturze

Prawdzic Prawdzic Kultura Obserwuj notkę 0

Odcinek XVIII

 

Jakże z tą kontrkulturą było w Polsce, w Polsce południowej, W Warszawie etc (bardzo rozległy temat)? Wydaje się, że najwłaściwiej byłoby powiedzieć, że jej nie było wcale. W latach pięćdziesiątych miliony Polaków chodziło do kościoła, nie było kultury świeckiej. Kultura kojarzyła się z tym, co człowiek zastał rodząc się w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, z ojcem, z matką, ze szkołą, z fabryką, biurem, kościołem, radiem, gazetą, piosenką, muzyką etc. Przy czym „starzy” wpajali „młodym”, że wszystko co jest związane z władzą komunistycznej partii z sowieckiego nadania, nie jest kulturą. Ogólnie, kultura „wyższa” była w teatrze, w filharmonii, w kościele i na tzw. Zachodzie, lecz nigdy na sowieckim Wschodzie, gdzie wspólnota żon, głód w kołchozach i dzicz opita wódką jest normą.

    Dlatego „starzy”, dla wolności religii katolickiej i własności kapitalistycznej tęsknili za nadejściem wyzwolicieli z Zachodu (nadsłuchując radia Wolna Europa), natomiast młodzi nasłuchali się od propagandystów kapitalizmu o bikiniarzach, bitnikach, wolności, coca-coli i dolarach sypiących się jak z rogu obfitości i słuchali radia „Luksemburg”.

     W pierwszych latach sześćdziesiątych, w latach „fiata 500”, radia „szarotka” i „lambrettki”, z rzadkich wyjazdów na Zachód i przywożonych stamtąd kolorowych gazet, dowiadywaliśmy się, że wśród młodzieży Zachodu istnieją, tak jak i u nas,            tacy dziwacy, którzy zapuszczają długie włosy, bo im się strzyc nie chce, żeby odróżnić się od „starych”, żeby prowokować swoją młodością i odmiennością stare otoczenie – w Holandii (czytało się w tych gazetach) są to „Provosi”, zaś np. we Włoszech zwą się „Capelloni”. Nikt tego na razie nie kojarzył Billa Hollydaya z polityką, z buntem czy z anarchizmem. Chłopcy się nie strzygli, dziewczęta zaś ubierały mini-spódniczki podrygując dupciami jak samiczki egzotycznych ptaków, która to moda szła z Warszawy (od żydowskich o homoseksualnych projektantów mody), a do warszawy, nieformalnymi drogami dostawała się z happeningów, z wystaw taszyzmu czy pop-artu z Nowego Jorku. We wczesnych latach sześćdziesiątych wojny wietnamskiej jeszcze nie było, Kryzys Kubański został zażegnany, prezydent Kennedy miał być dopiero zabita. Ci, którzy studiowali np. anglistykę albo stosunki międzynarodowe wiedzieli o kontrkulturze w Ameryce, o bitnikach, rockersach, „Śniadaniu u Tifanyego”, „Clubie Pardays” gdzie wszyscy artyści i play-boje kopulują ze wszystkimi, co kojarzyło się z kulturą (zamiast z kontrkulturą), ale reszta nie słyszała nic.

     Potem nastała wojna wietnamska i słyszało się o dezerterach z armii i o hipisach, ale to też kojarzyło się w kulturą

    Zapuszczając długie kłaki twierdziliśmy, że jesteśmy bardziej kulturalni niż reszta Polaków. No i do tego jeszcze, chcieliśmy, żeby się nie uczyć, do roboty nie chodzić i robić wolną miłość jak kolesie w Ameryce. 

Prawdzic
O mnie Prawdzic

odwołuję te głupstwa. które poprzednio tu napisałem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura