Bardzo ciekawi nas kwestia zrzucania wszelakich grzechów na komunistów.
Dziś jest tak samo jak w chwili odzyskania pierwszej niepodległości, kiedy całym złem obarczano zaborców.
Nie patrząc ani w siebie ani przed siebie.
Bo tak najłatwiej. Najwygodniej.
Kanonada przeciw IV RP już napiernicza ślepakami, więc trzeba było znaleźć podręczne i koniecznie pochyłe drzewo, że o kozie zmilczę.
Komuniści już swoje zrobili. Jeszcze załapali się na okrągły mebel.
Ale czas ich minął. Przeminął z wiatrem tortur, bezmiaru ludzkiej krzywdy, ubeckich więzień i palb karabinowych jak w roku 1970.
A główni specjaliści pomaszerują w chwale "mniejszego zła" na zagubione w otchłani dziejów wysypisko. Nawet symbolicznie nie będąc ukaranymi.
Bo aktualnie to jest tak samo nierealne jak marszobieg, zimą, w prochowcu na Annapurnę. Ale to zupełnie inna bajka.
Naród polski nosi w sobie defekt. Część Polaków zainfekowana jest DEFEKTEM POLSKOŚCI a pozostali jakby nie fanatycznie.
Stąd we wszystkich głośnikach trzeszczy od związków partnerskich, kiepskiej agitacji dla przyjęcia waluty Euro, albo gdzie i kiedy puścił bąka obmierzły Kaczor ...
Natomiast nikt z rządzących z premierem włącznie nie pochylił się dotąd na serio nad postępującym:
niedoborem miejsc pracy,
niedożywionymi dzieciakami w szkołach i ...
kwiczącą zaraźliwie służbą od zdrowotności.
I tak dalej w koło panie D. ...
A może oni potajemnie wymyślili właśnie cudowny lek na polskie bolączki ?
Tylko dlaczego trzymają w tajemnicy ? I nic nie mówio ...
Więc co to wreszcie jest ten tytułowy bez mała DEFEKT POLSKOŚCI ?
To zajmowane aktualnie miejsce. Fotel. Krzesło. Ale na pewno nie w tym sektorze, w którym stało osławione in minus, ZOMO.
"A polskość to dziś nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną upoczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać a zrzucić nie potrafię ..."
Tyle tylko zapożyczyliśmy od klasyka o zgodę nie pytając. Tyle tylko, bo dalej to już tylko gorzej.
Ale cóś jest na rzeczy z tym defektem polskości.
Wychodzi nam na to, że nie potrzebne były ofiary, lata przepędzone po różnych więźniach, bicie, tortury, pałowania, zryw Solidarności, wielotysięczne szlochanie o nadzieję w pieśni BOŻE COŚ POLSKĘ ...
Albo my czegoś nie rozumimy ... Albo już to Polska nie nasza ...
Inne tematy w dziale Polityka