Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221
1539
BLOG

Deficyt serca

Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221 Polityka Obserwuj notkę 33

"Smoleńsk", to dobry film.  Główna bohaterka też dobra - to znaczy tak zła i wyprana niemal z człowieczeństwa, że aż wzbudza litość. Nie wiem, czy tak dobrze gra, czy taka już jest. I nie zauważyłem u niej żadnej metamorfozy, metanoi czy choćby katharsis. Kończy się film i wiem, że za chwilę dostanie nowe zlecenie od Klijnjstry i pójdzie, jak zwykle, na całość.

A Redbad Klijnstra przesadził z diabolicznocznością - odrażający i zły jest nawet na wizji. Przecież wiemy, że w "okienku" to oni byli i są zatroskani, współczujący, nawet sympatyczni. Chociaż...? - przecież nie wiem, ileż  to już lat tych "okienek" nie otwieram.

"Smoleńsk" wbił mnie w fotel na dwie godziny, jak kiedyś, pamiętam, "Czarownice z Salem" w zakopiańskim Teatrze Witkacego. Był rok 1997 i byłem świeżo po tym, jak jakiś sabat czarownic urządził mi w mojej szkole kilkumiesięczne piekło. Spektakl teatralny przywołał tamten koszmar w sposób tak niemal dosłowny, że długo nie mogłem dojść do siebie.

Podobnie było wczoraj po seansie we wrocławskim Multikinie o 11.30. Wróciły wszystkie te dni i miesiące monstrualnego kłamstwa, cynizmu i pogardy. Chroniliśmy się wówczas w Kościele, w codziennej modlitwie, na miesięcznicach. Śpiewaliśmy z nadzieją "...Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie". Wymierający gatunek dinozaurów.

A wczoraj wędrowałem dwie godziny po rozsłonecznionym Wrocławiu, nadbrzeżami pięknej Odry, by wrócić do siebie. By uspokoić przerażenie. Uspokoić - bo zrozumieć skąd zło (odwieczne pytanie o unde malum) nie potrafię. I już nie próbuję. Takie mam deficyty serca.

"Smoleńsk" pójdę obejrzeć jeszcze raz, by bez obciążeń emocjonalnych przyjrzeć się sztuce filmowej. Coś tam wczoraj parę razy w ciągu tych dwóch godzin "zazgrzytało".... Nic to jednak  w zestawieniu z tym, co ujrzałem wychodząc z mrocznych korytarzy kina: tłumy pogodnej, radosnej młodzieży szkolnej, konsumującej przy stolikach zachodnie "przysmaki".  Było zupełnie jak na Placu Campo di Fiori.  Wydawali mi się tacy dalecy od spraw, które rozgrywają się tuż obok, za ścianą, podczas kolejnych seansów. W końcu naturalne, ale dla wychodzących z kina przez moment oszałamiające.

Ten Plac i wiersz pojawiły się u mnie później. Wtedy, mijając ich, myślałem o Tadeuszu Borowskim i jego listach do Marii z Auschwitz.. I o krótkiej etiudzie filmowej, którą, wypożyczoną ze szkolnej filmoteki, tyle razy oglądałem z moimi uczniami na lekcjach, by wspólnie lepiej rozumieć i rozmawiać o trudnej lekturze. Patrzyliśmy na młodą piękną dziewczynę, idącą gwarną ulicą miasta, uśmiechniętą, a zza kadru obezwładniał nas przejmujący tekst autora: "Widzisz, Mario. Co zostanie po nas, jeśli zwyciężą Niemcy... "(...)    I ostatnie zdanie, puentujące film: "Bo żywi mają zawsze rację przeciw umarłym."

Borowski się od tego nie uwolnił. Nie umiał. Już wcześniej napisał: "Zostanie po nas złom żelazny,/ i głuchy drwiący śmiech pokoleń."

Nie został. Oddajemy hołd i czcimy ich pamięć. Także Borowskiego, jako pisarza, świadka ludobójstwa. Tak jest zawsze, tak będzie i dziś. Bo umarli zawsze mają rację przeciw kłamstwu.

 

 

 

Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i bardzo wiele zawdzięczam Rodzicom i Rodzeństwu. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty prze te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka