Co to jest troska ? Albo czym jest troska ?
Troska to między innymi dobro wspólnoty pomieszkującej na określonym terytorium.
To opiekuńcze działanie dla dobra własnego kraju.
To znaczy, że wszyscy (prawie) są zainteresowani wspólnym dobrem jakim jest ich kraj.
Z reguły owa troska wynika z rodowodu.
Przynależności, wcześniej plemiennej, dziś utożsamianej z narodową.
Jesteśmy członkami "polskiej rodziny" i zależy nam aby w rodzinie był
spokój,
porządek
i miła atmosfera.
Dosłownie tak, jak jest w każdym (prawie) polskim domu czy mieszkaniu.
Bo nam przede wszystkim o harmonię idzie ...
I to o nią zabiegamy ...
Codziennie przez kilkanaście minut czytamy teksty z S24 i coraz częściej miewamy mięszane uczucia.
A dlaczego ?
Bo nie "rozumimy" komu i czemu służą w komentowaniu tekstów idiotyzmy adwersarzy ?
Wulgarne też.
Smoleńsk.
Czy ktoś, kto choć odrobinę myśli (samodzielnie) powinien krytykować w sposób najczęściej prymitywny, autora, który wyraża w swoim tekście, tylko wątpliwości ?
A przecież wątpliwości jest ogrom. I co najważniejsze nikomu nie zależy żeby powiedziec o nich po Polsku.
Spróbować przystępnie wyjaśnić ?
My osobiście uważamy, że zwrotnicowym PeeReLu Bis na dziś przydałby się David Copperfield.
Albowiem to właśnie on spowodował, że jak zaczarowane znikały: Statua Wolności, ogromny Boeing, czy nawet Orient Express ...
Takie wrażenie odnosimy, bo robią wszystko, żeby smoleński wypadek zasłonić, zmarginalizować, schować do szuflady, do kuferka i nigdy więcej nie otwierać.
I czy należy się dziwić, że nie wszyscy godzą się na tak lekceważący wariant ?
By gwałtowna śmierć setki ludzi wyparowała jak kamfora ?
Zniknęła w kapeluszu iluzjonisty ?
Bo prymitywny urzędas, amator viva Espana, pogubił się i w rezultacie zapominał gdzie jest przynależne mu miejce w szeregu ?
Za małolata negatywna a obiegowa opinia o koledze który coś tam zdradził dorosłym, naskarżył, brzmiała mniej więcej tak: kto się qurwą urodził - kanarkiem nie zdechnie ...
Dziś, wypisz wymaluj pasuje jak ulał do politycznej elity:
kłamców, zdrajców i jak wiatr zawieje zmieniających barwy ...
Etc.,
Przecież obowiązuje, przynajmniej powinno obowiązywać taktowne zachowanie, kulturalne słownictwo ...
Nie tylko w czterech ścianach, choć to kwestia indywidualna.
Ale w światłach rampy - bezwzględnie !
W Brukseli szef rządu mówi do prezydenta: pan mi tu nie jest potrzebny ...
Myślałem, że się ze wstydu spalę.
A gdyby ktoś inny obok to usłyszał, to chyba pod stół wlazłbym w sromocie i do kolejnych wyborów nie wyszedł nawet do łazienki ... Żartuję.
Szczęściem nikogo nie było ...
I nie ważne dla nas jest nazwisko prezydenta. Mógłby to być Iksiński czy Igrekowski. Nie mniej arcyważna jest zasada emanowania jednością na zewnątrz. A ta legła w gruzach i ruinach.
I to na ament.
Można kogoś nienawidzieć, nie lubić ale sztuka dyplomacji to Dekalog.
Teraz łamany kołem i na pal nadziewany przez partyjnych i niedokształconych aparatczyków.
Bo jak można bronić niekompetencji ?
Bo jak można bronić arogancji ?
Bo jak można chronić opryszków różnej maści ?
Czy to już będzie tak zawsze ?
Czy tylko my jesteśmy pożytecznym idiotą z głęboko rozwiniętym poczuciem sprawiedliwości ?
Co nam jako dziecku wypomniał był onegdaj lekarz rejonowy.
I rację miał. Bo do dziś zostało ...
Inne tematy w dziale Polityka