„Moim zdaniem ten rok nie będzie ani rokiem Tuska ani Kaczyńskiego. W polityce to będzie rok Leszka Millera. Oczywiście PiS zachowa swoja dominującą pozycję, zapewne partia Gowina wejdzie do gry i być może będzie ważnym języczkiem u wagi, ale najwięcej zamieszania może być wokół SLD. Nie przesądzam, że SLD będzie rządzić po następnych wyborach, choć tego dziś nie wykluczam. Na pewno może narobić sporo zamieszania. Jeśli w sondażach przeskoczy Platformę, a nie jest to niemożliwe, sytuacja polityczna zmieni się radykalnie.”
Tak był rzekł dziś pan Igor. Nasz dobrodziej, boss i w ogóle …
Wprawdzie nie zamierzamy polemizować, w trosce o nasze miejsce do gryzmolenia, z którego dotąd jeszcze nikt nas nie wyrzucił na zbity pysk, nie mniej postawiona teza, że rok 2014, będzie rokiem pana Leszka zbulwersowała nas jak nie wiemy co, mogłoby zbulwersować.
Toż to tak samo, jakby za sterem znów stanęli panowie Kiszczak z Jaruzelskim. Albo pan Kwaśniewski z panem Rakowskim. Odkurzeni, odczyszczeni, pachnący wodą kolońską marki Derby, zapewne z ochotą podjęliby wyzwanie „kolejnej naprawy”, „kolejnej” Rzeczypospolitej. No bo …
No bo, skoro, podług pana Igora, może pan Leszek ?
To dlaczego powyżej wzmiankowani mieliby honorowo a gremialnie odmawiać ?
Honorowego powrotu do przeszłości …
I władzy permanentnej. A tej się nie odmawia. Przecież.
Polskę dzisiejszą, z Polską, polskiej zjednoczonej partii robotniczej, trwale łączy żywa pępowina. Wydaje się, że na zawsze tak już będzie. Bo jak inaczej byłoby możliwe, by nie tuzinkowy działacz partyjny, nie on jeden, w konstelacji eks przewodniej siły narodu, wpierw wyśpiewywał, z powodzeniem osobistym, Międzynarodówkę, a teraz w pierwszym rzędzie nuci, może nawet nie pod nosem,Odę, imć pana Beethovena.
A w przyszłym roku, już za chwilę, 2014, może nawet pójdzie w premiery. Wszystkie chwyty dozwolone, więc i takiej prognozy wykluczyć nie sposób.
My w sposób dyletancki skanujemy polityczne imponderabilia. Jeno z perspektywy czystych czynów i postaw. Pan Igor jest profesjonalistą, więc cóś, w źle rokującej wróżbie, musi być na rzeczy.
Śmiejemy się tylko na wspomnienie salta pana Leszka wprost w siatkę Samoobrony. A tam był niewybuch, śmierdzący jak stado skunksów, że o kompromitacji nie będziemy się rozpisywać.
W razie każdym, gdyby podobne perypetie dotknęły naszą, skromną posturę, to na ambergoldbank, zakopalibyśmy się ze dwa kilometry pod ziemią. I nawet nocką ciemną nie wystawialibyśmy naszego świniaczego ryjka na powierzchnię.
Ale widać Leszkowie mają inaczej pokonstruowany system wartości. Bo to, co oni mogą, to my za Chiny Ludowe, nie fanatycznie.
I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka