1954krawiec 1954krawiec
132
BLOG

Gdzieś w EU - antypolak/166

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 0

From Poland od Siostrzyczki mej ukochanej dostałem via telefon gorący jeszcze tekścik fruwający dziś po kraju:

„Najnowsze badania pokazują, że 3 na dziesięciu Polaków żyje w wielkim stresie.
A co z pozostałą siódemką  ?
W Londynie ...
““““““““““““““““““““““““““““““““““““““““““““““““““““

Od momentu w którym oswoiliśmy się jako tako z emigracją i tubylcami, niekoniecznie w UK, to zaczęliśmy podpatrywać rodaków naszych umiłowanych na obczyźnie.
Nie żeby przez szpiegowanie, notowanie, fotografowanie ale tak bardziej dla porządku i ciekawości pospolitej.

Jacy więc jesteśmy ?

Z jednej strony miejscowi uważają nas za sumiennych i profesjonalnych pracowników. Podobno jesteśmy też sympatyczni i przyjaźnie nastawieni do człeka innego. Koloru skóry nawet też.  Raczej nie szukamy kłopotów i modelowo asymilujemy się z nowym otoczeniem.

Z innej flanki spoglądając dobrze wiemy, że autochtoni mają nas już dosyć i incydentalnie można coś usłyszeć. My osobiście nic złego nie słyszelim pod naszym adresem ale opowieści innych krajanów nie zawsze są optymistyczne a w finale nie zawsze jest happy end.

Stosunek tubylca do polskiego ale i każdego emigranta uzależniony jest od wielu elementów:

1. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie ... działa w obie strony,
2. Kultury osobistej ... działa w obie strony,
3. Miejsca pracy i zajęcia jakie przyszło nam wykonywać, w pewnym, często ściśle określonym środowisku,
4. Miejsca zamieszkania,
5. Wiedzy o tym z kim mieszkamy,
6. I wreszcie, co sami sobą reprezentujemy, co wnosimy jakby w emigranckim wianie dla firmy, współpracowników, domu w którym mieszkamy, dzielnicy, sąsiadów i współmieszkańców ...

Większość moich polskich rozmówców jest antypolska. I to do „bulu“. Jakkolwiek źle owa antypolskość o nas świadczy to odium winy należy rozłożyć po równo.
Pomiędzy zdesperowanych ludzi porzucających w gonitwie za robotą swoje rodzinne gniazda a nieudolne państwo polskie, które doprowadziło do masowego eksodusu. I jeszcze się z tego po cichu cieszy.

Z drugiej strony patrząc, to z tą „antypolskością“ jest cóś na rzeczy. Dzisiejsze czy wczorajsze nawet info o sejmowej manufakturze i sympatycznych bo długo szeleszczących premiach za „pracę“, w fabryce przecież, w nas nie spowodowało odruchu wymiotnego, w wyniku zazdrości, wściekłości, czy czegoś tam jeszcze, ale ... ale zwyczajny pospolity smutek.

Żal, że głuptoki dali się złapać. Trza było cichcem porozdawać koperty i byłby spokój zmiksowany z zasysfakcją finansową. Bo nie takie pieniędze tam się rozdaje ...
A tak wynikł rwetes, hałas i harmider i jeszcze będą musieli oddać. Może ... A morze jest i szerokie i głębokie jak to pewien fizjolog był ujął.

I jeśli dajmy ktoś ciężko pracuje na emigracyjny chleb ale za to ma w pakiecie dwutygodniowe wczasy na Wyspach Kanaryjskich, to nie ma prawa złorzeczyć ?
Po prawdzie nie ma. Ale wyklina dla zasady. Inna to zupełnie sprawa czy słusznie.

Ale jakby dopiero wyklinał zapindalając na okrągło w Polsce ?  
Złowróżbnie złorzecząc by wyklinał ...

My pospołu z Czcigodną małżonką przez 5 lat w kraju robiąc,  wyjechać na pięć dni nie moglim.  Koleżanka małżonka Czcigodną osobą będąc,  small bisiness prowadziła.  Jednym tylko pracownikiem najemnym się posiłkując. I żal szczery nachodził na samą myśl o zamykaniu, wyjeżdżaniu ... nawet pięciodniowym. Nie handlowaniu w tym czasie i jednoczesnym natręctwie różnorakich opłat, bez jedno nawet dniowej abolicji.  

A kiedy już po kilku latach zabukowaliśmy domek to ja dostałem stacjonarną pracę i wymodlone w wymarzeniu pięć dni w Zakopcu odleciało dreamlinerem za pomocą modlińskiego pasa startowego w kierunku bliżej nieznanych konstelacji.

Cóś jest na rzeczy skoro na ziemi angielskiej właśnie w ubiegłym roku Polki wysunęły się na pierwsze miejsce w ilości porodów. Pokonały w cuglach nawet Pakistanki.

Pytanie mamy proste: dlaczego częściej rodzą za granicą niż na własnych śmieciach ?
My wiemy ale nie powiemy. Ale za to podpowiemy,
że bardzo łatwo każden jeden może się zwyczajnie prędko dogłówkować ...

Stosunki polsko-polskie interpersonalnie są denne.
Dla nas.
Na palcach jednej ręki policzyliśmy ludzi z którymi chcielibyśmy pojechać na piknik albo majówkę.
Dominuje chamstwo, cwaniactwo, roszczeniowość, często gęsto bez najmniejszego racjonalnego uzasadnienia. Ale tak tu jest ... I jeszcze jeden palec nam został.

Nie chodzimy z tego tytułu płakać po krzakach bo lamenty niczego nie zmienią.

U przeciętnego autochtona mamy opinię porządnych ludzi.

Dobrych pracowników. 

Tubylec nie sprzeciwia się związkom małżeńskim z Polką lub Polakiem.

Nie protestuje też,  jeśli nagle zauważy, że jego najbliżsi sąsiedzi są znad Wisły.

Zaobserwowaliśmy nawet pośród miejscowych spore zainteresowanie naszym krajem.

Jego powierzchnią, liczbą mieszkańców, największymi miastami ...

Ale jest jeszcze pointa, podobno:

Wszędy dobrze ale ... w domu najlepiej ...

Natomiast wszelakie nostalgie i tęsknoty to przesądy światło ćmiące poetów z epoki romantyzmu ...
Jesteśmy często gęsto obstawieni rodziną lepiej niż w kraju. Mąż ciągnie żonę ...
Brat - rodzeństwo,
Sąsiad sąsiadów i tak skolko ugodno gdzie popało ...

A samolotem to z każdego miejsca w Europie w godzinę można przyfrunąć do Katowic, Gdańska czy Warszawy.
Z uwzględnieniem dreamlinera i koniecznie lądowiska na obrzeżach twierdzy Modlin ...


1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka