Kipi wszędy, że cypryjczyków obłupiają ze skórki. A nam ino do śmiechu.
Ze sposobu owego obłupiania.
Bo to nie jest rabunek nocką ciemną.
Kasy nie zabiera odrażający typ spod ciemnej gwiazdy, w zamian oferując cegłę.
Odsączenie natomiast z odcedzeniem odbywa się bowiem przy otwartej na maksa kurtynie.
I jednomyślnej aprobacie możnych tego wariackiego skansenu.
A kto się martwi ? I klnie w żywe kamienie ?
Że o to sam, nie molestowany, zaniósł oszczędności uciułane do banku.
Że czujność stracił, zamiast zakopać pod krzaczkiem w ogródku na on przykład ...
A teraz figa z makiem i pasternakiem ...
Oto jawi się nam kres ery banków jako wiarygodnej instytucji finansowej.
Która dotąd zajmowała się gromadzeniem, przechowywaniem i pożyczaniem środków pieniężnych.
W zamiarze wypracowania zysku oraz funkcjonowania jako INSTYTUCJA ZAUFANIA PUBLICZNEGO.
Pismacy łkają nad ograbionymi ciułaczami z wyspy i to jest okej.
Gdyby tak jeszcze współczuli wszystkim bez wyjątku, wystawionym do wiatru, Polakom ?
Też wykręconym przez bank taki czy siaki.
Bo nie o ich nazwy idzie ale o pryncypia, które trafił szlag wraz z kasą ludzi.
Z pieniędzmi, które sami tam zanieśli.
I nie zmienią tego stanu rzeczy domniemywania o rajach podatkowych, czy ekskluzywnych "pralniach".
Fakt popełnionej, bandziorskiej krzywdy na ciułaczach pozostanie ewidentnym "kantem".
Na żywych organizmach.
Precedens ? Wiele było ...
Szkoda czasu na wspominki.
A najdotkliwiej boli jeśli trafi na bliskich.
Nazwę polskiego banku pominę, bo one wszystkie tak już mają.
Mają za nic klienta, który sam przyłazi i jeszcze czeka w kolejce co by swój szmal im oddać.
Młody człowiek aczkolwiek rencista miał se w rzeczonym banku kontko, co by rencinka spływała comiesięcznie.
W tymże czasie siostra jegomościa, rodzona, zdeponowała za jego zgodą, na chwilę, na dni kilka okrągłą kwotę pięciu tysięcy złotych.
Zwyczajnie.
Ktoś jej w biegu oddał a biegać do swojego banku było niewieście nie po drodze.
Właściel konta a brat zarazem bohaterki aktualnie nic nie wiedział o zakusach komornika.
Na jego, tak rentę jak i każdą inną złotówkę.
Zalegającą na jego imiennym koncie w przepastnych bankowych sejfach.
A tu, szast, prast i stało się ...
Kiedy oboje udali się do banku po odbiór zdeponowanej kwoty, w wysokości pięciu tysięcy złotych polskich, to po usłyszeniu półgębkowej informacji, że komornik, był uprzejmy i zajął środki na poczet ...
Ogarnęło ich po kolei:
1. wpierw zdumienie,
2. zadziwienie,
3. złość,
4. bezsilność,
5. rezygnacja ...
Nikt nikogo nie poinformował. Nie zawiadomił. Nie uprzedził. Ba ! Nawet nie zapytał.
Tylko w majestacie prawa: zapier .....ł !
Bo tak tu się robi.
Po co napadać na ulicy z rurką metalową w rencach ?
Skoro można sobie wziąć jak swoje, koślawym i zadżumionym prawem pysk wycierając.
I tak jest niestety we wszystkich dziedzinach ...
I to by było na tyle.
A my dalej nie znamy racjonalnej odpowiedzi na drążące nasz okaleczony umysł pytania:
1. czym w ogóle jest życie ?
2. kim jesteśmy ?
3. dokąd zmierzamy ?
My na BANK nie wiemy ...
Inne tematy w dziale Polityka