Jak to się zaczęło ? Kiedyś to było tak. Jeśli pochylimy naszą głowę nad teorią niejakiego pana Darwina, to wyjdzie nam, że nasze prababki i pradziadowie, nagminnie przesiadywali na drzewach. I to zapewne bardziej liściastych, aniżeli szpilkowych.
Z wiadomych względów.
Spokojnie sobie przesiadywali. Nikomu specjalistycznie nie wadząc, tym właśnie, permanentnym przesiadywaniem. Sami zresztą lekko też zestrachanymi byli, że względu na realną możliwość upadku. Z dość znacznej, wysokości.
A, że tam kiedyś, od czasu do czasu, w jakiś kozi róg zapędzili mamuta, lub innego dinozara ...
Trudno się mówi. Głód należy zaspokoić. Tako jako, i my, dziś biegamy do baru mlecznego "Ruczaj", na wyścigi, na on przykład.
Aż tu nagle, ni stąd, ni z owąd, zapodał jakiś ważny, ani chibi, że złazić już mogą. Dziś spoglądając na elity rządząco-polityczne, wychodzi nam, że ciut za szybko zeszli z onego drzewa. Mogli jeszcze trochę posiedzieć. Ale zeszli ...
I dlatego z oczywistą oczywistością rozpoczęła się nasza, słowiańska, polska, tragiczna tragedia.
Bo coby, nie dywagować teraz, o pomieszkiwaniu w koronach drzew liściastych, to wiemy na pewno, że to jest i uciążliwe i nie bardzo wygodne. Trzeba się czepiać, drzemiąc nawet, innych gałęzi. Nie można się wygodnie położyć, że nie wspomnimy nawet o rekreacji z prokreacją, pośród dorodnego listowia.
Wniosek mógł być tylko jeden. Nie było czasu na nudę.
A jak przodkowie pozłazili na ziemię, to dopiero zaczęła się Kanada. Obie kończyny ręczne wolne. Można było podnieść patyczek z ziemi i napisać na piasku: precz z komuną ! I takie tam inne ...
W razie każdym, ewidentny brak podczepiania się pod gałęzie, spowodował postępującą nudę. Marazm i stagnację. A stąd już tylko krok dzielił przodków, rozentuzjazmowanych, zejściem z drzewa, od wykwitu z wysypem, tworzących się jak grzyby po deszczu, partii poddrzewno, politycznych.
I w ten właśnie sposób z Platformy Nadrzewnej, wykiełkowała Platforma Widokowa. Z widokami na przyszłość: za trzydzieści parę lat, jak dobrze pójdzie ...
Z ugrupowania PdWN (Prawo do Wolnych Niedziel), już na ziemi, wykrystalizowała się opozycja, pod szczytną nazwą Prawa i Suwerenności w Koronie. W koronie drzewa, liściastego, winniśmy odczytywać.
Sojusz Lwicy z Dizonaurem, bardzo szybko przemodyfikował się w Sojusz Lewicy. I tak mu już zostało.
A przewodniczący, to nawet kiedyś widowiskowo zleciał z drzewa. Na łeb i szyję.
Kiedy wszyscy już myśleli, że się skończył, w wyniku tego upadku, to okazało się, że on dopiero zaczął. I nikt nie wie, kiedy skończy ...
I współpracują. Ze wszystkimi. Na wyścigi ...
Sejm z Senatem,
Rząd z Opozycją,
Media z Ludem, a Lud wiersze pisze:
Raz niedźwiedź w potrzebie, przykucnął na łące,
By zaraz, po fakcie, wytrzeć się zającem.
Zając się wszystkim pochwalił, przy obiedzie:
Wicie, WSPÓŁPRACUJEMY MY, z niedźwiedziem !
I tego się trzymajmy ...
Inne tematy w dziale Polityka