Problemy ludu polskiego nie posadowiły się w tym czy kochamy Platforemkę czy jej nie lubimy.
Kłopoty nie tkwią w dziurawych autostradach, niedokończonych budowach.
Problemy ludu polskiego nie nadleciały gwałtownie wraz z chwilą pod smoleńskiej katastrofy.
Bowiem głównym nurtującym od lat wielu problemem jest dalsze życie nas wszystkich. Dalsze życie ze świadomością bezradności i niemocy. Bez określenia zrozumiałego planu. I bez perspektyw.
Z zaciekawieniem: jak też ono (życie) będzie wyglądało ...?
Problem zniknie jak wszyscy wyjadą. Ale przecież wiadomo, że tak pojmowany eksodus jest nierealny.
Nie zależy nam żeby tylko narzekać, krytykować, łapać za słówka. A zależy nam aby wiedzieć co nas napotka nie w roku 2030 wg strategii pewnego umuzykalnionego stratega, lecz za pół roku, za rok ... Czego możemy się spodziewać ? Czego oczekiwać ?
Kolejnej zielonej wyspy ? Czy zaciskania pasa i pracy na dwa etaty jeśli je zdobędziemy.
I stąd wyłazi u nas przynajmniej trumienny pesymizm. Skoro wszystko jest ukryte, utajnione to nie przychodzi do głowy pytanie: jak żyć ?
Ale natrętnie nurtuje inne: jak wyjść z marazmu, zapętlenia, labiryntu, niemocy i bezsilności ... ?
Obserwujemy wydarzenia w kraju z oddali. Ale za to z emocjami kto wie czy nie z większymi ...
Wyglądamy z troską i obawami ... a cieszymy się jak dzieci jak gdzieś tam dzieje się dobrze ...
Ale mało tego dobrego...
Doskonale zdajemy sobie sprawę z faktu, że po Smoleńsku coś tu nie gra ...
Ci wszyscy najważniejsi o katastrofie mówili w taki sposób w jaki nie powinni mówić za skarby żadne ...
Mówili a jednocześnie czuć było na kilometr, że nic nie chcieli powiedzieć ...
I to złamało kręgosłup ... A pojawiła się rezerwa i nieufność ...
Dzięki internetowi możemy przeczytać, że nie wszystko jest cacy. Wcale nie jest tak jak przedstawia rzeczywitość wzorcowa telewizornia i wzorcowe gazety.
W ich relacjach informacje z kraju to tylko jednostronne boksowanie ferajny Kaczyńskiego i kalejdoskop wydarzeń błachych, pospolitych, zwyczajnych.
I nie ma nikogo kto powiedziałby głośno, że kondycja państwa nie jest najlepsza.
A wręcz grozi zawaleniem.
A więc ratujmy się póki czas ...
Szef rządu kiedy jedzie do Brukseli to słyszymy, że teraz dopiero to ON IM POKAŻE GDZIE RAKI ZIMUJĄ ... A jak wraca to albo nic nie mówi, albo mówi to co słyszmy, że aż cytować półsłówkowych wyjaśnień nam się dziś nie chce ...
Niech rządzi nawet Lucyfer. Niech rządzi Archanioł Gabriel ale niech rządzi po gospodarsku i niech wreszczcie będą realne perspektywy. Dla wszystkich ...
W zasadniczych kwestiach nic nie jest ani białe ani czarne. Złodziej złapany za rękę ewentualnie traci stanowisko. A łapacze tegoż złodzieja wychodzą jak Zabłocki czyli na najgorszych ...
Nie ma nikogo kto przed kamerami albo z trybuny powiedziałby głośno:
przecież pan łże jak pies ...
A nawet jeśli, to odpowiedź zabrzmi tak:
Oczywiście, że kłamałem ... i co mi zrobicie ?
‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚‚
Kondycja psychiczna Polaków nie jest dobra.
Na co dzień jesteśmy smutni lub źli, patrzymy pesymistycznie w przyszłość.
Wynika to m.in. z poczucia braku stabilności i lęku o to, co nas czeka - ocenia psychiatra prof. Janusz Heitzman.
Inne tematy w dziale Polityka