1954krawiec 1954krawiec
110
BLOG

Gdzieś w EU - discopolo/163

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 0

Disco -  znane także pod nazwą muzyka dyskotekowa, to nic innego jak gatunek muzyki popularnej. Głównie, choć nie wyłącznie, przeznaczony do tańca w dyskotekach. Szczególnie popularny w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XX wieku.

Polo – gra rozgrywana konno na trawiastym boisku przez dwie czteroosobowe drużyny, których gracze dążą, używając długich kijów tzw. malletów, do umieszczenia w bramce przeciwnika drewnianej, białej kuli, wielkości pomarańczy.

DiscoPolo - to specyficzna forma muzyczna w odpowiedzi na pospolitą formę włoskiego stylu muzycznego.  
Kontrowersyjny gatunek wywodzi się z muzyki granej na weselach i zabawach przez specjalistyczne zespoły z repertuarem piosenek ludowych i weselnych.
Przy czym zmianie uległo instrumentarium: zamiast instrumentów akustycznych – elektroniczne.
A w latach 80tych przede wszystkim elektroniczne klawiszowe.
Ścieżką wokalną był najczęściej melodramatyczny tekst o nieszczęśliwej miłości. I takie inne.
W pierwszej połowie lat 90tych muzyka ta stała się zjawiskiem masowym.
Nagrywane poza oficjalnym obiegiem kasety magnetofonowe i płyty kompaktowe osiągały ogromne nakłady.

Discopolo to nasze prywatne skojarzenie z ostatnimi a i nie tylko ostatnimi,  wydarzeniami na Himalajach polskiej polityki i wespół z jej animatorami.
Zestawienie nie przypadkowe.  Jednym się podoba. Inni potępiają w czambuł a tylko czas chichocząc złowieszczo, drwi z wszystkich po równo.

Wpierw odleciał sędzia. Ale jeszcze przed rozbiegiem przynajmniej zdążył pokazać kondyncję i status epilepticus rodzimego wymiaru sprawiedliwości.
Status epilepticus to stan padaczkowy.  I jest stanem zagrożenia życia.  Wymaga intensywnej terapii.
Po naszemu sądy już dawno zrobiły przyziemienie i nie chcą zmienić korzystnej pozycji horyzontalnej na żadną inną.
Bo i po co ...

Codziennie uderza nas plaskaczem w uśmiech poziom (jego niedobór) komentujących na pierwszych stronach gazet i oblicza swe ukazujących w telewizorze informacyjnym. Wypowiedzi mądrych, wyważonych, przemyślanych - jak na lekarstwo ...  
Natomiast porażająco głupich - zatrzęsienie.

Dlaczego tak się dzieje ? Bo ani chibi wolność mamy.  A więc adekwatnie zaistniała samoczynnie wolność dla głupoty. Niezależnie od liczby amatorów z uwielbieniem wsłuchujących się w jazz czy dajmy na to w ekwilibrystyczną i wyrafinowaną harmonię songów w rytmie discopolo.

A każda głupota jak to głupota szybko uczy się bezwstydu. Dokładnie tak jak my uczymy się języka tubylczego. Jeśli autochton mówi do nas zdanie złożone to w sposób dystyngowany ale stanowczy przerywamy i prosimy o radykalne zwolnienie wypowiedzi. Interlokutor stosuje się do naszej prośby i już wtedy rozumiemy wszystko. O ile jego wypowiedź nie przekracza objetości jednego zdania. Kiedy wsłuchujemy się pilnie w drugie zdanie,  wypowiadane przez naszego sympatycznego rozmówcę autochtona, na ten tychmiast zapominamy to co powiedział w pierwszym. Pozostaje nam wówczas grzecznie podziękować i czem prędzej nawiać tam gdzie już nawet pieprz nie rośnie.

Ale nawracając do głupoty. Ogólnie rzecz ujmując wygłaszaczy głupot jest ogromnie dużo. Wygłaszają, jak ostatnio pewien słynny doradca, swoje kretyństwa. I choć bredzą głośno i dobitnie to zawsze mogą liczyć na oklaski.
Bo szeroko rozumiana widownia właśnie tego potrzebuje.  Afer, przekrętów korupcyjnych na Karpatach władzy łaknie jak my "momentów" w podstawówce.

I to jest okej. Bo korupcję trzeba wypalać ogniem i mieczem. Wszędzie. Tylko nie w Platformie. Bo przecież tam jej nie uświadczysz. Dotąd nie było żadnej afery. A p.Chlebowski może sobie chodzić po cmentarzach kiedy tylko będzie miał na to ochotę. Pani Sawicka przecież tylko się nieszczęśliwie zakochała a pan Drzewiecki ma wszystko w tyle łącznie z "dzikim krajem".  

I tu by się nawet zgadzało. Bo onegdaj przemówił aż z Florydy a to właśnie Ameryka jako pierwsza wprowadziła w obieg termin: dziki zachód. Chwilka: to u nas powinno być: dziki wschód ?

Lekarzowi łapówki się należały jak psu zupa. A tych co lekarza namierzyli trzeba jak najprędzej napiętnować bo części zamiennych zabrakło. A to z kolei zupełnie tak samo jak rzekł był kiedyś najlepszy piłkarz wśród narciarzy z Dolomitów,  albo narciarz pośród kopaczy, że tylko dlatego jest czternaście tysięcy zabitych w roku na drogach bo wróg polityczny tychże arterii komunikacyjnych nie wybudował.
A przecież obiecał, że wybuduje ...

I to jest nic innego jak ewidentny triumf chamstwa, które z woli amatorów różnorodnych stylów muzycznych, w tym i być może tytułowego discopolo - zasiliło i zasilać będzie urzędniczą populację z Alei Ujazdowskich, Krakowskiego Przedmieścia i Wiejskiej.

A co nam pozostało ?

Polo na wielbłądach to relaksacyjna i zarazem ekscytująca gra zespołowa. Mankamentem fakt, że uprawiana tylko w Mongolii. Jest za to kolejną odmianą formy muzycznej discopolo, w której zamiast na koniach zawodnicy poruszają się na wielbłądach dwugarbnych.

My chcemy też. Tyle tylko, że z przesiadką.  

Z dreamlinera przeskakujemy na baktriana.

Z baktriana na dromadera.

I rączo nawiewamy tam gdzie zaledwie kilka dni temu powędrował znamienity Gerarde Depardieu ...

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka